Słaba płeć?

Znany pisarz, autor "Popiołów", wielokrotnie pisał bowiem, że zamierza targnąć się na własne życie: "Czasami czuję taki straszny głód, że jadłbym własne skarpetki. A jeżeli nadejdą chwile, że go uniknąć nie będzie można - odbiorę sobie życie". Albo: "Nieraz w ciągu dnia głowa opada na dół, siadam bezwładnie i nie mówię, ale czuję czy słyszę wyraz: umrzeć (...) Chleba na jutro nie ma. Z rozkoszą położyłbym się i nie budził więcej. Ach umrzeć już!"

Z dużą częstotliwością, niekiedy dzień po dniu, na przestrzeni lat 1887-1890 pojawiają się w "Dziennikach" podobne adnotacje: "... w najczarniejszej rozpaczy - przysięgam sobie, że potrzeba kupić rewolwer, piłę, długą igłę, kwasu pruskiego lub czego podobnego dla zadania sobie śmiertelnego ciosu w brzuch (...) Umierać! Musisz sobie odebrać życie, aby nie... Jeżeli tak, to nikt o tym nie będzie wiedział. Dokonam na sobie wyroku losu (...) Obawiam się tylko tego, aby nie szukano mego nazwiska w pewnej instytucji na Bonifraterskiej ulicy..." - szpitalu dla mężczyzn umysłowo chorych pod wezwaniem Jana Bożego.

Reklama

Akt patologii

Psychiatrzy twierdzą, że "samobójstwo to akt patologii, łączący się z zaburzeniami nastroju. To skrajna manifestacja negacji instynktu życia". Freud uważał, iż "w każdym człowieku istnieje instynkt samozagłady." Fryderyk Nietzsche był natomiast zdania, że "myśl o samobójstwie pozwala przetrwać niejedną ciężką chwilę".

Zdaje się to potwierdzać rzut oka na wybrane zapiski z "Dzienników" Żeromskiego. Między pierwszym a ostatnim zanotowanym przez pisarza postanowieniem samobójstwa minęło osiem lat; między ostatnim a naturalną śmiercią - 35. Ale to wcale nie znaczy, że tylko na postanowieniach zwykle się kończy.

"Do samobójstwa prowadzi głęboka depresja - uzasadniają psycholodzy - jednak o tym, że kończy się zamachem na własne życie, decydują uwarunkowania genetyczne oraz splot cech osobowościowych i reakcji społecznych".

Samobójcy są wśród nas

Kroniki policyjne ze stosunkowo dużą częstotliwością odnotowują przypadki samobójstw. Bo też ich liczba ciągle rośnie. Do 1989 r. na 100 tys. Polaków odbierało sobie życie dziesięciu, a co najwyżej dwunastu. Teraz, z roku na rok samobójstw przybywa. Rekordowy był pod tym względem rok 1997, kiedy to targnęło się na życie 5614 osób (w tym 4622 mężczyzn i 992 kobiety).

W kolejnym, 1998 roku, popełniło samobójstwo 5500 osób. Od roku 2002 notuje się spadek samobójstw, aczkolwiek nadal ponad 4 tys. osób rocznie w ten sposób rozwiązuje swoje problemy. I co ciekawe, że najczęściej popełniane są samobójstwa prze osoby w wieku 45-60 lat, wśród których na taki desperacki krok decydują się osoby rozwiedzione czy owdowiałe.

W mniejszym stopniu dotyczy to osób pozostających w związkach małżeńskich czy osoby wolne. Charakterystyczne jest również to, że więcej notuje się przypadków samobójstw w miastach niż na wsi.

Najczęstszymi powodami samobójstw są: nieporozumienia rodzinne, zawód miłosny, trudne warunki ekonomiczne, choroba. Nawet zła ocena może stać się kroplą, która przelewa czarę goryczy.

Samobójcy z lubelskiego najczęściej wieszali się (173 przypadki w I półroczu tego roku), rzucali pod pociąg lub samochód, zażywali środki nasenne, skakali z wieżowców.

Według policji najczęściej na samobójstwa decydują się młodzi z rodzin, jak to określają - niedostosowanych społecznie, tzn. takich, w których jest przemoc domowa, alkohol, rodzice nie spełniają swoich wychowawczych ról bądź ktoś z najbliższych popełnił już samobójstwo lub próbował to zrobić.

Mężczyźni częściej zdesperowani

Śmierć z własnej ręki mężczyźni wybierają kilkakrotnie częściej od kobiet, w każdej grupie wiekowej i przyczynowej. Jednak w zdecydowanej mierze polski samobójca jest mężczyzną pomiędzy 31 a 50 rokiem życia, ma wykształcenie podstawowe i jest pracownikiem fizycznym.

Dlaczego akurat ta populacja, w tym wieku, jest mało odporna na przeciwności losu, nie jest w stanie okiełznać wrodzoną pobudliwość, zapanować nad niestabilnością psychiczną? Odpowiedzi należy szukać wśród przyczyn, które pchnęły do samobójstwa. Prym wiodą: choroba psychiczna (526 przypadków w skali kraju w pierwszym półroczu wśród mężczyzn i kobiet), przewlekła choroba (275 przypadków) i nieporozumienia rodzinne (363 przypadki).

W następnej kolejności zdają się ważyć: warunki ekonomiczne (169 przypadków samobójstw z tego powodu) i nagła utrata źródła utrzymania (73 przypadki). Szczególne znaczenie ma to w odniesieniu do mężczyzn, jako odpowiedzialnych z racji samego gatunku za zapewnienie bytu rodzinie. A w obecnej dobie - wiadomo - bezrobocie, utrata pracy może się przytrafić z dnia na dzień. Dziś nikt nie gwarantuje ciepłej posadki. To nie te czasy, że "czy się stoi, czy się leży, forsa się należy".

Dojrzały człowiek, w okolicach czterdziestki, nierzadko dokonuje bilansu przebytej drogi. I stwierdza czasami ze zgrozą, że niczego się nie dorobił, bo ani stanowiska, ani znaczących dóbr materialnych. A poza tym swoje dorosłe życie rozpoczynał w czasach względnego bezpieczeństwa socjalnego, zaś teraz, żeby zapewnić sobie i rodzinie odpowiedni status materialny, musi być zawodowo niezwykle aktywny. I tej aktywności zaczyna mu po prostu brakować.

- Poczucie sensu życia - jak twierdzi rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie - jednym odbiera długotrwałe kalectwo, innym samotność, zdrada małżeńska, zawód miłosny. Niekiedy źródeł targnięcia się na własne życie szukać trzeba w nadużywaniu alkoholu, leków psychotropowych, zażywaniu narkotyków...

Samobójcy - żołnierze

Różne są metody targnięcia na własne życie. Rzecznik prasowy Komendy Policji w Lublinie podał, że samobójców znajdowano w piwnicach, na strychach, w lesie, parku, zbiornikach wodnych, retencyjnych, co sugerowałoby powieszenie, utonięcie... Wymienił też jako miejsce targnięcia się na życie jednostkę wojskową.

Miesięcznik "Sukces" omówił w skrócie historie kilku samobójstw żołnierzy służby czynnej popełnionych w ciągu ostatnich miesięcy. We wszystkich przypadkach przyczyny są nieznane, niejasne albo nie wytrzymują logicznej argumentacji. Jest tylko jeden charakterystyczny rys - że prawie wszyscy żołnierze działali pod wpływem alkoholu.

Janusz Świąder

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: samobójca | choroby | samobójstwo | samobójcy | płeć
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy