Polak wygrał najtrudniejszy wyścig świata

Zaledwie 9 z 500 zawodników ukończyło najtrudniejszy wyścig enduro świata - Red Bull Hare Scramble. Reszta została bezlitośnie strącona z żelaznego giganta. Zirytowanym i osłabionym riderom nie udało się pokonać stromych zjazdów, pionowych podjazdów, zdradliwych odcinków leśnych oraz wysysających energię tras pełnych błota i żwiru.

Tadeusz "Taddy" Błażusiak był bezsprzecznym faworytem tegorocznej imprezy. Po zwycięstwo w austriackim Erzberg Polak sięgnął już po raz piąty z rzędu. Błażusiak wyprzedził Dougiego Lampkina z Wielkiej Brytanii oraz, zaledwie 20-letniego nowicjusza, Brytyjczyka Johnny'ego Walkera.

Styryjski kult

Od czwartku Erzberg okupowało 1800 riderów z 37 krajów. Podczas weekendu dołączyło do nich 35 tys. widzów. Nie zważali oni na niekorzystne warunki pogodowe, które utrudniały oglądanie motocyklowej akcji: ryczących dwusuwowych silników, głośnego rocka, pokrytych kurzem twarzy i zabłoconych butów.

No i oczywiście szalonych popisów endurowców. Bez wątpienia Erzbergrodeo jest już wydarzeniem kultowym.

Emocje do samego końca

Po Generali Iron Road Prolog w piątek i sobotę tylko 500 najszybszych zawodników, w tym Niemka Christine Wiesner jako jedyna kobieta, zakwalifikowało się do głównego wyścigu: Red Bull Hare Scramble.

W ciągu czterech godzin międzynarodowa elita enduro musiała zmierzyć się z niezwykłą 30-kilometrową trasą. Jeżące włosy na głowie odcinki noszą bardzo adekwatne nazwy - "Devil's Kitchen", "Hell's Exit" czy "Arch of Pain". Luźny żwir, wielkie skały, gęsty las oraz ekstremalnie stromy teren zmusiły uczestników do przekroczenia własnych granic. Red Bull Hare Scramble 2011 spełnił oczekiwania i zapewnił niezwykłe emocje. Ostatecznie na metę dotarło tylko 12 riderów.

Reklama

Ekscytujący wyścig

Niepokonany od 2007 roku Tadeusz Błażusiak (Polska) już na samym początku wysunął się na prowadzenie zostawiając resztę daleko w tyle. Jednak wykorzystując upadek Błażusiaka Brytyjczyk Graham Jarvis zdołał dogonić czterokrotnego zwycięzcę. Idąc łeb w łeb, motocykl w motocykl, walczyli ze sobą i z podstępna górą Erzberg.

Pośród ogromnych skał "Carl's Dinner", głównej sekcji, Jarvis wybrał lepszą trasę i przekroczył metę jako pierwszy. Jednak zamiast świętować pierwsze zwycięstwo na Erzberg, Jarvis został zdyskwalifikowany ponieważ opuścił jeden checkpoint. Tytuł powędrował więc w ręce Błażusiaka po raz piąty z rzędu.

Radość i wzruszenie

- Jestem bardzo szczęśliwy! Prawdopodobnie był to najtrudniejszy wyścig, w jakim brałem udział. Wystarczy jeden błąd i ta góra cię wykończy! Ale ostatecznie udało mi się. Pięć razy z rzędu, czyste szaleństwo - mówił po zwycięstwie w Red Bull Hare Scramble Błażusiak.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Red Bull | Polacy | wyścig | motocykl | Austria
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy