Kolejny sojusznik w walce z wirusem: Szczury mogą pomóc podobnie jak psy

Szczury wykorzystywane są do wykrywania groźnych chorób zakaźnych /Alexander Demianchuk\TASS /Getty Images
Reklama

Pomimo zakrojonej na szeroką skalę akcji szczepienia całego świata, nadal szybkie wykrywanie zakażonych koronawirusem jest pewnym wyzwaniem. Toteż wiadomość o nowym potencjalnym sojuszniku w walce z pandemią może tylko cieszyć. Po tym, jak w niektórym miejscach na świecie zaczęto korzystać z pomocy psów do wykrywania wirusa, teraz do działania mogą wkroczyć... szczury.

Może o tym wiecie, a może nie, ale ludzkość już od lat używa szczurów do detekcji groźnych chorób nękających zwierzęta hodowlane, takie jak kozy czy krowy w biedniejszych regionach świata. 

Przykładem może być wykorzystanie gryzoni przy epidemiach brucelozy - przewlekłej i zakaźnej choroby bakteryjnej, na którą zapaść mogą także ludzie - dającej podobne objawy, co ciężka grypa.

Idąc tym tropem badacze z Uniwersytetu w Glasgow postanowili sprawdzić, czy zdolność szczurów pozwalająca wykryć im obecność drobnoustrojów w innych organizmach, może pomóc w przypadku COVID-19. Dzięki temu gryzonie mogłyby dołączyć do psów, które już pracują na lotniskach.

Reklama

Naukowcy chcą oprzeć się na projektach związanych z profilaktyką wspomnianej już brucelozy. Jej leczenie jest drogie i niewielu może sobie na nią pozwolić, toteż od jakiegoś czasu uczeni ze Szkocji i Tanzanii opracowują programy wczesnego wykrywania obecności bakterii z rodzaju Brucelli, odpowiedzialnych za chorobę. 

W tym celu używają ogromnych gryzoni z serca Afryki, wielkoszczurów gambijskich. Zwierzęta te osiągają nawet 90 centymetrów długości i trzy kilogramy wagi. W przeszłości były wykorzystywane już do wykrywania min lądowych czy... szybkiego diagnozowania gruźlicy.

- Jest wysoce prawdopodobne, że te szczury można wytrenować tak, aby wykrywały koronawirusa w ciele człowieka, podobnie, jak psy - mówi prof. Dan Haydon z Uniwersytetu w Glasgow, który nadzoruje badania.

Mechanizm działania naturalnego detektora opiera się na tym, że COVID-19 jest chorobą, która powstała w wyniku mutacji odzwierzęcego wirusa, więc zdaniem naukowców niektóre zwierzęta są w stanie ją "wyczuć".

Ekipa badaczy z Glasgow powołuje się na wieści od francuskich uczonych, według których psy i szczury mogą wykrywać wirusy w ludzkim pocie. Wnioski te nie zostały jednak jeszcze oficjalnie opublikowane przez żadne naukowe czasopismo, co w praktyce oznacza, że pozostają niezweryfikowane.

Nie czekając jednak na opinię recenzentów, zajmujących się francuskimi badaniami, Szkoci ruszają ze swoim projektem. Jak twierdzi prof. Haydon chcieliby jak najszybciej zacząć trenować szczury pod kątem wykrywania koronawirusa u ludzi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: szczury | koronawirus | COVID-19 | pandemia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy