XIX-wieczny zakład krawiecki z dobrze strzeżonym sekretem

Hiszpański krawiec Joao Bento Vicente przejmując w 1897 r. stary sklep producenta wioseł w centrum Lizbony nie przypuszczał, że trzy kolejne pokolenia jego potomków będą kontynuować rozpoczęte dzieło. Wyrabiane w zakładzie garnitury i koszule są dziś w Portugalii synonimem dobrego gustu.

Usytuowany przy Cais do Sodre, jednym z głównych węzłów komunikacyjnych portugalskiej stolicy, zakład krawiecki Bento Vicente nadal słynie z dokładności wykonywanych zamówień. Prawnuczka założyciela placówki, Maria Teresa, sobie przypisuje część sukcesu zakładu.

- Poświęcamy bardzo dużo czasu na dokładne wymierzenie, wykrojenie i uszycie odzieży. Kobiece oko i ręka są tu bardzo ważne, gdyż pomagają zadbać o szczegóły wykonania zamówienia - twierdzi prawnuczka założyciela.

Tymczasem jej brat, Joao Vicente, prawnuk twórcy kultowego zakładu krawieckiego, podkreśla, że każde kolejne pokolenie właścicieli placówki kieruje się tymi samymi wartościami, które pod koniec XIX w. wytyczył założyciel sklepu: dokładnością, zaangażowaniem w pracę oraz sumiennością. Przyznaje on, że stary i znany na cały kraj zakład korzysta z tradycji wypracowanej przez przodków.

Reklama

- Mój pradziadek był młodym imigrantem z hiszpańskiej Galicji. Nie miał w Lizbonie łatwego życia, ale był bardzo ambitny i wiedział, czego chce. Dzięki takiej postawie udawało mu się osiągnąć w młodym wieku to, czego wielu dojrzałym ludziom podczas całego życia. Prowadził własny sklep podczas dnia, a wieczorami uczył się w szkole handlowej - przypomniał potomek legendarnego krawca.

Jak przyznaje obecny właściciel placówki, wysoka liczba zamówień została wypracowana dzięki marce zakładu, na którą pracowały cztery pokolenia familii Vicente.

Gośćmi stołecznego obiektu są dziś zarówno portugalscy celebryci, zagraniczni turyści, jak i zwyczajni zjadacze chleba. Do połowy XX w. najlepszymi klientami lizbońskiej placówki byli przedstawiciele arystokracji oraz biznesu. W ostatnich dekadach koszule, garnitury i kamizelki zamawiają chętnie aktorzy, a także politycy. Wśród nabywców wyrobów zakładu są też służby mundurowe, szczególnie policjanci i oficerowie wojska.

Prawnuk założyciela zakładu przyznaje, że dobre wykroje i zamówienia klientów realizowane zgodnie z ich oczekiwaniami to połowa sukcesu firmy. Resztę stanowi umiejętność idealnego pobierania wymiarów i nanoszenia ewentualnych poprawek. Do tego dochodzi jeszcze dobrze strzeżona tajemnica placówki.

- Przez cztery pokolenia krawców Vicente nikt jej nie zdradził, i mam nadzieję, że w dalszym ciągu nasz sekret pozostanie w rodzinie. Mogę tylko ujawnić, że związany jest on z techniką szybkiego nakładania na materiał wymiarów klienta, co odbywa się z niemal fotograficzną dokładnością - dodał ponad 70-letni krawiec.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy