Być trendy...

Bo w lajfstajlu jest tak, że nie wystarczy topowy fashion, jeszcze musisz być trendy - usłyszałem niedawno, podczas pewnego tzw. prestiżowego pokazu tego i owego. Po dłuższych dociekaniach i rozpytywaniu osób bardziej zorientowanych dowiedziałem się, że w podsłuchanym fragmencie rozmowy chodziło o to, że moda swoją drogą, ale oprócz tego trzeba "być trendy".

Czyli? No właśnie, tutaj potrzebny jest dłuższy wykład.

Trendy na papierze

Żeby być trendy, trzeba przede wszystkim dużo czytać. Nie, nie... nie jakąś tam literaturę piękną czy choćby prasę codzienną. Trzeba czytać pisma, które oprócz tego, że same w sobie są trendy, to jeszcze dokładnie tłumaczą swoim czytelnikom, co znaczy być trendy. Ze wstępnego rozeznania wynika, że pism takich jest co niemiara, więc żeby być trendy i dowiedzieć się, co jest trendy, trzeba solidnie nadwyrężyć portfel i przerzucić ładne parę kilogramów zadrukowanego papieru. No to przeglądajmy...

Reklama

Trendy jest z pewnością darmowy Aktivist, poświęcony clubbingowi i weekendowym szaleństwom młodych menedżerów udręczonych tygodniową pracą. Pismo informuje, jakie spektakle są trendy, do których klubów trzeba chodzić, żeby być trendy, jakiej muzyki słuchać, co czytać, co ubrać... Aż się w głowie kręci. Trendy jest poświęcony modzie magazyn A4, który pretenduje do bycia ekskluzywnym i ową ekskluzywność lansuje, oczywiście w trendy sposób. Do zbliżonego kręgu zaliczyć trzeba pisma Lajf, Lajfstyle, City Magazine i kilka innych.

Jak twierdzą wydawcy i szefowie owych pism, przeznaczone są one dla 25 - 35-latków aktywnych zawodowo, nieźle zarabiających i takich, co to nie przesiedzą weekendu przed telewizorem, ale szukają czegoś więcej. Oczywiście trendy muszą być też gimnazjalisto - licealiści, więc i dla nich coś się znajdzie, choćby magazyn Cafe, który informuje m.in., że trendy jest teraz... Japonia. Nie ta druga, ta pierwsza.

Przy okazji przekonujemy się, że do dość trudnych zadań należy bycie trendy po czterdziestce, bo dla dam i dżentelmenów w tym i bardziej zaawansowanym wieku jakoś niewiele przewidziano kolorowych trendy magazynów. Niby jest taki Playboy, ale on chyba już nie jest trendy... A bycie trendy po pięćdziesiątce? Tu już całkowity dramat w dziedzinie czasopism i aż się prosi o zapełnienie tej luki, bo przecież za parę lat ci aktywni zawodowo 35-latkowie...

Trendy dla ciała

Żeby być trendy trzeba przede wszystkim zadbać o ciało. Po prostu nie jesteś trendy, gdy odpuszczasz sobie siłownię, saunę, salon masażu. Ale taka sobie zwykła siłowania, czyli popularne "przerzucanie żelaza" też nie jest trendy. Żeby być trendy trzeba mieć osobistą trenerkę lub trenera, którzy dopasowują zestaw ćwiczeń do ostatnio wykonywanych czynności zawodowych (inny powinien być po długiej naradzie, połączonej z "burzą mózgów", a inny po twórczej pracy nad wymyślaniem kolejnego sloganu reklamowego dla kolejnych, jeszcze bardziej "uskrzydlonych" podpasek), stopnia przemęczenia organizmu, czasu spędzanego w samochodzie, stylu odżywiania.

Zwykłe "pakowanie" nie wchodzi w rachubę. Trendy jest stepping (symulowane schody), ruchoma bieżnia (przebieranie nogami na ruchomej gumowej taśmie), automatyczna skakanka... Sauna też nie może być byle jaka: para powinna być "naturalna" (rozgrzane kamienie lane źródlaną wodą), a na dokładkę winny być zioła, które nie tylko dostarczają atrakcji zmysłowi powonienia, ale też mają różne działania antystresowe i zdrowotne. Po siłowni i saunie pora na tzw. zabiegi kosmetyczne, czyli super trendy okładanie wyluzowanego ciała rożnego rodzaju roślinnością, najlepiej morskiego pochodzenia.

Gdy brakuje czasu na spotkanie z osobistym trenerem można rozluźnić się... kopiąc footbag. Cóż to takiego? Ano nic innego, jak popularna niegdyś "zośka", tylko "zośkę" robiło się samemu z pęku nici i kawałka metalu, a footbag trzeba sobie kupić - najlepiej markowy, czyli za około 120 zł. Gdy footbag to za mało, można przerzucić się na zorbing, czyli wleźć i zamknąć się w specjalnie przygotowanej kuli, którą koledzy puszczą wolno z jakiegoś wzniesienia.

Żeby lista była pełna, dodać należy, iż solidnie trendy jest joga, trening oddechowy i grupowe spotkania relaksacyjne. Aż ciekaw jestem, cóż te spotkania oznaczają? Najlepiej jednak stosować wszystko razem i wtedy będziemy super trendy.

Trendy dla ducha

W przypadku tego, co jest trendy dla ducha zdania są mocno podzielone - tak przynajmniej wynika z lektury niektórych wymienionych wyżej trendy czasopism. Jedno bowiem lansuje jako trendy rozrywkę clubbing, czyli spędzanie wolnego czasu w klubach i pubach (najlepiej w kilku w ciągu jednego wieczoru), przy piwie, drinku i klubowej muzyce, inne natomiast twierdzi, że clubbing już wcale nie jest trendy, natomiast na topie jest homeing.

A to cóż znowu? Ano po prostu zwykła domowa balanga, na którą zaprasza się znajomych. Ale warunek - aby owa balanga była trendy i mogła nazywać się homeingiem, należy w ciągu wieczoru odwiedzić kilka domów. Podczas homeingu należy podawać dobrej klasy wino, a najbardziej trendy jest mocno zakurzona butelka, co już samo w sobie świadczy o klasie trunku, obojętne skąd kurz się na butelce wziął. Co dziwne, okazuje się, że trendy jest również zwykła wódeczka. No, może nie do końca taka zwykła, bo trendy trunkowcy preferują np. kminkówkę lub żurawinówkę. Najbardziej trendy jest prawdziwy absynt, ale trunek to kosztowny i trudno dostępny.

Jeżeli już o używkach mowa, to nie można pominąć tych do wciągania i palenia. Okazuje się, że trawka i koka już nie są tak bardzo trendy, choć do dobrego tonu należy, aby gospodarz homeingowej imprezki miał w szufladzie parę gramów ziela i białego proszku.

Jeżeli zrezygnujemy z clubbingu i homeingu, to co w zamian? Oczywiście może być renomowany klub techno, ale lepiej, gdy akurat ktoś robi open-mike. Ten pochodzący z angielskiego skrót znaczy tyle, co "mikrofon dla wszystkich" i zastępuje jeszcze niedawno trendy imprezy karaoke. Open-mike organizuje się z reguły przy jakieś okazji (wystawa w renomowanej galerii, pokaz biżuterii renomowanego artysty itp.) i każdy - o ile oczywiście dorwie się do mikrofonu, bo chętnych jest sporo - może gadać, co mu ślina na język przyniesie. Niedawno od trendy znajomych usłyszałem, że pewien znany w branży muzycznej dżentelmen, w trakcie open-mike w pewnej warszawskiej galerii, przez 11 minut serwował zebranym szczegóły ostatniej nocy ze swoją aktualną dziewczyną, a po odejściu od mikrofonu dostał od tejże dziewczyny solidnie w gębę, po czym przestała być aktualna. Obecni skomentowali, że ów dżentelmen chyba długo nie będzie miał nic do powiedzenia na poruszony wcześniej temat.

Trendy to i owo

Gdyby chcieć wymienić wszystko to, co zdaniem "lajfstailowych magazynów opinii" jest trendy, to okazałoby się, że trzeba by zapisać sporo papieru. Proponuję zatem pokrótce przelecieć przez różne dziedziny życia, aby ten krótki trendy przewodnik był trochę bardziej kompletny.

Trendy jest mieć bliskiego znajomego geja albo lesbijkę, bo to ponoć ludzie interesujący, niezależni i dobrze widziani w każdym trendy towarzystwie. Żeby nasza komórka była trendy musi być solidnie "wypasiona", czyli najlepiej trzeciej generacji (3G), z abonamentem na programy telewizyjne, GPS-em, odtwarzaczem MP3 i kilkoma innymi "drobiazgami".

Trendy auto to nie jakieś tam byle jakie BMW (domena "dresiarzy") czy ford (mali biznesmeni), ale solidny SUV z napędem na cztery koła, baterią reflektorów, GPS-em, odtwarzaczem DVD i radiem satelitarnym. Może być też coś mniejszego, ale wtedy pojazd musi być dwuosobowy, najlepiej coś w stylu jeepa stalion.

W trakcie clubbingu, homeingu lub open-mike trendy są różnorodne skóry, dopasowane t-shirty (kolekcje od Lagerfelda w górę), markowe jeansy, takież okulary (nie na nosie oczywiście, bo trywialne, ale na głowie), sportowe obuwie (od pumy w górę). Przy niektórych okazjach trendy jest też styl ubioru "na kowboja".

Trendy ludzie powinni mieć swojego fryzjera, makijażystkę, wizażystkę, kogoś od modelowania i dobierania koloru... paznokci. Mile widziane jest sformułowanie "mój makler", "mój prawnik", trendy jest mieć znajomości w światku czołówki rapersko-hiphopowej...

Kończę, bo wydaje mi się, że już wystarczająco naraziłem czytelników na stres, że nie są trendy.

Ireneusz Kutrzuba

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: trendy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy