Test Faceta: słuchawki Philips Frames Citiscape

W temacie słuchawek mało komu udaje się stworzyć coś zaskakującego. Projektantom z Philipsa się to udało. Ich najnowszej propozycji - modelowi Frames Citiscape - znacznie bliżej jest... okularom przeciwsłonecznym niż klasycznym nausznikom. Dlaczego?

Wkładając na uszy Citiscape'y czujemy nadchodzące lato. Słuchawki te nie tylko wyglądają jak noszone na nosie przyciemniane "patrzałki", ale przede wszystkim brzmią lekko i przyjemnie - skojarzenie z wakacjami nasuwa się samo. "Niepoważność" modelu Frames Citiscape to na szczęście wyłącznie kwestia designu (ten ma prawo się podobać!). Od strony technicznej wszystko potraktowano na serio.

Słuchawki, mimo tego, iż są nauszne i wyposażone w powleczoną skórą ramkę, zadziwiają swoją niewielką wagą i kompaktowością. Można je "złamać" i włożyć do dodawanego do zestawu płóciennego woreczka, aby zajmowały mniej miejsca. To pierwszy plus. Kolejnym jest odłączany przewód słuchawkowy. Dzięki temu w razie awarii nie musimy wymieniać całych słuchawek, a do tego oszczędzamy miejsce.

Reklama

W tym miejscu warto wspomnieć, że pokryty plecionką kabel o długości 1,2 metra, który znajdziemy w pudełku z Citiscape'ami jest najwyższej jakości. Wspomnimy, że jego końcówki są pozłacane 24 karatowym złotem.

Gadżet Philipsa świetnie leży na głowie i płatkach uszu. Przez cały czas czujemy, że  słuchawki mamy go na sobie, ale dzięki odpowiednim wykończeniom nie myślimy o tym, aby jak najszybciej je zdjąć. Wręcz przeciwnie. To jednak w dużej mierze zasługa tego jak grają.

Citiscape'y dość dobrze izolują nas od świata zewnętrznego. Nawet nie trzeba słuchać w nich muzyki na cały regulator, aby przestać słyszeć niechciane dźwięki. Za to do naszych uszu dolatywać będą wyłącznie czyste "nuty". Frames Citiscape nie mają najmniejszych problemów z detalicznością, ale dla niektórych słuchane na nich utwory mogą brzmieć zbyt miękko. Najlepiej będzie sprawdzić ten sprzęt samemu przed ewentualnym zakupem. Dla zainteresowanych kilka liczb: pasmo przenoszenia - 18-22 500 Hz, czułość: 106 dB, przetworniki neodymowe o wielkości 40 mm.

Przestrzegamy natomiast przed basem, który na Citiscape'ach zaledwie plumka, za to w miły sposób. Miłośnikom dubstepowych "dropów" z całą pewnością to nie wystarczy.

Wspomnieliśmy już, że słuchawki te mogą się spodobać. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ich niecodziennie wzornictwo, a zwłaszcza ramka przypominająca okulary przeciwsłoneczne z szylkretową oprawką , nie wszystkim przypadnie do gustu. Nie można mieć jednak żadnych zastrzeżeń co do jakości wykonania. Tutaj Philips odwalił kawał dobrej roboty.

Szukacie nowych słuchawek i chcecie, aby nie tylko świetnie grały, ale prezentowały się równie ciekawie? Philips Frames Citiscape to jedna z najlepszych propozycji na jakie natraficie buszując po sklepach. Wkładając je na uszy nie zawiedziecie się.

Plusy:

+ wygląd
+ wykończenie
+ odpinany kabel o pozłacanych końcówkach
+ kompaktowość i waga
+ naprawdę dobrze grają

Minusy:

- design nie wszystkim się spodoba
- bas mógłby być mocniejszy

Cena: 350 - 400 zł

MO

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: słuchawki | test
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy