Moneta ciszy. 12 lat bycia niemową przez jeden błąd lekarzy

Czasem jedno zaniedbanie może skończyć się latami męczarni /123RF/PICSEL
Reklama

W 1972 - wtedy jeszcze jako Marie Heffernan - z niewiadomych przyczyn z dnia na dzień przestała mówić. Kiedy trafiła do szpitala, lekarze zrzucili to na ciężkie zapalenie oskrzeli. Sęk w tym, że była zupełnie zdrowa, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu, więc nie potrafiła tego wytłumaczyć.

Cała historia mogła skończyć się już wtedy, jeśli w szpitalu ktoś odpowiednio zbadałby problem. Co prawda lekarze zrobili jej jedno zdjęcie RTG, ale niczego nie zauważyli. Marie nie odezwała się ani słowem przez następne 12 lat.

Jako nastolatka nie miała łatwego życia w szkole, bo choć uczęszczała do katolickiej placówki, jej koleżanki znęcały się nad nią i wyśmiewały.

Reklama

Jeden z księży prowadzących zajęcia nazwał nawet jej niecodzienne schorzenie "robotą diabła" i sugerował usunięcie dziewczyny ze szkoły, argumentując ten pomysł tym, że klątwa może przenieść się na inne uczennice. Oskarżona o uprawianie czarów i niezdolna do obrony przed absurdalnymi wymysłami nauczycieli została odsunięta od klasy i uczyła się osobno.

Jej przyjaciele i rodzina szybko opracowali sposoby na komunikację w postaci podawanych karteczek z napisanymi wiadomościami. Potem nauczyła się języka migowego. Myślała, że do końca życia będzie już niemową.

Dorosłe życie po skończeniu szkoły również jej nie rozpieszczało. W urzędzie pracy usłyszała, że "lepiej, żeby znalazła sobie męża, bo niema dziewczyna nie znajdzie nigdzie etatu". Pomógł jej przyjaciel, który załatwił jej udział w kursie pisania na maszynie, dzięki czemu mogła podjąć pracę w urzędzie.

Pewnego dnia, w wieku 25 lat, dostała silnego ataku kaszlu. Kaszlała krwią tak obficie, że musiała udać się do szpitala jeszcze raz. Tam lekarze wydobyli z jej gardła "krwisty guz", który został oczyszczony z fragmentów tkanek. Okazało się, że była to...

Trzypensowa moneta.

Zaraz po wyjęciu przedmiotu, Marie zaczęła wydawać z siebie odgłosy pierwszy raz od 12 lat. Początkowo była mocno tym zaskoczona i była w stanie jedynie jęczeć. Musiała na nowo nauczyć się oddychać i wymawiać słowa. Marie najpierw nie mogła uwierzyć w to, że przez 12 lat przeszła piekło, bo lekarze nie pomyśleli, że w jej ciele może tkwić jakiś przedmiot. Przez długi czas milczała o tym, co się stało, ale niedawno opublikowała swoje wspomnienia w książce autobiograficznej.

Nasuwają się dwa zasadnicze pytania. Pierwsze: dlaczego na zdjęciu RTG nie było widać monety? Jak pisze Marie, lekarze zrobili tylko jedno ujęcie i spojrzeli na nie tylko pobieżnie. Przedmiot utknął pomiędzy strunami głosowymi, więc na pierwszy rzut oka wszystko było ok. 

Drugie: czy dziewczyna nie mogła im jakoś przekazać, że połknęła monetę? Cóż, zapewne by to zrobiła, ale... nie pamiętała, że takie coś w ogóle się wydarzyło. Tłumaczy, że "musiało stać to zupełnie przez przypadek".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy