Hindus płaci żonie alimenty. Ważą 70 kg!

Uważając, że wyrok sądu jest niesłuszny, Hindus postanowił wypłacać żonie alimenty monetami /123RF/PICSEL
Reklama

Indyjski prawnik postanowił zemścić się na swojej byłej żonie w bardzo wyrafinowany sposób – zasądzone alimenty zaczął wypłacać jej w monetach. Sprawa znalazła się w sądzie.

Jak informuje Hindustan Times, mieszkająca w indyjskim Chandigarh kobieta pozwała swojego byłego męża, uważając, że celowo drwi sobie z niej. Sprawa zaczęła się w 2014 roku, kiedy mężczyzna złożył pozew o rozwód. Skomplikowana sprawa ciągnęła się latami, głównie ze względu na podział całkiem sporego majątku.

W związku z tym, że kobieta nie pracowała, sąd zarządził na jej rzecz alimenty - mąż miał płacić każdego miesiąca 25 tysięcy rupii (ok. 1,3 tys. PLN). Mężczyzna jednak odmawiał świadczenia. W końcu sąd nakazał mu płacenie 50 tysięcy rupii i zagroził znanemu w mieście adwokatowi, że jeśli nie zapłaci alimentów, to trafi do więzienia.

Reklama

Tym razem wywiązał się ze swojego zobowiązania i od czerwca płaci zasądzone pieniądze. Każdego miesiąca kobieta otrzymuje 70 kilogramów monet o nominale jednej i dwóch rupii. Na razie dostała dwie takie "wpłaty". Zirytowana złośliwością męża, złożyła pozew. Na razie sprawa się toczy, a mąż broni się, że sąd nie określił sposobu płatności, a jedynie kwotę. Zapowiedział, że kolejne wpłaty będą dokonywane regularnie w taki sam sposób.

Nie pierwszy

Z tego typu rozwiązywania spraw znani są głównie Amerykanie. W 2007 roku pewien Amerykanin w ramach protestu zapłacił podatek w wysokości 12656 dolarów i 7 centów monetami jednodolarowymi i siedmioma jednocentówkami. Liczenie pieniędzy zajęło kasjerowi 75 minut.

W 2016 roku Nick Stafford z Virgini, kupił dwa samochody, jako że miał domy w czterech różnych stanach, chciał się dowiedzieć w urzędzie rejestracyjnym, gdzie najlepiej zarejestrować pojazdy. Urzędnicy zbywali go, odsyłali od działu do działu, a jeden z nich powiedział nawet, że on "nie udziela pomocy zwykłym obywatelom". Sprawa trafiła do sądu i po długich perypetiach Staffordowi udało się uzyskać potrzebne informacje.

Kiedy tylko zarejestrował samochody wniósł podatek na... pięciu taczkach. Wwiózł na nich 300 tysięcy monet o łącznej wartości 3 tysięcy dolarów. Urzędnikom zajęło "trochę" czasu przeliczanie całej kwoty. Jednak swój cel osiągnął - potrzebna informacja znalazła się na stronach urzędu.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy