Gadżety PRL-u. Co pamiętasz?

Gadżety PRL-u? Nie było ich wiele, ale jednak... Dzisiaj mogą trochę śmieszyć, ale wtedy powalały nowoczesnością. Choćby "samoczynnie" otwierające się drzwi na Dworcu Centralnym w Warszawie albo automaty serwujące kanapki i papierosy.

Zainstalowanie pierwszych w Warszawie "samoczynnie" otwierających się drzwi było sensacją. Wbrew pogłoskom drzwi nie otwierała fotokomórka, ale nowatorski wówczas mechanizm reagujący na ciężar ludzkiego ciała. Drzwi testowały na dworcu nie tylko całe grupy przejezdnych. Trafiły do pop kultury za sprawą pierwszego odcinka kultowego później serialu "07 zgłoś się" zatytułowanego "Major opóźnia akcję".

Ukończony w 1975 roku Centralny był zresztą kopalnią nowinek. To tu po raz pierwszy zainstalowano taśmociągi do automatycznego usuwania brudnych naczyń z baru na antresoli. Można też było skorzystać z pierwszych w Polsce chodników ruchomych na pochylniach i pierwszych schodów ruchomych... nie pochodzących z ZSRR. Na Dworcu znalazła się też instalacja nowoczesnych elektronicznych zegarów z podświetleniem i centralnym sterowaniem pochodzących z Włoch.

Reklama

Dziś może to się wydawać nieco śmieszne, ale wówczas powalało nowoczesnością, wręcz czuło się, że Zachód jest na wyciągnięcie ręki...

Podobne uczucia budziły automaty z kanapkami, słodyczami i papierosami zainstalowane przy Domach Towarowych Centrum. To była rewolucja. Początkowo oglądane nieufnie i niechętnie używane. Wrzucić czy nie pięć, dziesięć złotych? A może nie odda? I towaru nie wyda? Ale potrzeba przeważyła.

Potrzeba papierosów przede wszystkim. Sklepy były wówczas czynne do godz. 19 (co najwyżej do 20), stacje benzynowe handlowały tylko paliwem, a w knajpach paczka papierosów, najczęściej zagranicznych, kosztowała bajońską sumę... Więc papierosy kupowało się w automatach.

Szybko też zaczęto korzystać z serwowanego w automatach menu: kanapeczka z żółtym serem, kanapeczka z wędlinką, coca-cola. Jak smakowało? Nieważne, choć najczęściej w ogóle pozbawione było smaku. Ale ten szyk przy kupowaniu...

Jednak czy to żółty ser się skończył, czy wędlinki zabrakło, ale szybko oferta kulinarna skurczyła się do praktycznie zera. Ostały się papierosy, ale w wyniku coraz brutalniejszego obchodzenia się z wynalazkami XX wieku, automaty coraz częściej były uszkodzone, nieczynne, aż któregoś dnia po prostu zniknęły. Powróciły po latach. Ale to już całkiem inna historia...

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy