Marshall Fridge - lodówka z rockowym klimatem

​Temat lodówek zwykle zostawiamy sklepom AGD, ale tym razem jest powód, by zrobić wyjątek. Na rynku pojawiło się bowiem urządzenie, obok którego nie sposób przejść obojętnie. To Marshall Fridge.

Tak, tak - nie mylicie się - Marshall Fridge to połączenie wzmacniacza gitarowego i lodówki. Naprawdę trudno o bardziej rockowy sprzęt w twojej kuchni.

Sprzęt do złudzenia przypomina prawdziwy wzmacniacz. Pokryty jest czarnym winylem, a jego drzwiczki zdobi szereg przycisków i pokręteł. Jest także kultowa plakietka "Marshall" - znana od wielu lat muzykom oraz fanom mocniejszych brzmień.

Lodówka ma pojemność 124 litrów (112 litrów przedział chłodzący + 12 litrów zamrażarka). Posiada trzy półki w części głównej oraz kieszenie na butelki i puszki po wewnętrznej stronie drzwi.

Sprzęt od razu spodobał się starym wyjadaczom rocka. Z lodówek Marshall korzystają już na swoich backstage'ach między innymi Kerry King ze Slayera, Nikki Sixx z Mötley Crüe, czy Pete Townsend z The Who. Jak wieść gminna niesie, swoje ostatnie piwa chłodził w niej ponoć nawet legendarny Lemmy Lilmister z Motörhead.

Wielu dziennikarzy z różnych branż okrzyknęło ten produkt mianem "The world's coolest fridge", czego raczej nie trzeba tłumaczyć. Jeśli i ty chcesz przenieść trochę scenicznego klimatu do swojej kuchni, musisz wysupłać 480 euro i czekać na dostawę.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy