Facebook zniszczył nam życie?

Uzależnienie od Facebooka to realny problem dla wielu jego użytkowników /123RF/PICSEL
Reklama

Psychologowie alarmują - media społecznościowe uzależniają tak samo jak alkohol, narkotyki i hazard. Do gabinetów psychoterapeutów coraz częściej trafiają osoby, których problemy zaczynają się w Sieci. Czy Facebooka trzeba będzie odstawić? Na te pytania odpowiada Dr Susana Flores - autorka książki "Sfejsowani".

Facebook łączy ze sobą już ponad 1,7 miliarda osób na całym świecie. To blisko 1/4 wszystkich mieszkańców globu. Paradoksalnie jednak nigdy nie byliśmy tak daleko od siebie. Ciągłe wystawienie na widok publiczny buduje w nas nieustającą potrzebę kreowania swojego wizerunku. Poczucie własnej wartości definiuje się dzisiaj za pomocą lajków, statusu związku i starannie wyretuszowanych zdjęć. Facebook stał się przedłużeniem dziecięcej fantazji - oto możemy być w oczach innych kim tylko chcemy. Publiczna aprobata jest upajająca i prowadzi do... uzależnień.

W "Sfejsowanych" dr Susana Flores stawia bezlitosną diagnozę, podciągając tzw. syndrom FAD (Facebook Addiction Disorder) pod kategorię nałogu, takiego jak: alkoholizm, uzależnienie od narkotyków, problemy z hazardem czy zaburzenia odżywiania. Jest równie wyniszczający psychicznie i trudno z nim zerwać. I choć, mimo wszystko, rzeczywistość Facebooka pozostaje czysto wirtualna, to jego użytkownicy coraz częściej odnoszą wrażenie, że tylko to, co zaistniało w Sieci wydarzyło się naprawdę.

Reklama

Dr Susana Flores jest psychologiem klinicznym, specjalistką w zakresie terapii zachowań kompulsywnych i uzależnień. Jej książka stanowi efekt wieloletnich badań nad mediami społecznościowymi. Wyjaśnia w nich dlaczego Facebook tak nas rozprasza, niepokoi i zwyczajnie szkodzi prawdziwym relacjom międzyludzkim. To ponad tuzin opisanych przez dr Flores przypadków realnych zagrożeń, które niesie ze sobą uzależnienie od portali społecznościowych.

Czytelnik poznaje i dobre, i złe aspekty naszej fascynacji mediami społecznościowymi. Zaczyna rozumieć, dlaczego ludzie komunikują się w Internecie inaczej niż w rzeczywistości, w jaki sposób te interakcje mogą nieść negatywne skutki emocjonalne oraz jakie starania poczynić, by na nowo złapać równowagę. Liczne wskazówki zawarte w lekturze pomagają poradzić sobie z niezdrowymi nawykami i w efekcie, wylogować się do życia.

Dr Susana Flores - psycholog kliniczny z wieloletnią praktyką specjalizująca się w zachowaniach kompulsywnych i terapii uzależnień. Zauważyła, że coraz więcej osób trafia do jej gabinetu z powodu social mediów, a wciąż brakuje badań dotyczących wpływu Facebooka na nasze zdrowie psychiczne. W ciągu ostatnich kilku lat przeprowadziła setki wywiadów z ludźmi na całym świecie, którzy podzielili się z nią swoimi doświadczeniami. O jej badaniach pisano m.in. w Huffington Post, Chicago Tribune czy Wall Street Journal. Efektem tej pracy jest jej pierwsza książka "Sfejsowani".

Przeczytaj fragmenty książki "Sfejsowani"

Jak to jest w ogóle możliwe, by ktoś wylądował na szpitalnej izbie przyjęć z powodu Facebooka? Gdy zdarzyło mi się przyjąć pacjenta na oddział psychiatryczny, ponieważ coś, co zobaczył na Facebooku, wpędziło go w spiralę załamania nerwowego, byłam zaszokowana. Zdałam sobie jednak sprawę z tego, że coraz częściej obserwuję wpływ tego portalu społecznościowego na moich pacjentów psychoterapii. Jedna pacjentka odwołała dwie sesje z rzędu po tym, jak jej przyjaciele skomentowali jej aktualne zdjęcia, pisząc, że się roztyła.

Pewien młody człowiek miał problem z sugestywnymi i zalotnymi sformułowaniami swojej dziewczyny, jakich używała w stosunku do innych mężczyzn, jej facebookowych znajomych. Gdy zapytałam kolegów po fachu, czy w ich gabinetach porusza się podobne problemy, wielu z nich to potwierdziło. Pacjenci wyznawali, że ich osobiste i międzyludzkie kłopoty miały teraz nowy wymiar: facebookowy (...)

Przed zachodem słońca
Jeden z moich pacjentów, Sam, zadzwonił do mnie spanikowany - nie potrafił wyjaśnić mi, co się dzieje, ale ciągle powtarzał, że ma poczucie kompletnej utraty kontroli nad sobą i natychmiast musi się ze mną spotkać. Jako psycholożka kliniczna jestem przyzwyczajona do pracy z cierpiącymi ludźmi i z miejsca rozpoznałam, że ten mężczyzna jest zrozpaczony. Kiedy pomogłam mu się uspokoić, wyznał, że jego narzeczona, Lisa, zerwała zaręczyny. To było z pewnością traumatyczne doświadczenie, ale w tej historii uderzył mnie nie sam fakt, że od niego odeszła, lecz to, w jaki sposób zdecydowała się to przeprowadzić.

Sam zalogował się tego wieczoru na Facebooka i odkrył, że Lisa zmieniła swój status związku z "zaręczona" na "w stałym związku". Co więcej, na zdjęciu przedstawiającym jej partnera nie widniał już on, lecz jego najlepszy przyjaciel. Gdy tylko zobaczył tę aktualizację, zadzwonił do byłej narzeczonej i dowiedział się, że przez ostatnie trzy miesiące spotykała się potajemnie z jego przyjacielem, aż obydwoje uznali, że nadszedł czas, by poinformować o tym Sama - za pomocą zmiany statusów na Facebooku. Mężczyzna był tak pogrążony w bólu, że bałam się, iż może zrobić sobie coś złego. Gdy jego cierpienie sięgnęło zenitu i pojawiły się myśli samobójcze, sam przyznał, że najbezpieczniej będzie, jeśli uda się do szpitala. Odstawiłam go na izbę przyjęć i poprosiłam o przyjęcie na obserwację z powodu zagrożenia próbą samobójczą. Był hospitalizowany przez cztery dni.

Inna pacjentka, Megan, zadzwoniła do mnie, ponieważ w jej rodzinie wydarzyła się tragedia. John, jej mąż, przeglądał facebookowe aktualizacje, gdy natrafił na zdjęcie udostępnione przez jednego z jego kuzynów. Na fotografii widniał kompletnie skasowany samochód rodziców Johna - głęboko wgnieciona maska, powybijane szyby. Podpisano ją: "Boże. Moja ciocia i wujek zginęli w wypadku!". John dowiedział się z Facebooka, że jego rodzice byli ofiarami katastrofy drogowej. Wpadł w histerię. Obdzwonił rodzinę w Teksasie i dowiedział się, że post na Facebooku był autentyczny; jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym nieopodal miejsca zamieszkania. Szok był tak druzgocący, że John trafił na leczenie do szpitala psychiatrycznego.

Kilka miesięcy wcześniej konsultowałam przyjęcie do szpitala Raya, osiemnastolatka cierpiącego na depresję, a także bóle na skutek rany postrzałowej. Ray został postrzelony w trakcie kłótni z ojczymem, który wściekł się, że chłopak coraz więcej wydaje na telefon, bo ciągle siedzi na Facebooku. Tej nocy ojczym krzyczał, żeby oderwał się od komórki, ponieważ już od dwóch godzin przewijał swój strumień aktualności. Kłótnia przeszła w rękoczyny, a ojczym Raya chwycił za broń i postrzelił chłopaka w stopę. Nastolatek nigdy już nie będzie normalnie chodził, a na dodatek cała rodzina włącznie z matką obwinia go o to, że ojczym trafił za kratki.

To oczywiście ekstremalne przypadki szkód, jakie może wywołać Facebook. Dla Sama i Johna portal okazał się rodzajem broni, której użyto przeciwko nim: ludzie, których kochali i którym ufali, wykorzystali go, by zadać im ból, nie myśląc o skutkach swoich postów. Jednak istnieją również przykłady na to, jak Facebook zmienia sposób, w jaki niektórzy z nas wyrażają siebie w mediach społecznościowych. Każdego dnia psychologowie wysłuchują w swoich gabinetach klientów dywagujących na temat kwestii związanych właśnie z tym portalem. Czy chodzi o o czyjś pasywno-agresywny komentarz, o brak jasno postawionych granic, zachowania nacechowane stalkingiem, czy też uzależnienie od mediów społecznościowych - Facebook wprowadza nowy wymiar do tego, co prezentują nam pacjenci psychoterapii.

Może to wina natychmiastowego dostępu, jaki nagle mamy do siebie nawzajem, albo pozornego dystansu, który sprawia, że wierzymy, iż to, co napiszemy, nie będzie miało tak wielkiego wpływu na innych jak w prawdziwym świecie. Jest jednak w Facebooku coś, co sprawia, że wielu z nas zapomina, kim jesteśmy, zmienia to, jak chcielibyśmy się prezentować w Internecie, a także niekiedy pozwala, by zdrowy rozsądek i osąd szlag trafił. Najbardziej znaczące i problematyczne zmiany, jakie zaobserwowałam w związku z naszą tożsamością na tym portalu, wyrażaniem siebie oraz interakcjami społecznymi, to: ilość czasu, jaki spędzamy na edytowaniu i poprawianiu naszego wizerunku, zwiększona potrzeba publicznego zabierania głosu oraz zmniejszona potrzeba prywatności, nacisk, jaki kładziemy na odgrywanie przed innymi określonych ról za pośrednictwem naszych profili, oraz fakt, że decydujemy się podtrzymywać relacje z innymi zza facebookowych awatarów, zaniedbując spotkania w rzeczywistości.

Haczyk
Według badania przeprowadzonego w 2012 roku przez Science Direct wibracja fantomowa - zjawisko polegające na tym, że wydaje ci się, iż twój telefon wibruje, choć wcale tak nie jest - istnieje dopiero od czasu pojawienia się telefonów komórkowych. Ten "syndrom" jest znakiem ingerencji technologii w nasze życie. Jest on dziś tak powszechny, że naukowcy poświęcili mu rozliczne badania. Wykazują one, że zjawisko wibracji fantomowej jest doświadczeniem niemalże uniwersalnym dla właścicieli smartfonów. "W naszym mózgu uruchamia się inny mechanizm niż zaledwie kilka lat temu", mówi dr Larry Rosen, psycholog naukowy, który bada wpływ technologii na nasze umysły.

Facebook i inne media społecznościowe mają funkcję powiadomień, które sprawiają, że rzucamy się nasze telefony niczym dziecko na cukierki. To kompulsywne zachowanie prowadzi do obsesji oraz innych objawów o podłożu lękowym. Ludzie, którzy bez przerwy zerkają na swoje telefony, wyglądają, jakby cierpieli na nerwicę natręctw, specjalnie się nie różniąc od osób uporczywie sprawdzających zamki albo myjących ręce. Gdy notoryczne sprawdzanie strumienia aktualności na Facebooku przeistacza się w uzależnienie czynnościowe, jedynym sposobem na powstrzymanie go jest zrezygnowanie na jakiś czas z portalu i smartfona.

Tak samo jak dr Rosen, popieram postęp technologiczny, ale użytkownicy Facebooka muszą przestać spędzać na nim tyle czasu. Jeśli chodzi o media społecznościowe, to albo je kochamy, albo ich nienawidzimy. Jednak nawet jeśli ich nienawidzimy, wielu z nas nie jest w stanie z nich zrezygnować na dłużej. Siłą napędzającą Facebooka jest to, że możemy wymieniać się informacjami, nie spotykając się ze sobą fizycznie. Zapewnia nam prawie nieograniczoną ekspresję i kontakt. Pod pewnymi aspektami potęga mediów społecznościowych zachwyca.

Poza łącznością Facebook pozwala nam udzielać informacji i otrzymywać je na niespotykaną wcześniej skalę. Nagle pragniemy wiedzieć wszystko o sobie nawzajem i chcemy bardziej dzielić się sobą ze światem. Ten rodzaj obcowania ze sobą oraz udostępniania informacji jest z pewnością inspirujący, lecz jednocześnie ingeruje w to, kim jesteśmy, w jaki sposób kontaktujemy się ze sobą nawzajem, i w to jak postrzegamy świat. Udostępnianie informacji na Facebooku jest już nie tylko pomostem pomiędzy naszymi myślami a światem; Facebook stał się rzeczywistością alternatywną.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy