La Tomatina. Hiszpańska wojna na pomidory

Podczas Tomatiny nikt się nie oszczędza /East News
Reklama

W czwartek, 30 sierpnia, miasteczko Bunol, leżące nieopodal Walencji, spłynęło czerwonym sosem. Kilkadziesiąt tysięcy osób z całego świata, jak co roku, obrzucało się pomidorami.

Bunol jest niewielkim przemysłowo-rolniczym miasteczkiem we wschodniej Hiszpanii, położonym 38 km od Walencji. Liczy 9 tys. mieszkańców. W ostatnim tygodniu sierpnia w Bunol jest wyjątkowo tłoczno. Turyści przyjeżdżają, by wziąć udział w pomidorowej bitwie, zwanej la Tomatina. Odbywa się ona zawsze w ostatnią środę sierpnia i stanowi główny punkt trwającej cały tydzień fiesty na cześć patronów miasta - św. Ludwika Betranda i Marii Dziewicy de Los Desampares.

Na razie w historii pomidorowych bitew nie wydarzył się żaden przykry wypadek. M.in. dlatego, że przed oddaniem rzutu pomidor należy zgnieść. Miasteczko też nie notuje większych strat. Organizatorzy Tomatiny dzień przed imprezą zabezpieczają plandekami budynki przy ulicach, gdzie rozgrywa się bitwa.

Reklama

Korzenie la Tomatiny sięgają roku 1945, kiedy to grupa nastolatków wszczęła bójkę podczas odbywającej się w ostatnią środę sierpnia parady i zaczęła obrzucać się pomidorami z pobliskiego sklepu. Mimo początkowego zakazu walk na pomidory, wydanego przez lokalne władze, Tomatina z roku na rok zyskiwała coraz większą popularność, aż wreszcie w 1957 r. została oficjalnie zatwierdzona i stała się lokalną tradycją.

Od 1980 r. "wojacy" nie muszą już martwić się o pomidory, "amunicji" dostarcza urząd miasta. W 2002 r. hiszpańskie Ministerstwo Turystyki uznało Tomatinę za święto o międzynarodowym walorze turystycznym.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama