Latami bawił się z FBI w kotka i myszkę

Kevin Mitnick, najsłynniejszy (były) haker świata, był tematem niezliczonych artykułów i programów telewizyjnych, idolem młodych hakerów, a swego czasu także najbardziej poszukiwanym przez FBI przestępcą cyberprzestrzeni. FBI oszacowało jego włamania na wartość 300 milionów dolarów!

Sam Mitnick podkreśla, że nigdy nie sprzedawał zdobytych danych ani ich nie wykorzystywał do celów osobistych. Hakował największe korporacje świata dla samego złamania kodu, dla zabawy, z ciekawości. By udowodnić światu i samemu sobie, że jest najlepszy. Bo był. I jest nadal.

Po odbyciu kary w więzieniu federalnym, Kevin Mitnick wyszedł na wolnośći przeszedł na druga stronę barykady. Dziś pracuje dla największych firm świata jako konsultant do spraw zabezpieczeń i jest w tym najlepszy. Po 7 latach milczenia, zaprzysiężonego przed rządem USA, wreszcie przemówił. Przy współpracy Williama L. Simona spisał historię swojego życia i wydał ją pod tytułem "Duch w sieci. Autobiografia" (sierpień 2011).

Reklama

"Duch w sieci. Autobiografia" jest trzymającą w napięciu prawdziwą historią życia Kevina Mitnicka, opowiedzianą jak w klasycznym thrillerze czy powieści szpiegowskiej. Opisuje skomplikowane dzieciństwo Mitnicka, młodość, kiedy - jak wielu kolegów - zaczął włamywać się do systemów telefonicznych, a następnie pasję, jaką okazało się hakowanie na skalę międzynarodową.

Krok po kroku obserwujemy kolejne włamania do systemów komputerowych największych korporacji, z FBI włącznie. Kiedy tajne służby rozpoczynają pościg z Mitnickiem, ten z powodzeniem zwodzi ich, manewrując między zabezpieczeniami i tworząc fałszywe tożsamości. Ta "zabawa w kotka i myszkę" trwa latami.

Naszym czytelnikom prezentujemy fragment liczącej ponad 660 stron książki.

Str.51 -pozyskiwanie informacji od policji

Po tym, jak wpadłem na sposób zdobywania zastrzeżonych numerów, gromadzenie informacji o ludziach - znajomych, znajomych znajomych, nauczycielach, a nawet całkiem obcych - nie przestawało mnie napędzać do działania. Wydział Ruchu Drogowego jest wielkim magazynem informacji. Czy istniała metoda podłączenia się do niego?

Zaczynałem od tego, że dzwoniłem z automatu telefonicznego w jakimś barze do biura WRD i mówiłem coś w stylu:

- Tu funkcjonariusz Campbell, LAPD, komisariat Van Nuys. Nasze komputery padły, a kilku policjantów w terenie potrzebuje informacji. Czy możecie mi pomóc?

Pani w WRD pytała:

- Dlaczego nie zadzwoni pan na linię policyjną?

Acha, w porządku, istnieje odrębny numer telefonu, na który mogą dzwonić policjanci. Jak mógłbym go zdobyć? Cóż, oczywiście policjanci na komisariacie go mają, ale... Czy naprawdę miałem zamiar dzwonić na policję po informacje, które pomogą mi łamać prawo? O tak!

Po wybraniu numeru najbliższego komisariatu, powiedziałem, że jestem z biura szeryfa z hrabstwa Los Angeles, że musimy zadzwonić do WRD, a funkcjonariusz znający numer do policyjnej linii jest nieobecny. Dlatego pytam o ten numer operatora. I kobieta mi go podaje. Ot tak, po prostu.

Kiedy ostatnio opowiadałem tę historię, przyszło mi do głowy, czy nadal pamiętam ten policyjny numer telefonu WRD, ale też od razu się zreflektowałem, że nawet jeśli nie pamiętam, to w każdej chwili mogę go zdobyć. Podniosłem słuchawkę i wybrałem numer. WRD posiada system telefoniczny Centrex, wszystkie numery mają ten sam numer kierunkowy i prefiks: 916-657. Tylko numer wewnętrzny - cztery ostatnie cyfry - są różne w zależności od wydziału. Po prostu wybrałem te ostatnie cyfry na chybił trafił, wiedząc, że dodzwonię się do kogoś w WRD i będę brzmiał wiarygodnie, ponieważ dzwoniłem na numer wewnętrzny.

Pani, która odebrała, powiedziała coś, czego nie zrozumiałem.

- Czy to numer informacyjny dla policji? - spytałem.

- Nie - rzekła.

- Musiałem źle wybrać - powiedziałem. - Jaki jest numer dla policji?

 Dała mi go! Po tych wszystkich latach wciąż niczego się nie nauczyli.

Po połączeniu z policyjną linią WRD odkryłem istnienie drugiego poziomu ochrony. Potrzebowałem "kodu wnioskodawcy". Musiałem na poczekaniu wymyślić jakąś historyjkę. Zniecierpliwionym tonem powiedziałem urzędnikowi:
- Właśnie mieliśmy tutaj nagły wypadek, będę musiał do was oddzwonić.

Dzwoniąc na komisariat Van Nuys LAPD, przedstawiłem się jako pracownik WRD oddelegowany do zespołu tworzącego nową bazę danych.

- Czy wasz kod wnioskodawcy to 36472?

- Nie, 62883.

Przekonałem się, że ta sztuczka często się udaje. Jeśli pytasz o poufne informacje, to naturalnie natychmiast wyda się to podejrzane. Jeśli zaś udajesz, że już masz jakieś informacje i serwujesz im coś błędnego, często cię poprawią, dając informację, której szukałeś.

Wystarczyło kilka minut rozmowy telefonicznej, abym dotarł do punktu, w którym mogłem dostać numer prawa jazdy i adres domowy dowolnego mieszkańca stanu Kalifornia lub podać czyjeś nazwisko i uzyskać numery rejestracyjne. Wówczas była to dla mnie tylko próba moich umiejętności, w najbliższych latach WRD stanie się bogatym źródłem wiedzy, z którego będę czerpać na wiele sposobów.

-----

Duch w Sieci. Autobiografia największego hakera wszechczasów

Autor Kevin Mitnick i William L. Simon

Premiera 7 listopada

Wydawnictwo Pascal





INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: haker | FBI | cyberbezpieczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy