Call of the Ocean. Szymon Kuczyński opłynął kulę ziemską

Szymon Kuczyński wrócił z samotnego rejsu dookoła świata, fot: Chris Rock /materiały prasowe
Reklama

Polski żeglarz – Szymon Kuczyński – zakończył samotny, okołoziemski rejs bez zawijania do portu na najmniejszym jachcie w historii światowego żeglarstwa. Na jachcie żaglowym typu Maxus 22 o długości 6,36 m, zbudowanym w polskiej stoczni Northman, Szymon opłynął kulę ziemską dookoła trzech przylądków w czasie 271 dni, 10 godzin i 29 minut.

Żeglarz wypłynął z Plymouth 19 sierpnia 2017 roku i ruszył by okrążyć Ziemię w rejsie non-stop dookoła trzech wielkich przylądków. W październiku jego jacht "Atlantic Puffin" wpłynął na wody Oceanu Południowego na którym pozostał przez 128 dni. Były to najzimniejsze dni żeglugi, wielokrotnie w padającym śniegu przy temperaturze nawet poniżej 5°C.

Z biegiem czasu, wyjątkowo trudna, oceaniczna żegluga niekorzystnie wpływała na stan sprzętu. Na pokładzie zaczęły pojawiać się awarie - m.in. uszkodzony został wiatromierz, główny panel słoneczny, silnik autopilota elektrycznego.

Reklama

Możliwe scenariusze

Szymon planując rejs wziął pod uwagę różne scenariusze i był przygotowany na samodzielne rozwiązanie pojawiających się przeciwności sprzętowych. Na pokładzie jachtu znalazły się m.in. narzędzia i materiały do wykonania napraw, zapasowe panele słoneczne, potrojony system autopilotów (autopilot elektryczny, hydrauliczny oraz samoster wiatrowy).

Ponadto żeglarz mógł kontaktować się z lądem za pomocą lokalizatora inReach, telefonu oraz modemu satelitarnego. Dzięki temu na bieżąco można było śledzić pozycję jachtu oraz czytać informacje przesyłane przez Szymona z pokładu.

29 października 2017 na trawersie Szymon Kuczyński minął Przylądek Dobrej Nadziei, a 5 grudnia 2017 australijski Przylądek Leeuwin. Na początku lutego 2018 roku "Atlantic Puffin" wpłynął w Cieśninę Drake’a wyprzedzając planowany harmonogram rejsu o prawie miesiąc. Gonił go duży układ niskiego ciśnienia.

"Żeglarski Everest"

O warunkach w których mijał 4 lutego Przylądek Horn żeglarz mówił tak: "W ostatnich trzech dniach miałem dwa sztormy. Ten pod Hornem 9B i 6-7 metrowa fala. Ostatnie tygodnie były ciężkie. Wiatry silne i sztormowe. Bardzo zimno. W kabinie 2-5°C. Opady śniegu i deszczu.".

Po dobrej wiadomości o minięciu "Żeglarskiego Everestu" z pokładu przesłana została informacja o problemie, który mógł zagrozić powodzeniu rejsu. W wyniku kolejnego tzw. "knock down" (znaczny, nagły przechył jachtu), poważnie osłabiony został maszt. Priorytetem było jak najszybsze wydostanie się z niesprzyjającego obszaru Cieśniny Drake’a, z zachowaniem maksymalnej ostrożności, by nie doprowadzić do złamania masztu.

Ekipa brzegowa niezwłocznie po powstaniu awarii, wspólnie ze specjalistami od takielunku oraz stocznią Northman, przygotowała wieloetapową, propozycję awaryjnego zabezpieczenia masztu. W celu usztywnienia kolumny masztu, Szymon zastosował dodatkowe odciągi z lin Dyneema oraz w miejscu uszkodzenia wprowadził element uniemożliwiający dalsze jego odkształcanie.

Powrót na półkulę północna

Maxus 22 szczęśliwie opuścił niebezpieczną strefę, jednak ze względu na konieczność odciążenia masztu i co się z tym wiąże konieczność zredukowania używanej ilości żagli wyłącznie do przednich, najmniejszych (baby foka i foka sztormowego) prędkość żeglugi znacznie zmalała.  

Na przestrzeni kolejnych trzech tygodni rejsu, warunki pogodowe pozwoliły na odpowiednie i mocne zabezpieczenie uszkodzenia m.in. maszt został wzmocniony dodatkową laminatową nakładką. Po tak wykonanej naprawie żeglarz z powrotem mógł używać pełnego ożaglowania. Dzięki temu "Atlantic Puffin" dość szybko minął Równikową Strefę Cisz i powrócił na półkulę północną w kwietniu 2018 roku.

Ostatni odcinek trasy rejsu był dla Szymona dużym wyzwaniem. Po kilku miesiącach wrócił w strefę wód o wyższej temperaturze, w której prędkość żeglugi uciążliwie spowalniały pływające kolonie wodorostów oraz porastanie dna jachtu. Mimo wcześniejszej awarii masztu żeglarz miał szansę na pobicie rekordu ustanowionego przez Alessandro di Benedetto, który w 2010 r. czasie 268 dni opłynął świat na 6,5 metrowym jachcie.

"Świetna zabawa i przygoda"

Szymon skupił się zatem na dodatkowym celu i założył jak najszybsze dotarcie do mety w Plymouth. Aby wykorzystać każdą możliwość na poprawę czasu sternik często zmieniał żagle, dużo sterował ręcznie, rezygnując przy tym z ustawiania jachtu samosterownie.

Jacht przeciął linię mety na falochronie w Plymouth 17 maja 2018 roku. Na mecie czekali na Szymona rodzina, przyjaciele oraz kibice i przedstawiciele rodzimej stoczni Northman. Na ostatnich milach rejsu Szymon podsumował swoją wyprawę:  

"Czuję się świetnie, a spotkanie znajomych twarzy i dobre jedzenie, które mam nadzieję czeka tam na mnie na lądzie dodatkowo poprawiają humor i tak już doskonały. Zrealizowałem od początku do końca swoje zamierzenie. Mimo błędów jakie popełniłem. Ten rejs tak jak poprzednie potwierdzi mi, że kłopoty na pokładzie to zazwyczaj konsekwencja małych błędów i zaniedbań ludzkich. Na szczęście udało mi się im podołać. To była świetna zabawa i fantastyczna przygoda! Chcę jeszcze!"

Po kilkudniowym postoju w porcie Szymon wypłynie do Polski. Powitanie w kraju odbędzie się w Marinie Kamień Pomorski - prawdopodobnie 9 czerwca 2018 r.

Statystyki rejsu:

- czas rejsu: 270 dni, 10 godziny, 29 minuty,        

- pokonanych mil: 29 044

- średnia prędkość:  4,5 kt

- przeczytane książki:  143

Jacht "Atlantic Puffin"

- typ: Maxus 22

- producent: Stocznia Jachtowa Northman, Polska

- projekt: Jacek Daszkiewicz

- długość: 6,36 m

- szerokość: 2,48 m

- powierzchnia żagli podstawowych: 23 m2

- zanurzenie: 1,40 m

-  masa jachtu: 1350kg (balast 500kg)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama