Test Faceta: Smartwatch Casio WSD-F10

Casio WSD-F10 /INTERIA.PL
Reklama

​Jest dobrze zbudowany, całkiem inteligentny i lubi wyprawy za miasto. Sprawdziliśmy "terenowy" smartwatch Casio WSD-F10.

"Ubieralna" technologia już od ponad roku próbuje skraść nasze serca, portfele i nadgarstki. Choć coraz więcej osób korzysta z inteligentnych zegarków, to wciąż nie można mówić o rewolucji podobnej do tej, która towarzyszyła pojawieniu się telefonów komórkowych. Powód jest prosty - jeszcze nikt tak na dobrą sprawę nie rozgryzł tego, dlaczego w ogóle powinniśmy nosić na nadgarstku mały komputer i to w dodatku taki, który wymaga częstego karmienia energią elektryczną i stałego połączenia z trzymanym w kieszeni smatfonem.

Czy udało się to japońskiej firmie Casio? Nie, ale stworzyli oni dobrego smartwartcha.

Reklama

W mieście

WSD-F10 jest niczym twój kumpel-wieczny podróżnik, który zapomina, że idąc na miasto nie trzeba mieć na sobie nieprzemakalnych butów trekkingowych i polara. Innymi słowy nie należy on do najbardziej wyjściowych zegarków. Ma nie tylko potężne rozmiary, ale i prawdziwie terenowy rodowód.

Lubicie te klimaty? To model dla was i nie będziecie się z nim rozstawać także poza szlakiem. Jeśli jednak szukacie smartwatcha, który ma zarówno działać, jak i wyglądać, to konieczne będzie rozejrzenie się za czymś innym.

Smartwatcha Casio czuć na ręce. Jego rozmiary i wagę (92 gramy) rekompensuje jednak pojemna bateria, która naprawdę jest przyjemnym zaskoczeniem. Więcej o niej za chwilę, przyjrzyjmy się za to bliżej ekranowi, a konkretnie duetowi ekranów.

Ten podstawowy to liczący sobie 1,3" wyświetlacz o rozdzielczości 320x300 pikseli. Nie jest to jakaś oszałamiająca specyfikacja, ale z drugiej strony nie można odmówić cyfrowej tarczy czytelności (i to nawet w bardzo słoneczny dzień) oraz responsywności. Reakcje na nasz dotyk są natychmiastowe i nawet osoby obdarzone większymi niż przeciętne palcami nie powinny mieć trudności z jego obsługą.

Ciekawostką jest drugi wyświetlacz - monochromatyczny. Pokazuje on godzinę i datę. Aktywuje się wtedy, kiedy przestajemy korzystać z bardziej zaawansowanych funkcji i zależy nam na szybkim zerknięciu na nadgarstek, co działa w mniej-więcej 90% przypadków. Rozwiązanie to bardzo przypadło mi do gustu i uchroniło od wyglądającego niczym tik nerwowy machania ręką w celu sprawdzenia która godzina. Do tego naprawdę wpływa na żywotność baterii. 

Należy wspomnieć również o trzech przyciskach funkcyjnych. Jeden z nich służy do wybudzania/usypiania zegarka (zupełnie jak w smartfonie), drugi odpala specjalną outdoorową aplikację, a ostatni możemy przypisać ulubionej funkcjonalności. Klik i wiemy jaka jest pogoda. Przydatne? Bardzo!

Nie bez przyczyny rozpoczęliśmy test smartwatcha od części miejskiej. W takiej przestrzeni WSD-F10 przyda wam się w charakterze krokomierza, kontrolera odtwarzanej przez telefon muzyki i do "pisania" smsów w biegu. Możecie wypróbować też nawigację, ale szczerze mówiąc odnajdywanie się na mikroekranie nie należy do najbardziej wygodnych. Przy użytkowaniu go w taki sposób wytrzyma on nawet dwa dni bez ładowania, co jak na te urządzenia jest po prostu kosmicznie dobrym wynikiem.

Na szlaku

Pył, woda, kamienie, drzewa - to w takich warunkach WSD-F10 pokazuje na co naprawdę go stać, chociaż trzeba uczciwie przyznać, że brakuje mu samodzielnego modułu GPS. Chcąc "śledzić" samego siebie trzeba polegać na połączeniu zegarka z telefonem. To niestety duży minus, bo aż chciałoby się, aby smartwatch Casio był w pełni autonomicznym urządzeniem. Należy też dodać, że o wspomnianych wcześniej dwóch dniach na jednym ładowaniu w terenie możecie zapomnieć. Z włączonymi funkcjami lokalizacji gadżet nie przetrwa nawet doby.

Skoro już ponarzekaliśmy, to przyszła pora na pochwały. Gadżet ten jest świetnie wykonany i nie straszne mu nawet zanurzenia w wodzie czy upadki ze sporych wysokości. Casio zarzeka się, że WSD-F10 ma nawet wojskowy certyfikat MSL-STD-810 świadczący o jego odporności na uszkodzenia. Dodajmy do tego naprawdę solidną konstrukcję i najwyższą jakość materiałów z jakich go wykonano.

Zostawmy w spokoju hardware i przejdźmy do software'u. Po naciśnięciu przycisku TOOL smartwatch pokaże nam informacje o wysokości na jakiej się znajdujemy, aktualnym ciśnieniu, porach wschodu i zachodu słońca, a nawet wskaże północ. Ponadto uruchamiając aplikację Activity możemy sprawdzać na bieżąco jak idzie nam chodzenie po górach, jazda na rowerze czy wędkowanie. Program podpowie nam nawet, kiedy powinniśmy zrobić sobie przerwę.

Oczywiście to jeszcze nie wszystko, gdyż smartwatch Casio współpracuje ze wszystkimi aplikacjami na platformie Android Wear. Chcecie z nim pobiegać korzystając z RunKeepera? Żaden problem, podobnie jak współpraca z pakietem Google Fit.

Myśli nieuczesane

Rzeczony Android Wear jest największą zaletą, ale i jednocześnie największą wadą WSD-F10. Temu systemowi operacyjnemu po prostu daleko do doskonałości. Jest on całkiem przyjazny w obsłudze, chociaż większość rzeczy robi się na nim inaczej niż na smartfonie. Sęk w tym, że podstawowe czynności są często przesadnie skomplikowane. Dla przykładu nie można odpowiedzieć na smsa z poziomu powiadomienia. Musimy wyjść do menu głównego, odnaleźć właściwego adresata i wybrać jedną z dostępnych odpowiedzi lub podyktować ją zegarkowi (co działa zadziwiająco dobrze). W takich sytuacjach już lepiej wyciągnąć z kieszeni telefon. Co ciekawe, Facebook Messenger nie ma tego problemu.

Mimo to, Android Wear i tak był najlepszym wyborem. Autorski system operacyjny mógłby okazać się prawdziwą porażką i z pewnością nie byłby kompatybilny z tyloma aplikacjami co twór Google. Dodatkowo, nic nie stoi na przeszkodzie, aby spersonalizować smartwatcha do własnych upodobań. Kto powiedział, że trzeba się ograniczyć do tarczy zaproponowanej przez producenta?

Jesteście przekonani, że chcecie kupić smartwatcha, a w każdy weekend wybywacie z miasta gdzieś w teren? WSD-F10 to odpowiednia propozycja, chociaż jego cena wynosząca aż 500 dolarów (nie jest on jeszcze dostępny w polskich sklepach) może zaboleć. Niemniej, dostaniecie za nią sprzęt, o który nie trzeba się martwić. A to w trudnych warunkach jest na wagę złota...

Plusy:

+ jakość wykonania

+ solidna budowa

+ długość pracy na jednym ładowaniu

+ aplikacje "terenowe" od Casio

+ szybkie ładowanie

Minusy:

- ładowarka często wypada ze slotu w zegarku

- brak GPS

- ekran mógłby być lepszy

- nie każdemu spodoba się typowo outdoorowy wygląd

Michał Ostasz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama