Obrzezanie: dylemat dla rodziców

Rutynowy zabieg obrzezania noworodków płci męskiej stał się przedmiotem zażartej debaty w USA - czytamy w "The New York Times". Zwolennicy tej praktyki mówią o korzyściach zdrowotnych, przeciwnicy - o nieodwracalnym okaleczeniu.

Trzy lata temu, przed urodzeniem swojego pierwszego syna, czterdziestoletnia dziś Allison Manley poświęciła wiele czasu na podjęcie decyzji dotyczących porodu (chciała rodzić bez oksytocyny), wyboru pieluszek (tetrowe), kalendarza szczepień (w dużych odstępach) i karmienia piersią (zdecydowanie tak).

Przyszła mama nie zastanawiała się jednak zbyt długo nad kwestią obrzezania, idąc za radą swojego lekarza prowadzącego, który zalecił wykonanie zabiegu.

Tymczasem w ostatnich latach rutynowy, pozbawiony medycznych przesłanek zabieg obrzezania noworodków w USA stał się przedmiotem inicjatyw ustawodawczych, publicznej debaty i sporych kontrowersji. Przeciwnicy obrzezania twierdzą, że jest to zbędny zabieg, w wyniku którego usuwana jest zdrowa część ciała dziecka, i nazywają je "genitalnym okaleczeniem".

Reklama

Jednocześnie nowe dane, napływające głównie z Afryki, sugerują, że w przypadku heteroseksualnych mężczyzn obrzezanie może zmniejszać ryzyko zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową, jak również wirusem HIV.

Niełatwa decyzja

Jaką decyzję ma więc podjąć rodzic? Allison Manley trzy tygodnie temu urodziła drugiego synka i, jak przyznaje, była w rozterce, podobnie jak jej mąż.

- Naprawdę niełatwo było nam podjąć decyzję - mówi Allison, która na co dzień prowadzi wraz z mężem firmę projektową w Chicago. Państwo Manley ostatecznie zdecydowali się obrzezać nowo narodzonego synka, tak, jak zrobili to w przypadku jego starszego brata. Wątpliwości jednak pozostały.

- Gdyby można było cofnąć czas, prawdopodobnie zrezygnowalibyśmy z obrzezania obu naszych chłopców - mówi Allison. - Wyznajemy pogląd, że mniej to w istocie więcej: im mniej medycznych interwencji w naszym życiu, tym lepiej dla nas.

W Stanach Zjednoczonych coraz więcej rodziców zaczyna poważnie zastanawiać się nad poddawaniem swoich nowo narodzonych dzieci obrzezaniu. Wielu odkrywa przy tym, że na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, za co w nie najmniejszym bynajmniej stopniu odpowiada fakt, że stanowisko wielu wiodących organizacji medycznych jest w tej kwestii niejednoznaczne. Chociaż w ostatnich latach odsetek obrzezanych noworodków zmniejszył się, to zabieg ten wciąż przeprowadza się u ponad połowy chłopców przychodzących na świat w amerykańskich szpitalach.

Nieznaczne korzyści, znaczne ryzyko

Amerykańska Akademia Pediatrii nie zaleca rutynowego obrzezania noworodków z powodów innych niż medyczne. Związani z nią eksperci przekonują, że płynące z zabiegu korzyści - takie, jak nieznaczne zmniejszenie ryzyka występowania infekcji dróg moczowych we wczesnym okresie życia, czy też mniejsze ryzyko rozwinięcia się rzadkiego nowotworu prącia i zakażenia chorobami wenerycznymi w wieku późniejszym - są niewielkie.

- Nie ma żadnych istotnych przyczyn przemawiających za obrzezaniem - mówi dr Douglas S. Diekema, członek panelu Akademii ds. obrzezania - podobnie, jak nie ma też żadnych istotnych przyczyn, dla których rozważanie takiego kroku można by uznać za nieuzasadnione. Z zabiegiem tym są związane pewne drobne korzyści, które należy porównać z czynnikami ryzyka.

Amerykańska Akademia Pediatrii od kilku już lat pracuje nad uaktualnieniem swoich wytycznych w zakresie rutynowego obrzezania noworodków. Tymczasem debata społeczna zdążyła już rozgorzeć na dobre.

Przeciwnicy obrzezania twierdzą, że rodzice powinni mieć świadomość tego, iż każdy zabieg chirurgiczny związany jest z potencjalnym ryzykiem, nawet jeśli usunięcie napletka w warunkach szpitalnych uważane jest za bardzo bezpieczną praktykę. Źle przeprowadzony zabieg może skutkować permanentnym uszkodzeniem prącia, a nawet koniecznością amputacji jego części. Ponadto obrzezanie nie zawsze wykonywane jest w znieczuleniu, a w bardzo rzadkich przypadkach dochodzi do śmierci niemowlęcia (według niektórych danych, co roku odnotowywanych jest ok. 120 takich przypadków).

Obrzezanie jest "zbędne, inwazyjne i ryzykowne" - to stanowisko Georganne Chapin, dyrektor organizacji Intact America, walczącej z rutynowym wykonywaniem tego zabiegu. Chapin podkreśla, że wrażliwy napletek jest bogato unerwiony i silnie ukrwiony, a dodatkowo osłania główkę penisa.

Przedstawiciele amerykańskiego resortu zdrowia wciąż jednak debatują nad tym, czy aktywne promowanie obrzezania noworodków powinno stać się częścią długoterminowej strategii mającej na celu zahamowanie rozprzestrzeniania się AIDS w Stanach Zjednoczonych. Rzecznik federalnego Centrum ds. Zwalczania i Zapobiegania Chorobom poinformował, że nowe rekomendacje w tej sprawie instytucja ta opublikuje w "niedalekiej przyszłości".

Obrzezani są zdrowsi?

W rekomendacjach tych uwzględnione zostaną dane z badań klinicznych przeprowadzonych w RPA, Kenii i Ugandzie, z których wynika, że u obrzezanych heteroseksualnych mężczyzn ryzyko zakażenia wirusem HIV przez będącą jego nosicielką partnerkę jest mniejsze, niż u mężczyzn nieobrzezanych: na przestrzeni dwóch lat od przeprowadzenia zabiegu, ryzyko zakażenia HIV spadało o 55-76 procent. Naukowcy odkryli również, że obrzezani mężczyźni znacznie rzadziej zakażają swoje partnerki wirusem brodawczaka ludzkiego, czyli HPV, odpowiedzialnego za rozwój raka szyjki macicy.

- Odkryliśmy, że w przypadku obrzezanych mężczyzn zmniejszenie ryzyka zakażenia dotyczy o wiele szerszego spektrum chorób, niż wcześniej sądziliśmy, w tym także opryszczki - mówi prof. Maria Wawer z Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health. - Oczywiście, obrzezanie nie chroni przed tymi chorobami w stu procentach. Niemniej jednak faktem jest, że śluzówka napletka to główny cel ataku w przypadku różnych wirusów, w szczególności wirusa HIV.

Krytycy wskazują jednak, że epidemia AIDS w Afryce ma zupełnie inne podłoże niż w Stanach Zjednoczonych. W Ameryce większość mężczyzn z HIV czy AIDS to chorzy, u których do zakażenia doszło podczas stosunku homoseksualnego - a nic nie wskazuje na to, by obrzezanie zmniejszało ryzyko zakażenia HIV w przypadku mężczyzn odbywających homoseksualne stosunki płciowe.

- Zakażenie HIV w następstwie kontaktów heteroseksualnych to w Stanach Zjednoczonych ledwie ułamek problemu - mówi dr Robert Van Howe, pediatra z Michigan State University. Tak czy inaczej, dodaje, w USA, na tle innych krajów zachodnich, odsetek obrzezanych dorosłych mężczyzn należy do najwyższych.

Pozostają jeszcze kwestie finansowe. O ile koszt obrzezania w większości przypadków pokrywa prywatne ubezpieczenie zdrowotne, to ostatnio z refundowania tego zabiegu zrezygnowało ok. dwudziestu stanowych programów Medicaid (program opieki zdrowotnej dla osób o niskich dochodach, realizowany wspólnie przez władze stanowe i federalne - przyp. tłum.). Powodem są względy oszczędnościowe.

Koszty zabiegu obrzezania u noworodka, przeprowadzonego w warunkach szpitalnych tuż po porodzie, są dość niskie - wahają się od 200 do 400 USD. Jednak nawet taka kwota może być sporym obciążeniem dla młodych lub osiągających niskie dochody rodziców.

- Na tym etapie życie małżonkowie nie dysponują dużą ilością pieniędzy - zauważa prof. Arleen A. Leibowitz z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. - Refundacja tego zabiegu w sposób istotny wpływa więc na ich ostateczną decyzję w kwestii obrzezania ich dziecka.

Roni Caryn Rabin"New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska (śródtytuły pochodzą od redakcji INTERIA.PL)

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy