Kolos na glinianych kołach. ​Test Faceta: Romet Orkan 4 M

Romet Orkan 4 M to męska wersja wielozadaniowego Crossa od polskiej firmy Romet /Bartosz Kicior /INTERIA.PL
Reklama

Codzienna jazda do pracy, okazjonalny wypad za miasto, dłuższa przejażdżka czy nawet trening cardio. Szybki i zwrotny Romet Orkan 4 M to cross, który idealnie oddaje wielozadaniową charakterystykę tego typu rowerów. Coś jednak poszło nie tak na etapie projektu lub konstrukcji, bo niestety nie obyło się bez wad zaniżających ogólny komfort jazdy.

Żeby była jasność: w tym sprzęcie z kołami wszystko jest jak najbardziej w porządku. Ba, możliwe, że są jego najlepszym elementem. Parafraza w tytule odnosi się tylko do tego, że Orkan 4 to naprawdę dobry rower, który niestety ma kilka niedociągnięć.

Demon zamknięty w butelce

Romet Orkan 4 M z założenia ma służyć zarówno do spokojnej jazdy po mieście, jak i na długie trasy. Jego kompleksowość jest bardzo dużym atutem. Faktycznie, jeżeli chcecie mieć jeden rower do wszystkiego, model ten wydaje się najlepszym wyborem.

Co prawda jego projekt skręca nieco w stronę szosową - głównie za sprawą wąskich kół - ale ma z nim żadnych problemów, kiedy musi zmierzyć się z szutrową drogą bądź polną, wydeptaną w trawie ścieżką.

Reklama

Od razu można odczuć to, że jest piekielnie szybki. Lekka rama, w miarę wąskie koła i mocny napęd Shimano M-371 pozwalają praktycznie natychmiastowo rozwinąć sporą prędkość. Wystarczy tylko kawałek asfaltu bez większych wzniesień, żeby poczuć wiatr we włosach.

Solidne podstawy

28-calowe obręcze z oponami Michelin Protek Cross 700x35 i hamulce tarczowe Shimano BR-M315 to obok wspomnianej szybkości najmocniejsze strony Orkana 4. Koła chodzą bardzo gładko, a gumy raczej nie mają problemów z pokonywaniem nieprzystępnych terenów. Hamulce są pewne i optymalnie wyregulowane.  

Sznyt godny wybiegów

Nie ma co owijać w bawełnę - ten rower nie jest ładny, jest piękny. Do naszej redakcji trafiła wersja czarna z czerwonymi elementami, która jest chyba najładniejsza ze wszystkich opcji dostępnych w modelu męskim. Projekt ramy wygląda, jakby doglądali go spece z Ferrari. Dodatkowo dobrze spełnia swoją funkcję, a dziecinnie prosta regulacja kierownicy jest dodatkowym plusem.

Nie wszystko złoto

Czas na drugą stronę medalu. Zaraz po zakupie Orkana 4... kupcie sobie siodełko. Najlepiej razem z mocowaniem. To montowane oryginalnie nie dość, że jest niesamowicie niewygodne, to jeszcze po około godzinie jazdy kompletnie się obluzowuje. Bez klucza imbusowego w kieszeni nie ujedziecie za daleko. Początkowo to tylko dyskomfort, ale po jakimś czasie robi się niebezpiecznie.

Kolejnym mankamentem są przerzutki Shimano Alivio T4000 i M370. Momentami zacinają się i nie można zmienić biegu. Innym razem przeskakują przy mocnym nacisku. Nie jest to niestety incydentalne, a zdarza się regularnie. Czyli zdecydowanie za często.

Rower ma też drobne, kosmetyczne wady, jak na przykład zbyt delikatne uchwyty trzymające linkę hamulcową. Jedno mocniejsze dotknięcie przy zarzuceniu sprzętu na ramię i już pękają. Wystarczyłoby założyć solidniejsze łączenie, nawet w postaci porządnej opaski zaciskowej zwanej powszechnie trytytką i byłoby po temacie.

Tak, ale...

Ogólne wrażenia z testów Rometa Orkan 4 trzeba uznać za pozytywne. Nie sposób jednak przejść obojętnie wobec tego, że nie jest to produkt kompletny. Kupując sprzęt, który jak na crossa nie jest tani (ale nie jest też drogi!), można spodziewać się czegoś więcej. Niemniej Rower godny polecenia.

Plusy:

+ Szybka i gładka jazda

+ Solidne, ale nie za mocne hamulce

+ Koła i opony

+ Wygląd

Minusy:

- Zawodne przerzutki

- Siodełko

Cena: 2649 PLN

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy