Najbardziej odizolowane biurko świata. Barka z pracownikiem wypłynęła na środek rzeki

​W czasach, kiedy utrzymywanie dystansu to podstawa funkcjonowania w społeczeństwie, pomysły, które kiedyś mogłyby się wydawać głupie, teraz zaczynają mieć sens. W Nowym Jorku kilka dni temu pojawiło się "najbardziej wyizolowane biurko na świecie", które w praktyce było pływającą po cieśninie East River barką ze sprzętem niezbędnym do pracy. Kontakt z drugim człowiekiem? Ograniczony do zera.

Cieśnina East River pomiędzy Brooklynem a Manhattanem widziała już niejedno. Za sprawą pandemii koronawirusa i związanych z nią zaleceń oraz obostrzeń zestaw dziwactw, jakie pojawiły się na "Wschodniej Rzece", powiększył się o kolejną rzecz.

Kilka dni temu na cieśninę wypłynęło "najbardziej odizolowane biurko świata" - komplet mebli biurowych z komputerem i oczywiście obsługą, czyli pracownikiem, który spokojnie pracował. Nie tylko oddalony od innych o co najmniej kilkaset metrów, ale także przebywający na świeżym powietrzu, co jeszcze zwiększało bezpieczeństwo w kontekście zarazy.

Reklama

Tratwa jest owocem połączonych sił nautycznej organizacji non-profit Tideland Institute oraz grupy improwizacyjnej Improv Everywhere, która wykorzystuje każdą okazję, żeby z humorem podsumować to, co dzieje się dookoła nas.

- Stwierdziliśmy, że środek East River to najdalej położony od innych ludzi punkt w Nowym Jorku - komentuje członek grupy i pomysłodawca akcji Charlie Todd.

Do budowy barki użyto materiałów przekazanych charytatywnie oraz odzyskanych w ramach recyklingu. Na "pokładzie" ustawiono nie tylko biurko z komputerem zasilanym mocnym akumulatorem, ale także szafki z szufladami, a nawet dyspozytor z wodą, jaki widuje się w "normalnych" biurach.

To jednak nie wszystko, na co pokusili się autorzy żartu. Jesse Good, który zasiadł przy biurku, kiedy tylko tylko wypłynął na wody cieśniny, włączył konferencję na Zoomie ze swoimi współpracownikami tak, aby naprawdę pracować.

Tymczasem na brzegu zebrał się tłum ludzi, który nie miał pojęcia, o co tak naprawdę we wszystkim chodzi, kręcąc wyczyn Gooda telefonami. Jeden z członków Improv Everywhere, stojący pomiędzy nimi, zaczął udawać pracownika Wydziału Budownictwa miasta Nowy Jork. Pytał zebranych, jak podoba im się nowy projekt urzędu i opowiadał o planowanych 10 tys. sztuk takich biurek, które pływać będą za niedługo po East River

Rzeczne biuro przyciągnęło także uwagę osób będących akurat na środku cieśniny. - Jeden ze statków zwolnił, a kapitan wychylił się z okna, żeby zobaczyć, co się dzieje - opowiadają organizatorzy akcji. - Ludzie z jednostki straży pożarnej przepływającej nieopodal zaczęli wszystko nagrywać.

"Najbardziej odizolowane biurko świata" nie było jedynie pustym żartem. Oprócz poprawienia humoru Nowojorczyków, dotkniętych mocno skutkami pandemii przez ostatnie pół roku, organizatorzy chcieli zaapelować o lepsze wykorzystanie cieśniny.

- Częścią naszego przekazu było przypomnienie ludziom, że mamy tutaj, w samym środku miasta rzekę - komentują. - Ona istnieje, należy do nas wszystkich i wspólnie mamy szansę coś z tym zrobić.

Zobacz również:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy