Rinke za kratami: Najgorsza kara to wyrzuty sumienia

Minuty, godziny, dni, miesiące, lata... wieczność na rozmyślania o: winie i karze, rodzinie i miłości, życiu i śmierci. Nie każdy osadzony potrafi poradzić sobie z emocjami, nie każdy ma możliwość pracy, która wypełnia nadmiar czasu. Skazanym warto prezentować postawy, które staną się dla nich właściwym wzorem. Czasem lepiej od rozmowy z więziennym psychologiem działają słowa idola, osoby która jest dla nich wiarygodna, a jej historia autentyczna. Rinke Rooyens postanowił zaaranżować takie spotkanie w więziennej siłowni.

Każde słowo przepełnione smutkiem

Postać Krzysztofa i jego historia nie dają Rinke Rooyensowi spokoju. Ciągle ma potrzebę powrotu do rozmów z nim. Twardy z pozoru facet poddał się, nie radzi sobie z emocjami, nie chce pomocy i wsparcia, odsunął się od rodziny. Swojego syna nie widział od 6 lat, boi się kontaktu. Jednak odrzuca propozycję Rinke Rooyensa, który chce zorganizować widzenie.

Krzysztof przeszedł niedawno zawał serca, mimo to jego postawy nie zmieniły nawet poważne problemy zdrowotne. Choć mówi, że długi wyrok go nie przeraża i nie myśli o tym czy wyjdzie z więzienia, czy w nim umrze, to jego każde słowo przepełnione jest bólem i smutkiem.

Jak człowiekowi może być wszystko jedno gdzie umrze? Czy to już depresja? Dla niego ewentualne wyjście na wolność to tylko problem, ponowne zmierzenie się z emocjami i nerwami, nad którymi nie umie zapanować poza murami zakładu karnego. Na zewnątrz czuje się pozostawiony sam sobie, bez jakiejkolwiek pomocy. Czuje piętno skazańca, na którego każdy patrzy się nieprzychylnym okiem. "Na co czekasz" - pyta go Rinke Rooyens. "Dalej siebie ranisz i każesz. Może już przestań. Wystarczy." Jednak dla Krzysztofa największą i najdotkliwszą karą są wyrzuty sumienia.  

Reklama

Praca lata skraca

W więziennej rzeczywistości przysłowie to kompletnie zmienia swoje znaczenie. Części skazanym przebywającym na oddziałach dla pracujących czas wypełnia praca w przedsiębiorstwie produkcyjnym SETAR, który znajduje się na terenie Zakładu Karnego. Pracujący tu osadzeni zarabiają na codzienne wydatki, ale także na tzw. żelazną kasę, czyli środki na pierwsze tygodnie spędzone na wolności. Do godziny 16.00 nie przebywają w celach, mają różne obowiązki, między innymi w szwalni, gdzie szyją materace, odzież więzienną oraz roboczą.

"Skazani pracują na akord. Ile wypracują, tyle zarobią - mówi Pani Hania, która oprowadza Rinke Rooyensa po hali produkcyjnej. "Jedni szyją lepiej, drudzy gorzej, ale mają określone liczby, ile muszą uszyć. Wywiązują się z tego" - dodaje. Rozmowa przy pracy z jednym z osadzonych na chwilę pomaga zapomnieć Rinke Rooyensowi o tym, w jakim miejscu się znajduje. Okazuje się, że czas w zamknięciu wypełnić można nie tylko pracą, ale także uczęszczaniem na różne kółka zainteresowań, zajęciami kulturalno-oświatowymi, takimi jak: wizyty teatrów, spotkanie z zaproszonymi gośćmi oraz koncerty, czy ćwiczeniami na siłowni.

Niemożliwe? A jednak!

Oprócz wolności, co oczywiste, osadzonym brakuje za kratami... ruchu. W Zakładzie Karnym w Siedlcach dobrze wyposażona siłownia to ulubione miejsce wielu skazanych. Korzysta z niej ponad połowa wszystkich osadzonych. Rinke Rooyens dostrzegł na ścianach liczne plakaty Mariusza Pudzianowskiego "Pudziana", to spowodowało, że do głowy przyszedł mu pomysł, by zaprosić go na spotkanie. Nie wiedział tylko, że jest on aż taką inspiracją i wzorem dla tylu skazanych.

Gdy Mariusz Pudzianowski wchodził do siłowni towarzyszyły mu gromkie brawa. Dla osadzonych spotkanie w rzeczywistości bohatera, którego plakaty wiesza się na ścianach, to duże przeżycie. Szybko jednak okazało się, że można z nim porozmawiać, jak równy z równym. Osadzeni słuchali jego słów z zaciekawieniem. Nie wywyższał się, za to udzielił mądrych rad, niezwykle cennych dla skazanych: wiarygodnych i wynikających z doświadczenia. Już na samym początku Pudzian zaznaczył: "Nie ma czegoś takiego, jak winny - niewinny, jak szukasz wrażeń, to zawsze znajdziesz. Resocjalizacja zaczyna się w głowie".

Opowiedział osadzonym także swoją historię o tym, jak 14 lat temu miał tylko 4 pary spodni, 2 pary butów i 2 ręce. Jednak to wystarczyło do tego, by ciężką pracą zacząć zarabiać uczciwe pieniądze. Zaczynał od pracy w stróżówce i przy produkcji pustaków. Za pierwszą wypłatę kupił sobie odżywki. Nie szukał rozrywek, po pracy wracał do domu i ciężko trenował. Takie podejście sprawiło, że już nigdy nie wrócił na złą drogę.

Na siłowni nie można tylko rozmawiać, trzeba też wycisnąć trochę potu. Mariusz z chęcią pokazywał skazanym, jak odpowiednio i efektywnie wykonywać ćwiczenia. Swoich sił pod okiem Pudziana spróbował nawet Rinke Rooyens. Nie krył zaskoczenia przeszłością Mariusza, której wcześniej nie znał. "Wolność doceniasz wtedy, gdy ją stracisz" - powiedział w rozmowie w cztery oczy. "Jeżeli chcesz, to możesz. Póki jesteś zdrowy, masz siłę i oddychasz, to wszystko możesz" - dodał na sam koniec emocjonującego dnia.

Życie pisze różne scenariusze

Rinke Rooyens odwiedza osadzonego, który za kraty trafił już czwarty raz. Ze względu na zły stan zdrowia, stara się o uzyskanie przerwy w karze. Choruje na raka, a rokowania lekarzy nie są dobre. Czeka go operacja, na którą chciałby pojechać bez konwoju służby więziennej, prawie jak wolny człowiek. Jest pozytywnie nastawiony do czekających go trudów leczenia. Choć obawia się operacji, to jednocześnie wiąże z nią duże nadzieje na wyzdrowienie. Co ważne, w trudnych chwilach może liczyć na wsparcie swojej partnerki. Spakowany Grzegorz czekał na decyzję komisji, która jednak nie przychyliła się do jego prośby. Grzegorz musi rozpakować swoje rzeczy i wyrazić zgodę na leczenie oraz dalsze diagnozy w Zakładzie Karnym. Na operację pojedzie z pełnym dozorem, jak dalej potoczą się jego losy?

Emisja kolejnych sześciu odcinków serialu dokumentalnego "Rinke za kratami" będzie miała miejsce w każdą środę, o godzinie 22.05 w Telewizji POLSAT.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy