Bać się mięsa czy nie?

Jak powinniśmy reagować na doniesienia o BSE i ptasiej grypie: jeść mięso czy nie? Odpowiada Prof. dr hab. Stanisław Tyszkiewicz, Kierownik Działu Jakości i Normalizacji Instytutu Przemysłu Mięsnego i Tłuszczowego

Joanna Wosińska: Kilka miesięcy temu mieliśmy do czynienia wręcz z paniką związaną z ptasią grypą, a teraz cała sprawa ucichła. Czy to znaczy, że ptaki przestały latać czy może alarm w mediach był przesadzony?

prof. Stanisław Tyszkiewicz: Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Ptasia grypa jest w tej chwili pod kontrolą, dlatego w poszczególnych krajach nie robi się z jej powodu wielkiego alarmu. Trudno nazwać sprawę ptasiej grypy przesadzoną, ale nie ma powodu do paniki. Poza tym mamy akurat porę roku, która jest mniej groźna, zapewne większe zagrożenie pojawi się znowu w momencie wielkiej migracji ptaków jesienią. Ale w tej chwili dla zwyczajnego konsumenta zwyczajnego mięsa w Polsce ptasia grypa jest problemem absolutnie drugorzędnym, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Jeżeli pojawi się powód do alarmu, to niewątpliwie władze wydadzą stosowne komunikaty. W tej chwili nie ma żadnego powodu do straszenia kogokolwiek.

Reklama

Czy mimo wszystko powinniśmy nadal stosować się do wskazówek, które konsumenci otrzymali, kiedy tak dużo mówiło się o ptasiej grypie - żeby dokładniej gotować drób, żeby nie jeść niedogotowanych jajek itd.?

ST: Tak, ale nie z powodu ptasiej grypy. Surowych lub niedogotowanych jajek czy drobiu nie należy jeść przede wszystkim ze względu na salmonellę, która póki co jest setki razy groźniejsza od ptasiej grypy.

Więc nie musimy obawiać się ptasiej grypy i w związku z nią stosować jakichś szczególnych środków ostrożności?

ST: Polityka władz polskich czy w ogóle światowych odpowiedzialnych za zdrowie konsumentów opiera się na analizie ryzyka. Ryzyko związane z ptasią grypą w Europie jest minimalne. Choć to wcale nie znaczy, że za jakiś czas nie wzrośnie. Ale w tej chwili niech konsumenci spokojnie jedzą to, co jest dostępne w sklepach. Natomiast nadal bym przestrzegał przed dotykaniem martwych zwierząt, nie tylko ptaków ? przecież nie wiemy, czy nie są skażone wścieklizną czy innymi chorobami zwierzęcymi, które mogłyby przenieść się na człowieka.

Druga sprawa to BSE: głośno było o niej kilka lat temu, teraz ucichła. Czy to znaczy, że możemy jeść wołowinę bez obaw?

ST: Z BSE sprawa jest prostsza. O ile ptasia grypa to choroba, która przenosi się na człowieka i ludzie na nią umierają, to tak na dobrą sprawę nikt nie udowodnił w sposób jednoznaczny przypadku, by choroba wściekłych krów przeniosła się na człowieka.

Czy to znaczy, że panika sprzed kilku lat związana z BSE była przesadzona?

ST: Panika była przesadzona, zmieniły się już poglądy na samą etiologię choroby. Sprawa zagrożenia związanego z mięsem wołowym powolutku się wygasza. Za ogromne pieniądze uruchomiono środki zapobiegawcze na wielką skalę, wprowadzono badanie mięsa wołowego, zakazano jedzenia fragmentów, które mogłyby być potencjalnym źródłem choroby.

Czyli wołowinę możemy jeść bez obaw?

ST: Niech konsumenci spokojnie jedzą wszystko to, co serwują im sklepy i restauracje, bo to jest pod kontrolą, przynajmniej w krajach cywilizowanych, takich jak Polska. Oczywiście nie można wykluczyć nieszczęśliwych przypadków. To tak samo jak z samochodami ? mimo zaufania do samochodu jako środka lokomocji, przecież codziennie na drogach giną ludzie, podobnie nie można wykluczyć, że dotknie nas nieszczęśliwy wypadek po zjedzeniu wołowiny. Ale naprawdę nie ma w tej chwili powodu do jakichkolwiek zwiększonych obaw czy uruchamiania działań ochronnych na własną rękę. Ochrona funkcjonuje na poziomie niemedialnym, władz, które odpowiadają za bezpieczeństwo konsumentów. Jak będzie zagrożenie, władze ostrzegą, by gdzieś nie jechać, czegoś nie brać do ręki, do ust itd.

Rozmawiała: Joanna Wosińska

Swiat konsumenta
Dowiedz się więcej na temat: konsumenci | grypa | ptasia grypa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy