Test Faceta: Philips Powerpro Ultimate FC9922

Więcej mocy. Ba! Najwięcej w swojej klasie, w dodatku ekologia klasy "A". Rasowy, sportowy wygląd i cała masa opcji dodatkowych już w podstawowej wersji. W dodatku nie potrzebujesz dla niego garażu - możesz zaparkować w schowku na szczotki. Zapraszamy na nasze wrażenia z testu Philips Powerpro Ultimate. Odkurzacza, z którym nawet udręka sobotnich porządków nie musi być taka straszna.

Spójrzmy prawdzie w oczy - życie prawdziwego mężczyzny wcale nie składa się wyłącznie z chwil, gdy siedzisz wygodnie rozparty w fotelu z cygarem w jednej ręce, szklanką ulubionej whisky w drugiej, otoczony wachlującymi cię skąpo odzianymi niewiastami. Czasem wbrew sobie musisz zakasać rękawy i wziąć się za orkę na ugorze. Taką może być na przykład prozaiczna czynność odkurzania.

Odkurzanie? A po co to komu właściwie? Drobna warstwa kurzu przecież jeszcze nikogo nie zabiła - wyznawców takiej teorii wcale nie tak trudno znaleźć. Sam często ją wyznaję i za sprzątanie biorę się od święta, bądź gdy mam ku temu poważny powód, np. nagłą wizytę teściowej. Tym razem jednak było inaczej, bo zwyciężyła ciekawość i przekora. Do naszej redakcji trafił rzekomo najlepszy, najmocniejszy i w ogóle super-, hiper-, turboodkurzacz Philips Powerpro Ultimate FC9922. Nie mogłem pozwolić, by dostał się w niepowołane łapska...

Skusiły mnie właściwie dwie rzeczy - zapewnienia producenta, że to najmocniejszy w swojej klasie odkurzacz w całej Europie, no i wisząca nade mną jak wyrok konieczność odchlewienia samochodu po urlopowym wyjeździe. Jeśli już sprzątać, to porządnie, a skoro na podorędziu jest fajny gadżet, to może być ciekawie. Zatargałem więc sporych rozmiarów pudło do samochodu, ledwie mieszcząc je w bagażniku. Nie oszukujmy się - FC9922 to sprzęt, który chociażby ze względu na swoją moc nie może być kompaktowym zasysaczem kurzowych drobinek.

Gdy nadeszła sobota, nastał wielki dzień testów. Założyłem wygodne, niekrępujące ruchów dresy i zabrałem się do roboty. Następnie wyzwoliłem maszynę z okowów tektury i rozpakowałem z foliowych woreczków wszystkie rurki, przejściówki, końcówki i nasadki. Muszę przyznać, że w pakiecie jest tego całkiem sporo. Instrukcji obsługi oczywiście nie czytałem, bo taka literatura jest dla małych, zagubionych dziewczynek. My, faceci, po prostu wiemy jak działają przeróżne sprzęty i umiemy się nimi posługiwać.

Reklama

Holenderski cyklon łatwego zadania nie miał. W samochodzie, który przez 17 dni służył mi za środek transportu, a jednocześnie i kuchnię, i jadalnię, znajdowały się śmieci z 8 krajów i dwóch kontynentów. Kurz, liście, piasek, kamyczki, muszelki, liście, papierki po batonikach, okruchy z chleba, włosy i Bóg wie co jeszcze. Sam nie przypuszczałem, że szykuję tak dobry poligon dla testowanego sprzętu! Bez zbędnych ceregieli i cackania się z turboodkurzaczem przystąpiłem do pracy.

Samego przebiegu procesu odkurzania nie ma co opisywać. Powiem tylko, że wszystko poszło błyskawicznie, a z efektów jestem bardzo zadowolony. Nawet oporne zabrudzenia siedzące głęboko w wykładzinie poddały się potężnej mocy ssącej. Przy okazji wyodkurzałem sobie wszystkie fotele, które uderzone dłonią nie wyzwalają już z siebie tumanów kurzu. Po wszystkim zajrzałem oczywiście do plastikowego pojemnika na brud i szeroko otworzyłem oczy ze zdumienia. Naprawdę woziłem w swoim aucie aż tyle tego syfu?!

Wspomniany pojemnik to najważniejsza część Philipsa FC9922. Po jednej stronie znajduje się wirnik, "cyklon", który odpowiada za potężną moc zasysania brudu i przenosi go do specjalnej komory. Jej ścianki są przezroczyste, stąd w trakcie pracy widzimy wirujący kurz buszujący bezradnie w środku niczym porwany przez prawdziwe tornado.

Nigdy nie byłem zwolennikiem bezsensownych moim zdaniem rozwiązań z jednorazowymi workami w odkurzaczach, więc patent wykorzystany w Powerpro Ultimate bardzo mi się podoba. Gdy już wciągniemy pół tony badziewia (tak naprawdę to maksymalnie 2 kilogramy), po prostu wyjmujemy pojemnik z brudem i opróżniamy go w wybrany przez siebie sposób. Najważniejsze, że naszej pracy nie sparaliżuje fakt, że nagle zabrakło nam worków, a wszystkie sklepy są już zamknięte.

Rozochocony sukcesem, jakim było gruntowne wysprzątanie samochodu, zabrałem mój testowy sprzęt do domu, aby sprawdzić jego pozostałe funkcje. Wpadłem w istny szał i zanim się zorientowałem, zabrakło mi pomieszczeń do odkurzania. Więcej grzechu nadgorliwości pewnie już nie popełnię, ale przynajmniej wiem, że nasadka do zbierania zwierzęcej sierści faktycznie działa, a końcówka do odkurzania dywanów potrafi podnieść go do góry razem z ułożonymi pod spodem panelami. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie...

Dobrym rozwiązaniem jest też wyposażenie zestawu w nieco pokraczną na pierwszy rzut oka rurkę z małą końcówką do odkurzania trudno dostępnych miejsc i różnej maści zakamarków. Standardowo producent dostarcza też wąską nasadkę do penetrowania zakurzonych szczelin. 

Kilka słów warto poświęcić też wyglądowi zewnętrznemu naszej gwiazdy programu. FC9922 wygląda dość futurystycznie, a wielkie plastikowe "alufelgi" obute w wąziutkie opony przywodzą na myśl obręcze montowane w sportowych samochodach. Ciekawym rozwiązaniem jest też umieszczenie dodatkowego bezprzewodowego włącznika/wyłącznika na rękojeści odkurzacza. Znajduje się tam również regulator siły zasysania. Mała rzecz, a cieszy, choć parę razy zdarzyło mi się bezwiednie zahaczyć palcem o przycisk "-".

Specyfikacji technicznej i opisu wszystkich magicznych systemów nie zamieszczam celowo - niezainteresowanych po prostu znudzą suche dane techniczne, a zainteresowani bez trudu odnajdą je na stronie producenta. Czy warto zainteresować się zakupem Philipsa Powerpro Ultimate? Z pewnością jest to porządny sprzęt, bogato wyposażony i spełniający nader dobrze swoje funkcje. Jeśli zależy ci na sterylnej czystości, bądź jesteś miłośnikiem nowinek AGD - gwarantuję, że będziesz zadowolony. W przeciwnym wypadku z pewnością znajdziesz lepszy sposób, aby wydać  1559 złotych. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy