Casio F-91W - zegarek, który współpracował z terrorystami

Kochają go hipsterzy, używają arabscy terroryści. Doceniają Japończycy, dla których regularnie zarabia grubą kasę. Narodził się w 1991 roku i dziś, w wieku 24 lat może poszczycić się statusem ikony popkultury. Na pewno znacie kogoś, kto również go ma - to Casio F-91W.

Nawet jeżeli nic nie mówi ci ten symbol, to po spojrzeniu na zdjęcie na pewno skojarzysz znajome kształty. Ponadczasowy rynkowy hit japońskiego producenta zegarków wygląda jak zaprojektowany z użyciem ekierki i ołówka, a mimo to od lat sprzedaje się doskonale.

Prosty i funkcjonalny zegarek za kilkanaście dolarów - takie było ponoć założenie projektu F-91W. Elektroniczny "sikor" na co dzień i od święta. Po prostu uniwersalna rzecz dla tych, którzy nie potrzebują snobować się czasomierzem, tylko chcą użwać go zgodnie z jego przeznaczeniem.

Projektanci postawili na prostotę, wyposażając F-91W w zaledwie kilka podstawowych funkcji. Jest zatem dyskretne podświetlenie tarczy, stoper, kalendarz i alarm. Dzięki zastosowaniu plastikowego paska, całość waży jedynie 20 gramów. Producent deklaruje też, że bateria wytrzymuje siedem lat.

Reklama

Tani, wytrzymały, odporny na zachlapania zegarek pojawił się w ofercie Casio w 1991 roku. Od początku sprzedawał się dobrze, więc produkcja szła pełną parą i podobnie jak inne produkty Casio - trafiał właściwie we wszystkie zakątki globu. Nawet w takie, o których nie śniło się Japończykom.

Gdy USA rozpoczęły walkę z arabskim terroryzmem, okazało się że bestseller Casio to coś więcej, niż modny i tani gadżet. Okazało się bowiem, że prosta konstrukcja zegarka wyposażonego w alarm pozwala na łatwe wykorzystanie go w konstrukcji... bomby zegarowej. Ogromnym plusem F-91W był fakt, że mieli go dosłownie wszyscy. Nie budził zatem żadnych podejrzeń u pracowników lotnisk, czy wśród służb odpowiadających za bezpieczeństwo.

Po ujawnieniu rzekomych powiązań elektronicznego zegarka z terroryzmem, F-91W momentalnie trafił na listę gadżetów zakazanych, a każdy jego posiadacz stawał się automatycznie podejrzanym o terroryzm. Środki zapobiegawcze sięgały momentami zbyt daleko. Jak ujawniono w 2006 roku, dwunastu więźniów przetrzymywanych przez siły amerykańskie w bazie Guantanamo na Kubie po inwazji na Irak oraz Afganistan znalazło się tam tylko dlatego, że w chwili zatrzymania posiadali... takie lub podobne zegarki!

Na tym wcale nie koniec groteskowości całej sytuacji. Okazało się bowiem, że w identyczne zegarki wyposażeni byli... sami strażnicy w Guantanamo. Idąc zatem tropem rozumowania służb specjalnych - oni również powinni zostać aresztowani za współpracę z zorganizowanymi organizacjami terrorystycznymi.

Przedstawiciele Casio nie bardzo wiedzieli, co począć w związku z całym tym zamieszaniem. Podejrzewamy jedynie, że rwali włosy z głowy, a gdy do sieci trafiło zdjęcie uśmiechniętego Osamy Bin Ladena noszącego F-91W na nadgarstku, kilku Japończyków zapewne zanotowało stan przedzawałowy. Na pytania od dziennikarzy Japończycy odpowiadali przeważnie "Bez komentarza" i tak udało im się przetrwać burzę i wyjść obronną ręką z całej sytuacji.

Okazuje się, że zgodnie ze znanym powiedzeniem "nieważne co mówią, byleby mówili" terrorystyczny epizod w historii zegarka nie tyle mu nie zaszkodził, co jeszcze umocnił rynkową pozycję. Budżetowy produkt ze stajni Casio przeistoczył się w modny obiekt pożądania z ciekawą historią w tle. A kultowy status jest wart więcej, niż wielomilionowa reklama i właściwie nic nie jest w stanie go odebrać.

W ostatnich latach F-91W robi prawdziwą furorę wśród młodzieży jako niezbyt kosztowny gadżet nawiązujący stylistyką do lat 80. W Polsce kosztuje ciut więcej, niż założone "kilkanaście dolarów", ale wciąż nie należy do drogich, więc pozwolić na niego może sobie praktycznie każdy.

I choć F-91W jest dostępny praktycznie w każdym sklepie, to warto polować na wypuszczane okazjonalnie edycje specjalne. Specjaliści oceniają, że kiedyś mogą być warte znacznie więcej, niż ich nominalna wartość rynkowa dziś.

Co sprytniejsi użytkownicy wiedzę o historii F-91W mogą całkiem dobrze spożytkować, aby oszczędzić trochę grosza. Jeśli przyjdzie wam kupować prezent na komunię chrześniaka, kupcie ten model Casio. A gdy dzieciak spyta "Dlaczego nie laptop albo quad?" - opowiedzcie bajkę o Bin Ladenie. To powinno załatwić sprawę...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy