Sól: Cienka granica między życiem, a śmiercią

Ograniczenie ilości spożywanej soli to coś, co ludzkości wyjdzie wyłącznie na dobre /123RF/PICSEL
Reklama

Mało która substancja jest tak niedoceniana jak sól - tymczasem może być ona bardziej zabójcza niż cukier, czy alkohol! Naukowcy odkryli niedawno, że ten krystaliczny proszek, którym codziennie posypujemy posiłki, uzależnia podobnie jak... kokaina!

Angelina nie kryje rozczarowania. Miała taką ochotę na budyń - ale okazał się mało słodki. Chce wsypać do niego trochę cukru. Część rozsypuje się po podłodze, lecz w deserze lądują dwie duże łyżki. Gdy wpada to w oko jej macosze, postanawia ona ukarać dziewczynkę za bałagan w kuchni i każe jej zjeść do końca to, co sobie tak "rozrzutnie" dosłodziła.

Czterolatka z obrzydzeniem napełnia usta czekoladowym deserem. Młoda kobieta nie wie jednego: polecenie zjedzenia tego budyniu jest dla dziecka wyrokiem śmierci. Zamiast dodać 30 gramów cukru dziewczynka omyłkowo sięgnęła po inny krystaliczny proszek - sól. Trzydzieści sześć godzin później Angelina umiera na skutek wielonarządowej niewydolności organizmu. Diagnoza lekarzy: zatrucie dwiema łyżkami stołowymi soli.

Dawka śmiertelna soli to około trzech gramów na kilogram masy ciała, ale dla małych dzieci jest ona zdecydowanie niższa. Dla porównania: w przypadku alkoholu wynosi od sześciu do ośmiu gramów na kilogram masy ciała, a cukru - 50 gramów. Przedawkowania soli, której w budyniu znajdowało się 30 gramów, ważąca zaledwie 15 kilogramów Angelina nie mogła przeżyć. Nawet dorosły mężczyzna miałby objawy zatrucia po spożyciu takiej jej ilości. Ale co powoduje, że ta substancja jest tak groźna? I dlaczego mimo to potrzebujemy jej, by przeżyć?

Reklama

Cienka granica życia i śmierci

Zwykła przyprawa staje się toksyczna w wyniku tzw. osmozy. Zbyt duża ilość soli w organizmie "wyciąga" wodę z komórek. Człowiek w pewnym sensie "wysycha" od wewnątrz. Pijąc wodę i inne płyny, zazwyczaj instynktownie temu zapobiegamy. Jeśli jednak, tak jak w przypadku małej Angeliny, w krótkim czasie organizm ulegnie silnemu zasoleniu, dochodzi do zapaści całego układu.

Mięśnie naczyń krwionośnych kurczą się, podnosi się ciśnienie krwi. Tworzą się obrzęki, czyli następuje zatrzymanie wody w tkankach, zwłaszcza mózgu i płuc, co po kilku godzinach może skutkować zatrzymaniem oddychania albo pracy serca. Jednocześnie sól kuchenna - chemicy użyliby bardziej precyzyjnego określenia chlorek sodu lub wzoru NaCl - podobnie jak woda jest podstawowym składnikiem naszego ciała.

- Substancja ta podtrzymuje ciśnienie płynów w komórkach organizmu, reguluje pracę układu krwionośnego, w komórkach nerwowych odpowiada za przekazywanie bodźców oraz wspiera powstawanie tkanki kostnej.

- Życie bez soli byłoby niemożliwe - mówi dr Łukasz Biel z Oddziału Kardiologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.


Ciało człowieka nie jest w stanie samodzielnie produkować składników soli: sodu oraz chloru. To dlatego te potrzebne do życia substancje musimy przyjmować wraz z pożywieniem. Zdrowy ludzki organizm potrzebuje nie więcej niż ok. 3 gramów soli dziennie. Jeśli ich nie otrzyma, może dojść do tzw. hiponatremii - taka osoba poniekąd zacznie tonąć od wewnątrz. Zjawisko to występuje szczególnie często u wyczynowych sportowców, takich jak maratończycy.

Kiedy biegacz wypija dużo wody, a jednocześnie wraz z potem wydziela znaczne ilości soli, traci swój najważniejszy regulator płynów. Może się to okazać niebezpieczne przede wszystkim dlatego, że niskie stężenie sodu we krwi wprowadza w błąd znajdujące się w mózgu ośrodki odczuwania pragnienia, które zamiast niedoboru sodu rejestrują jego nadmiar w gospodarce elektrolitycznej organizmu. Jeśli zawodnik w efekcie wypija jeszcze więcej wody, powstaje błędne koło.

 - W takich sytuacjach maratończyk powinien spożywać napój izotoniczny z sodem i innymi elektrolitami - mówi mgr inż. Jagoda Podkowska, dietetyk High Level Center.


Gdy pije czystą wodę, płyny przedostają się z układu krwionośnego do tkanek, w mózgu gromadzi się woda. Powstające tam ciśnienie wyłącza ośrodek oddechowy.

***Zobacz także***


- W przypadku żadnej innej substancji granica między dawką śmiertelną a niezbędną do życia nie jest tak cienka jak w przypadku soli - wyjaśnia dr Biel.

Statystyki pokazują jednak, że największym zagrożeniem nie jest wcale ani ostry niedobór soli, ani jej nagłe przedawkowanie. Niebezpieczniejsze jest systematyczne spożywanie przez nas wszystkich coraz większych ilości NaCl...

Każdego roku zabija miliony osób

Według szacunków każdy Polak spożywa dziennie średnio 13 gramów soli. To za mało, aby umrzeć z przedawkowania, ale równocześnie prawie trzy razy więcej, niż wynosi zalecana przez lekarzy norma (5 gramów).

- Jeśli przez wiele miesięcy lub lat spożywamy zbyt dużo soli, doprowadzamy do zwiększenia objętości krążącej krwi, a w konsekwencji do podniesienia się ciśnienia tętniczego. W ten sposób ryzyko zawału serca wzrasta o 50% - ostrzega dr Biel.

- Zaburzenie pracy nerek sprawia zaś, że nasz organizm nie oczyszcza się z toksyn i zatruwamy się od środka - dodaje mgr inż. Podkowska.


Tymczasem większość ludzi nie ma pojęcia, ile tego skrystalizowanego proszku spożywa każdego dnia.

- Problemem nie jest tylko solniczka, po którą sięgamy podczas gotowania albo by doprawiać potrawy na talerzu. Z niej pochodzi zaledwie połowa soli. Duże zagrożenie stanowi także chlorek sodu ukryty w artykułach spożywczych. W jednej kromce chleba jest aż pół grama soli! - ostrzega ekspertka.

Tę substancję można znaleźć nawet w słodkich produktach. Płatki kukurydziane zawierają bardzo dużo cukru. I właśnie z tego powodu prawie nikt nie zauważa, iż wiele ich rodzajów odpala prawdziwą "solną bombę".


To, w jaki sposób chlorek sodu oddziałuje na nasz organizm, pokazały wyniki badań naukowców z Uniwersytetu w San Francisco. Według obliczeń uczonych rocznie umierałoby od 42 do 92 tysięcy osób mniej, gdyby każdy Amerykanin dziennie odsypał ze swojego menu jedną łyżeczkę soli. Ponadto liczba ludzi zapadających co roku na przewlekłe choroby serca spadłaby o 120 tysięcy. System zdrowia w USA mógłby na tym zaoszczędzić 24 miliardy dolarów rocznie! Dla porównania: podobny efekt przyniosłoby zmniejszenie liczby wypalanych codziennie papierosów aż o połowę.

- W odniesieniu do Polski wnioski ze Stanów Zjednoczonych pozostają aktualne - mówi dr Biel. Nadciśnienie tętnicze może prowadzić do rozwoju choroby wieńcowej, na którą cierpi w naszym kraju ok. miliona osób. Co roku umiera z jej powodu ok. 170 tysięcy Polaków.

- W efekcie ograniczenia konsumpcji znajdującej się w pokarmach soli do maksymalnie pięciu gramów dziennie mielibyśmy do 50 tysięcy przypadków śmiertelnych mniej każdego roku - dodaje ekspert.


Jednak zdaniem nawet optymistycznie usposobionych badaczy prawdopodobieństwo, że ludzie będą spożywali mniej soli, jest niewielkie. Naukowcy uważają raczej, iż w najbliższych latach apetyt na sól będzie rósł. Ale dlaczego tak bardzo jej pożądamy? Co sprawia, że ta substancja jest tak kusząca? Odpowiedzi na te pytania specjaliści odnaleźli w tym samym obszarze mózgu, który odgrywa decydującą rolę także w przypadku osób uzależnionych od narkotyków: w podwzgórzu.

Takie same procesy, jak kokaina

Eksperci wielokrotnie powtarzali eksperyment - aż wreszcie rozwiane zostały wszelkie wątpliwości. Skany mózgu były jednoznaczne: konsumpcja soli aktywuje w centralnym układzie nerwowym identyczne procesy, co kokaina i heroina. A na dodatek również podczas odwyku uwidaczniają się zaskakujące podobieństwa...

Neurobiolog z Uniwersytetu Duke’a w Durham prof. Wolfgang Liedtke oraz prof. Derek Denton z Uniwersytetu w Melbourne odkryli niedawno, że wspomniane twarde narkotyki oddziałują dokładnie na te geny w komórkach mózgu, które odpowiadają także za prastary instynkt - apetyt na sól. Jej spożywanie, podobnie jak zażywanie "prochów", powoduje uwalnianie się dopaminy, neuroprzekaźnika zwanego "hormonem szczęścia".

W konsekwencji konsument chce ponownie doświadczyć tego uczucia, jego mózg domaga się kolejnej "działki" soli. Ale im więcej zjadamy słonych artykułów spożywczych, tym słabiej odczuwamy efekt nagrody - to tzw. desensytyzacja receptorów dopaminergicznych. Ciało w końcu traci zdolność oceny, jaka ilość NaCl jest odpowiednia.

 - Uzależnienie od narkotyków opiera się na tych samych instynktownych mechanizmach - wyjaśnia dr Biel. To dlatego znacznie łatwiej jest mówić o ograniczeniu spożywania soli, niż się do tego zastosować. Nasz organizm jest jak ćpun, stale żąda kolejnych dawek tej substancji - mimo że w nadmiarze jest ona szkodliwa.

***Zobacz także***

Świat Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy