Ucieczka od życia

- Jestem 18-letnim chłopakiem i cały czas myślę o samobójstwie. A chcę popełnić samobójstwo, bo miałem kijowe dzieciństwo; ojciec pijany wracał do domu, nie miałem się do kogo zwrócić. A teraz jestem już dorosły. Ojciec z nami nie mieszka, ale wspomnienia cały czas wracają. Czasami mam uczucie, że nikt mnie nie potrzebuje na tym świecie. Dzisiaj mam skoczyć z okna o północy, ale nie wiem, czy będę miał na tyle odwagi. Ale spróbuję...

Tak, na jednej ze stron

internetowych, napisał "odludek 13". Podobnych wypowiedzi jest nas tej stronie bez liku...

Reklama

Na przykład Ania - chce odebrać sobie życie, bo została odrzucona przez rodzinę.

- Mam prawie 18 lat i właśnie odsuwa się ode mnie cała rodzina. Mam tylko mojego chłopaka. On jest jedyną osobą, na której mogę polegać. A dlaczego odsuwa się ode mnie moja rodzina? Bo nie jestem tak zdolna, jak moja siostra?

Czasami powodem samobójstwa jest zawód miłosny.

- Mam 22 lata i na koncie kilka prób samobójczych - pisze inny internauta. - Jakoś zawsze z tego wychodziłem. Kilka razy sam cofnąłem się przed krokiem ostatecznym. Do życia napędzała mnie ogromna nadzieja, że - mimo wszystko - chciałem żyć. Ale w zeszłym tygodniu moja jedyna, największa i najwspanialsza nadzieja opuściła mnie. Już mnie nic nie napędza. Załatwię kilka swoich spraw, kilka listów i mam zamiar poddać się.

- Każdy ma powód do życia

i każdy ma powód do śmierci - przekonuje. - Nie ma głupich czy dobrych powodów do samobójstwa. Dla każdego jest on osobisty. W moim przypadku za bardzo boli, gdy ktoś odszedł...

"Wybacz mi proszę, ale tak dłużej nie mogę żyć..." - napisał w liście pożegnalnym Norbert z Lublina. Choć list znaleźli przy nim pracownicy szpitala psychiatrycznego, nazajutrz odebrał sobie życie przez powieszenie.

Inny przykład, też z Lublina: najpierw namówił brata do samobójstwa, podyktował mu pożegnalny list, a potem obserwował, jak odbiera sobie życie. Tak według lubelskiej prokuratury

postąpił 55-letni mężczyzna.

W województwie lubelskim, w 2005 roku, policja zanotowała 399 samobójczych zamachów, z czego 359 zakończyło się śmiercią. Na życie targnęło się 344 mężczyzn i 55 kobiet.

- Kobiety w naszym społeczeństwie mają kulturowe przyzwolenie na słabość. Częściej też zgłaszają się po pomoc do specjalisty, czyli do psychiatry lub psychologa. Zaś mężczyzna żyje w przekonaniu, że musi dać sobie radę sam. W efekcie, nie widząc możliwości rozwiązania problemu, sięga po rozstrzygnięcie radykalne - tłumaczy psychiatra dr Mariusz Furgał.

Samobójcy z lubelskiego

najczęściej się wieszali, rzucali pod pociąg lub samochód, zażywali środki nasenne, skakali z wieżowców.

Według policji, najczęściej na samobójstwa decydują się młodzi, z rodzin, jak to określają - niedostosowanych społecznie - tzn. takich, w których jest przemoc domowa, alkohol, rodzice nie spełniają swoich wychowawczych ról, bądź ktoś z najbliższych popełnił już samobójstwo lub próbował to zrobić.

Problem dotyczy nie tylko środowisk patologicznych, ale również tzw. porządnych rodzin. - Czasem nic nie wskazuje na to, że dziecko może mieć aż takie problemy. Rodzina jest dobrze sytuowana, rodzice mają kontakt z dzieckiem, oceny w szkole są dobre, a jednak konstrukcja psychiczna okazuje się bardzo wrażliwa - zauważają pedagodzy.

Młodzi popełniający samobójstwo,

nie zostawiają na ogół żadnego śladu o podjętej decyzji, żadnego listu. Charakterystyczne jest jednak to, że najbardziej zagrożona jest młodzież w wieku 15-24 lata. To czas dojrzewania, w którym pojawia się mnóstwo problemów: bunt przeciw rodzicom i wszystkim normom obowiązującym w świecie dorosłych.

Młodzież w tym okresie potrzebuje jak najwięcej wsparcia i zrozumienia od osób bliskich. Nie zawsze je otrzymuje. A wtedy może liczyć wyłącznie na siebie. Niestety, tylko silniejsze i bardziej odporne jednostki potrafią poradzić sobie z balastem życia.

Liczba samobójstw w Polsce

rośnie nieprzerwanie od lat 50. Wyróżnić można tylko dwa okresy, w których tendencja ta się załamała. Liczba samobójstw wyraźnie zmniejszyła się (o 35 proc.) w 1981 i 1989 roku, czyli w latach, w których dominowała wiara w zmiany.

W 1981 r. wiązało się to z wybuchem Solidarności i nadzieją na lepsze jutro. Wzrosła wtedy mobilizacja społeczna i podniósł się duch obywatelski.

Podobnie było w 1989 r.. Teraz rocznie odbiera sobie życie prawie 6 tys. Polaków, czyli mniej więcej tyle samo, ile ginie w wypadkach drogowych.

Młody internauta:

- Jak patrzę na to, co się wokół dzieje, ogarnia mnie beznadziejna bezsilność. Ale samobójstwo to tylko ucieczka przed rzeczywistością. Zwykłe tchórzostwo... To wszystko naprawdę nie ma najmniejszego sensu! Przede wszystkim nie ma ludzi niepotrzebnych. Ktoś kiedyś napisał: "Nawet jeśli dla kogoś bliskiego jesteś nikim, są ludzie, dla których jesteś całym światem". Taka jest właśnie prawda. I dlatego - kochajmy ludzi! Szanujmy ich, a nie upokarzajmy. Bo trudno jest brnąć przez życie w samotności... Należy więc mieć oczy otwarte na to, co się wokół nas dzieje. Uważać na to, co się mówi... Bo być może przez nasze słowa, ktoś znajdzie się w grobie...

Janusz Świąder

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: samobójstwo | ucieczka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy