Atletyczny show na ringu

- Szkoła, studia i praca aż do emerytury - w głębi serca wiedziałem, że to nie dla mnie i cały czas marzyłem o zostaniu gwiazdą World Wrestling Entertaiment. W końcu postanowiłem spełnić swoje marzenie, no i się udało - opowiada portalowi INTERIA.PL Kofi Kingston, jeden z najlepszych wrestlerów młodego pokolenia, który wie, że w tym sporcie najważniejsza jest dobra zabawa i... pieniądze.

Kofi Kingston, jeden z najlepszych zawodników młodego pokolenia, walczących w ramach amerykańskiej organizacji World Wrestling Entertaiment (WWE), urodził się w Ghanie, ale przez lata występował jako... Jamajczyk. Na początku jego kariery słusznie założono, że ludzie od razu obdarzą sympatią młodego wrestlera, jeżeli będzie on pochodzić z ojczyzny Boba Marleya i reggae, niż z nic nie mówiącego im kraju na zachodzie Afryki. Prawdziwą narodowość Kofiego, którego nazwisko tak naprawdę brzmi: Sarkodie-Mensah, wyjawiła jego mama - dyrektor amerykańsko-ghańskiej organizacji w USA.

Reklama

Kofi, który jako dziecko przyjechał do Ameryki z rodzicami, całkiem przypadkowo zajął się wrestlingiem. Najpierw skończył studia w Bostonie, a następnie poszedł do pracy. Codzienna nuda tak go przeraziła, że zapisał się na kurs wrestlingu. Spodobało mu się to tak bardzo, że dziś nie wyobraża sobie bez tego życia i zbiera kolejne tytuły mistrzowskie. A ma ich już trzy, z zawodów: Intercontinental Championship, World Tag Team Championship i United States Championship. W tamtym roku magazyn "Pro Wrestling Illustrated" umieścił go na liście 500 najlepszych wrestlerów. Kofi uplasował się na, wysokim, 35. miejscu. Portalowi INTERIA.PL opowiada, co go pociąga w wrestlingu i dlaczego ten sport jest tak wyjątkowy.

Czy dla Ciebie wrestling jest sportem, czy raczej sportowym show?

Kofi Kingston: - W pewnym sensie i tym i tym. Z jednej strony wymaga bardzo dobrego przygotowania sportowego, przede wszystkim atletycznego, z drugiej - spośród innych dyscyplin wyróżnia nas element show. Jednym z celów wrestlingu jest dostarczanie ludziom radości i zabawy. Chyba właśnie dlatego jest on popularny od wielu lat i to na całym świecie, niezależnie od długości i szerokości geograficznej.

Co Ci daje wrestling? Jakie są Twoje ulubione tricki?

- Moim ulubionym jest tzw. "trouble in paradise" - nazywam go tak, ponieważ przypomina mi sytuację, z jaką często można się spotkać na plaży - leżysz sobie, masz święty spokój i czujesz się jak w raju, po czym znajduje się jakiś koleś szukający guza, który chce ci ten spokój zakłócić. W taki właśnie sposób temperuję rywala na ringu - szybko i z zaskoczenia. Po wszystkim wracam do swojego raju.

Jak długo przygotowujesz się do walki?

- Tego, z kim będę walczył, dowiaduję się dopiero w dniu walki - tak jest chociażby w przypadku pokazów Raw. Muszę więc być nieustannie w bardzo dobrej formie. Podczas większych show, w których występuje wielu zawodników, mamy około 3 tygodni na przygotowanie się do walki.

Czy stosujesz specjalistyczną dietę?

-Moja dieta jest dość wyjątkowa w porównaniu do innych. Lubię "trzymać na sobie wagę", codziennie zjadam ok. 4 tysięcy kalorii. Prowadząc takie aktywne życie, trzeba także dużo jeść.

Czy oprócz wrestlingu uprawiasz zawodowo jakiś sport?

- Nie. Koncentruję się na wrestlingu - jest moim sposobem na życie, zawodem, z którego się utrzymuję.

A tak czysto amatorsko - jakiś sport Cię interesuje?

- Uprawiam dużo sportu poza wrestlingiem - podnoszę ciężary, chodzę na siłownię, gram czasem w kosza i amerykański football. Lubię być aktywny.

Z kim chciałbyś walczyć najbardziej?

- Jest wielu zawodników, z którymi chciałbym walczyć i wygrać. Najlepszą okazją do spróbowania swoich sił z innymi zawodnikami jest zbliżająca się "WrestleMania", która odbędzie się za kilka tygodni.

Co chcesz osiągnąć we wrestlingu?

- Pomimo licznych sukcesów, które udało mi się osiągnąć w stosunkowo krótkim czasie, mam poczucie, że nadal mam wiele do zrobienia. Cały czas staram się ulepszać technikę sportową, bo kiedy się nie rozwijasz, to się cofasz. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Wiemy, że byłeś mocno znudzony biurowym życiem. Co zdecydowało o tym, że postanowiłeś zająć się właśnie wrestlingiem?

- Odkąd pamiętam, zawsze chciałem walczyć w WWE. Już jako mały chłopak byłem fanem WWE. Wiele osób nie podąża za swoimi marzeniami i w pewnym momencie zorientowałem się, że jestem jedną z nich. Szkoła, studia i praca aż do emerytury - w głębi serca wiedziałem, że to nie dla mnie i cały czas marzyłem o zostaniu gwiazdą WWE. W końcu postanowiłem spełnić swoje marzenie, no i się udało.

Jak się czułeś walcząc jako Jamajczyk, a nie obywatel Ghany? Czy obywatelstwo ma dla Ciebie znaczenie?

- Oprócz walki, naszą rolą jest dostarczanie ludziom rozrywki. Wielu z nas odgrywa pewne postacie, występujemy w telewizji. Urodziłem się w Ghanie, ale kultura jamajska, np. muzyka czy wyluzowane podejście do większości rzeczy, miała ogromny wpływ na moje życie i dorastanie. Pochodzenie postaci, jaką odgrywam, nie robi na mnie większej różnicy. Nie jest tak ważne, jak to, co nowego wnosisz na ring. Myślę, że jeżeli o mnie chodzi, pokazuję na ringu niepowtarzalny styl, który jest rozpoznawalny i stanowi niejako moją wizytówkę.

Co Cię najbardziej pociąga we wrestlingu?

- Podróżowanie po całym świecie i poznawanie wrestlerów z WWE rozsianych po wszystkich zakątkach globu. Spotykając tych wszystkich ludzi widzę, jaką wartość wszyscy wnoszą do WWE - bez nich nie byłoby WWE. Podróże z WWE dają mi także wiele satysfakcji wynikającej z dostarczania ludziom radości i rozrywki.

Dyplom uniwersytecki pomaga na ringu?

- Zdecydowanie, na ringu i poza nim, dlatego że wrestling to tylko mała część trasy WWE Superstars. Wykształcenie zdecydowanie pomaga chociażby w promowaniu swojej własnej osoby - marketing, reklama czy public relations. W moim przypadku cała promocja, w tym także grafika reklamowa, koncept promocji czy logo, to moja własna praca. Studiowanie marketingu pomogło mi uczynić siebie produktem marketingowym. Wykształcenie pomaga również w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji z ludźmi spoza ringu, dzięki którym także rozwijasz się i robisz postępy.

Co, Twoim zdaniem, sprawia, że wrestling cieszy się taką popularnością?

- Na pewno wspomniany światowy zasięg tej dyscypliny - jesteśmy rozsiani po całym świecie, w związku z czym nasi fani mogą się odnosić do wrestlingu i kibicować lokalnie z każdego zakątka Ziemi. Każdy zawodnik kryje za sobą historię, jest pewnego rodzaju wykreowaną postacią, każdy jest inny i wyjątkowy. Wrestling również dostarcza wielu emocji i adrenaliny - sprawia, że siedzisz "na krawędzi krzesła". No i przede wszystkim jest to niezwykle emocjonujący show - tłumy ludzi i ich energia są czymś naprawdę niesamowitym. Połączenie atletyzmu i przedstawienia jest również siłą napędową WWE.

Jaka atmosfera panuje w środowisku wrestlerów?

- Myślę, że z atmosferą jest podobnie jak w wielu zwykłych miejscach pracy - są ludzie, z którymi jesteś bliżej, są tacy, z którymi się przyjaźnisz, a także tacy, od których trzymasz się z daleka. Wszystko jednak sprowadza się do biznesu i mam tego świadomość, że dla sukcesu WWE trzeba współpracować ze wszystkimi, niezależnie od sympatii czy preferencji. To zupełnie tak jak w każdym innym zawodzie.

Powiedziałeś kiedyś, że Twoja mama nie rozumie wrestlingu. A według Ciebie na czym ten sport polega?

- Moja mama nie rozumiała globalnej skali "przedsięwzięcia" jakim jest WWE. Dla mnie WWE to o wiele więcej niż sam wrestling. To cała siatka relacji międzyludzkich oraz ogromny wkład pracy, nie tylko wrestlerów. Wystarczy pójść do studia WWE i zobaczyć, ilu ludzi tam pracuje. WWE to ogromne przedsięwzięcie, można rzec firma, w którą zaangażowane są tysiące ludzi na całym świecie.

Rozmawiali: Maciej NawrockiMarcin Wójcik

P.S. Największe gwiazdy amerykańskiego wrestlingu można oglądać na kanale Extreme Sports Channel już w najbliższych dniach!

1 i 2 kwietnia o 18.00 startuje WWE NXT. 3 kwietnia szykujcie się na podwójną dawkę wrażeń na zakończenie dnia: o 20.00 Extreme pokaże WWE Raw, a godzinę później - WWE NXT. Następnego dnia, o 15.00 oglądajcie WWE NXT, a o 20.00 - WWE SmackDown!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: marzenie | szkoła | emerytura | sport | kingston | studia | show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy