Pochwa na zamówienie

Pewien Australijczyk przyniósł do lekarza zdjęcie brazylijskiej gwiazdy porno i poprosił o przeróbkę narządów swojej dziewczyny. Operacje plastyczne żeńskich narządów płciowych stają się w Australii coraz popularniejsze, a ginekolodzy biją na alarm.

Kobiety chcą mieć idealną skórę, perfekcyjny nos i usta. Czemu więc pomijać w tym wszystkim pochwę czy wargi sromowe? Ginekolodzy z antypodów podkreślają, że powodów jest aż nadto, np. blizny, dyspareunia (bolesny stosunek płciowy), zniekształcenia, zakażenia i zmienione doznania erotyczne. Lekarze wskazują jednak, że część zabiegów nie opiera się na "podszeptach" naturalnej anatomii kobiety, dlatego ich zdaniem może przynieść więcej szkód niż korzyści.

Członkowie Royal Australian and New Zealand College of Obstetricians and Gynaecologists potępiają w swoim najnowszym oświadczeniu zabiegi przeprowadzane dla kaprysu. Twierdzą, że to niepotrzebne, drogie i niebezpieczne, poza tym przestrzegają przed wykorzystywaniem najwrażliwszych i podatnych na sugestię kobiet, które ze swoim brakiem pewności siebie i lękami powinny się zwrócić raczej do psychologa.

Reklama

Prawdziwym numerem jeden ginekologii estetycznej jest labioplastyka, czyli zmiana rozmiarów/kształtów warg sromowych większych i mniejszych. Tylko nieco mniej popularne są waginoplastyka, czyli zabieg zwężania pochwy i wyeksponowanie punktu G. Rekonstruuje się też błony dziewicze i wykonuje operacje naprawcze u kobiet z obniżeniem narządów płciowych, np. macicy po wielokrotnych porodach.

Dr Ted Weaver opowiada o przypadku mężczyzny, który przyniósł ze sobą zdjęcie brazylijskiej gwiazdy porno i poprosił lekarzy o upodobnienie zewnętrznych narządów płciowych swojej dziewczyny do tego, co doskonale podkreślało ujęcie. Protestujący ginekolodzy uważają realizację tego typu żądań za zachowanie nieetyczne.

Krytycznie odnoszą się też do powiększania punktu G, które polega na wstrzykiwaniu kolagenu w ścianę pochwy. Obszar ten ma się nie tylko stać większy, ale również bardziej wrażliwy. Weaver podkreśla, że u wielu kobiet trudno określić jego położenie, czasem nie wiadomo, czy w ogóle go mają. W ich przypadku przeprowadzanie opisywanego zabiegu jest pozbawione sensu.

Chirurdzy plastyczni słusznie zauważają, że jak w każdym innym przypadku także i tutaj należy po prostu poważnie podchodzić do zawodu. Jeśli u kogoś dochodzi do powikłań, trzeba zrobić wszystko, by dociec, jakie są przyczyny. Nie operuje się osób z grupy ryzyka i działa się dla dobra, a nie na szkodę pacjentki.

Warto też wysłuchać argumentów entuzjastek ginekologii estetycznej. Zwolenniczkami poprawiania dla urody są najczęściej młode kobiety, które twierdzą, że wychowały się w dobie zachwalania perfekcyjnej urody i kulturze plastiku. Nie wierzą w hasło akceptowania siebie w wersji naturalnej. Wg nich, mężczyźni z pokolenia 20-latków i młodsi wolą kobiety wyglądające jak modelki z katalogu, a ludzie nierozumiejący ich dążeń są zbyt skostniali lub biedni, by kupić designerską wersję siebie.

Niektóre dziewczyny są na tyle zdesperowane, że okaleczają się same, gdy pierwsi partnerzy seksualni krytykują wygląd ich narządów płciowych. Obcinanie warg sromowych żyletką (przypominające żeńskie obrzezanie) kończy się, oczywiście, pobytem w szpitalu.

Anna Błońska

Kopalnia Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy