Zawodnik oparzony przed walką. Skandal na gali wrestlingu

To była efektowna, lecz bolesna prezentacja przed walką wieczoru na gali Wrestlemania. Jeden z zawodników, znany jako Triple H jeszcze przed wejściem na ring doznał tajemniczych poparzeń. Doszło do skandalu, jednak walka się odbyła.

Na pewno podobne sytuacje widzieliście już wiele razy. Kibice na trybunach niecierpliwie odliczają minuty do walki wieczoru, nagle z tunelu spowitego kłębami dymu wyłania się zawodnik i kieruje w stronę ringu.

Tak było i tym razem podczas 29. gali Wrestlemania na MetLife Stadium arena. Publiczność, która czekała, aż z tunelu wyjdzie Paul Michael Levesque, znany także jako Triple H w końcu ujrzała go w całej okazałości. Wzrok kibiców przyciągał jednak nie tyle sam zawodnik, co dziwne białe plamy na jego ciele...

Na filmie zamieszczonym na YouTube widzimy, jak Triple H wychodzi z tynelu i kieruje się do ringu. Bolesne poparzenia nie powstrzymują go przed podjęciem zwycięskiej 24-minutowej walki z Brockiem Lesnarem. Dopiero później, za pośrednictwem konta na Twitterze 43-letni zawodnik wyjaśnia, co tak naprawdę się stało w tunelu przed walką.

"Dla tych, którzy się zastanawiali... To co przykleiło się do mnie przed walką, to suchy lód. Spowodował poparzenia drugiego stopnia na torsie i ramionach" - wyjaśnił Triple H.

Kibice i fachowcy podkreślają, że doświadczony zapaśnik wykazał się dużym hartem ducha. Mimo bolesnych oparzeń wyszedł na ring i stoczył zwycięską walkę o być albo nie być w tym sporcie. Porażka z Brockiem Lesnarem oznaczać bowiem miała zakończenie kariery pochodzącego z New Hampshire zawodnika.

Oparzenia nie były jedynymi obrażeniami, jakich niedzielnego wieczoru doznał Triple H. Zwycięstwo przypłacił również kontuzją lewego kciuka, wszystko zgodnie z zasadą "No pain, no gain!".

Reklama



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gala | oparzenia | Twitter
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy