Walczył o życie i marzenia. Zanim odszedł, został gwiazdą rocka

Miał 14 lat, gdy lekarze zdiagnozowali u niego rzadką odmianę raka kości. Dawali mu pół roku, może rok. On jednak nie poddał się i postanowił walczyć. Mimo ciężkiej choroby żył pełnią życia, spełniał marzenia, został nawet gwiazdą rocka. Zmarł 20 maja, lecz pozostawił po sobie inspirację dla milionów osób.

"Możesz siedzieć w piwnicy i czekać na śmierć, albo wyjść do ludzi i robić szalone rzeczy" - mówił w filmie "My Last Day", Zachary Sobiech. Nastolatek z Minnesoty, którego historia urzekła ludzi na całym świecie. Urzekła uśmiechem, optymizmem i ogromną wolą życia, jakie miał w sobie niepozorny dzieciak.

Kostniakomięsak - złośliwy nowotwór tkanki kostnej zaatakował organizm Zacha, gdy ten miał zaledwie 14 lat. Rak postępował w błyskawicznym tempie, lekarze dawali chłopcu pół roku życia. On postanowił, że tak szybko nie odejdzie z tego świata. Postanowił żyć na przekór chorobie, spełniać marzenia i zostawić po sobie trwały ślad w ludzkiej pamięci. To był cholernie dobry plan...

Jedną z pasji Zacha od zawsze była muzyka. "To sposób, w który wyrażam samego siebie" - zwykł mawiać. Jego pożegnalny utwór, "Clouds", nagrany po raz pierwszy telefonem komórkowym zwrócił uwagę profesjonalnej wytwórni. Z jej pomocą udało się nagrać studyjną wersję, którą na kanale YouTube obejrzało do tej pory kilka milionów osób. To było spełnienie marzeń chłopca.

"Moze kiedyś znów się zobaczymy. Wzbijemy się razem wysoko do chmur, gdzie nigdy nie będzie końca" - śpiewa Zach. "Tym utworem chciałem pożegnać się z rodziną i przyjaciółmi. Dać upust swoim emocjom i podarować im coś, co będą mieli, gdy mnie już nie będzie".

Mimo wielu operacji i miesięcy chemioterapii, choroba wciąż nie ustępowała. W ostatnim roku nowotwór oprócz stawów zaatakował miednicę i płuca chłopca. Wszyscy wiedzieli, że współczesna medycyna jest bezradna wobec takich spustoszeń w jego organizmie. Mimo to, w dokumentalnym filmie autorstwa Justina Baldoniego nie widzimy wielu przygnębiających scen. Oglądamy szczęśliwą, kochającą się rodzinę. 

Reklama

Widzimy też, jak spełniają się niektóre z marzeń chłopca. Na przykład marzenie o posiadaniu własnego, wymarzonego sportowego samochodu. Znanego dotychczas tylko z gier na PlayStation Nissana GT-R. W jednej ze scen Zach prowadzi go używając pada od konsoli, by po chwili móc osobiście zasiąść za sterami legendarnej japońskiej maszyny i zabrać na przejażdżkę swoją dziewczynę, Amy.

Z Amy również wiąże się ciekawa i wzruszająca historia. Dziewczyna zabiera go na piknik-niespodziankę. Nie na łąkę, czy do parku, lecz na ogromny stadion futbolowy Metrodome. Para rozkłada koc boisku i urządza sobie wymarzoną randkę na środku 60-tysięcznika. To spełnienie kolejnego marzenia Zachary'ego. Kilka lat wcześniej chemioterapia uniemożliwiła mu wyjście na piknik.

Niestety spełnienie tego największego marzenia nie było możliwe. Zach bardzo pragnął ożenić się z Amy i mieć czwórkę dzieci. Dwóch chłopców i dwie dziewczynki. "Chciałbym ich wychować tak, jak wychowali mnie moi rodzice. Odwalili kawał dobrej roboty" - mówił.

Zach mimo swojej długiej walki w końcu poddał się chorobie. Zmarł 20 maja, trzy tygodnie po swoich 18. urodzinach, lecz zostawił po sobie wiele. Oprócz muzyki i wspomnień, pieniądze zebrane przez niego zasilą konto fundacji pomagającej dzieciom dotkniętym rakiem kości.

"Mam nadzieję, że ludzie zapamiętają mnie, jako dzieciaka, który poległ walcząc, ale tak naprawdę nie przegrał". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nowotór | raki | sztuki walki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy