Biopomyłka. Jak to możliwe, że ekokubki nas trują?

Ekokubki miały być alternatywą dla tych zrobionych z plastiku /123RF/PICSEL
Reklama

W ostatnich latach temat bycia "bio" i "eko" to już nie tylko moda. Według niektórych za niedługo styl życia opierający się na dbanie o środowisko może stać się to jedynym możliwym ze względu na stopień degradacji naszej planety. Ale trzeba pamiętać, że nie wszystko z zieloną naklejką i trzema magicznymi literami jest z miejsca zdrowe dla człowieka.

Jednym z największych wrogów naszego środowiska jest wszędobylski, nierozkładalny i szkodliwy plastik. Naczynia wykonane z "bio" materiałów miały być dla niego ekologiczną alternatywą.

Tymczasem okazuje się, iż są szkodliwe dla zdrowia - a przynajmniej te, w których składzie znajdują się bambusowe włókna dezynfekowane i konserwowane formaldehydem.

Państwowa Inspekcja Sanitarna stwierdziła, że uwalniają one toksyczne dawki tego drażniącego związku o działaniu rakotwórczym. - Niebezpieczeństwo pojawia się w kontakcie z kwaśną żywnością. Napicie się z takiego kubka wody niczym nie grozi, ale już kwaśnego soku czy herbaty z cytryną - tak - tłumaczy Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Reklama

Feralne produkty wycofano ze sprzedaży w Polsce, ale jeśli zakupiliście taki kubek wcześniej, lepiej od razu go wyrzucić. Tyle dobrego, że może rozłoży się szybciej i z mniejszą szkodą dla środowiska niż plastik.


Świat Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy