Garaż ukrytych skarbów. Po latach odkryli rodzinny sekret

Garaż, w którym nestor rodu w latach 50. XX wieku ukrył prawdziwe skarby /East News
Reklama

​W stodole nietknięte stało od lat 50. ubiegłego wieku. Gdy jej wrota w końcu się otworzyły, świadkowie nie mogli uwierzyć własnym oczom. Oto, przed nimi stało przepiękne bugatti 57 graber cabriolet. Motoryzacyjne arcydzieło, warte fortunę. To jednak nie wszystko, co skrywała utrzymywana w wielkiej tajemnicy rodzinna kolekcja...

Liege, Belgia. To tutaj, niedaleko granicy z Holandią przez ponad 60 lat ukryty przed światem był prawdziwy skarb. "Ukryty", to w sumie delikatnie powiedziane. Drzwi do starego garażu zamaskowane były starymi płytami, deskami, workami z piachem, a na podjeździe zaparkowano dla niepoznaki kilka rozpadających się, współczesnych samochodów.

Zasieki i barykady stały tam od co najmniej piętnastu lat. Zawartość garażu - nieco dłużej, bo od ponad sześćdziesięciu. W latach 50. bugatti 57 graber cabriolet zaparkował tam August Thomassen, 95-letni dziś rzeźbiarz.  

Holenderski artysta wszystkie swoje wymarzone automobile odkupił od farmerów z Francji w okolicach miejscowości, w której wówczas mieszkał. Nie kupił ich dla zysku. Wystarczyła mu sama świadomość posiadania samochodów i możliwość patrzenia na ich przepiękne linie. Tak na dobrą sprawę, jeździł tylko jednym z zakupionych bugatti. Resztę pozostawił w charakterze muz...

- bugatti 57 graber cabriolet
- bugatti 49 faux-coupe gangloff
- bugatti 40
- citroen 5HP “Trefle"

To kwartet, który kupił, a następnie w wielkim sekrecie ukrywał w Liege, a także drugiej swojej posiadłości Thomasen. Jak wspomina jedna z jego córek, pragnąca zachować anonimowość, w pewnym momencie ojciec zabronił w ogóle rozmów na temat samochodów. Choć o ich istnieniu wiedziała garstka wtajemniczonych fanów marki bugatti, wszystko udało się utrzymać w jako takiej konspiracji przez długie dekady.

Reklama


"W tamtych czasach było zainteresowanie bugatti, ale tylko tymi wyścigowymi. Pozostałe były bezwartościowe i po prostu złomowane. Ojciec zawsze powtarzał, że uratował je przed kasacją. Długo nie patrzyliśmy na jego hobby, jako na wartość finansową" - wspomina jedna z córek Augusta Thomassena.

Senior rodu był tak wielkim fanem marki, że własnoręcznie wykonał popiersie z brązu z podobizną Ettore Bugattiego, które obecnie znajduje się w Cite de l'Automobile - samochodowym muzeum w Mulhouse na wschodzie Francji.

W ostatnich dwóch dekadach świetnie prosperująca dotąd rodzina, znacznie podupadła finansowo. Pomysł na spieniężenie kolekcji samochodów zaczął się coraz częściej przewijać w rozmowach, zwłaszcza, że do drzwi od czasu do czasu pukali kolekcjonerzy, do których docierały plotki o legendarnej kolekcji rodziny Thomassenów. W końcu rodzina podjęła trudną decyzję. Samochody idą pod młotek!

Niebawem w posiadłości zjawiła się ekipa Artcurial Motorcars, z dyrektorem Matthieu Lamoure na czele, której za zadanie przyszło dokopanie się do garażu skarbów. Zadanie nie było łatwe, wymagało przestawienia kilku wraków i przerzucenia ponad dwustu mokrych worków z piachem, ale robota paliła się w rękach. Trudno się dziwić, skoro miało się tam dokonać wielkie, jedyne w swoim rodzaju odkrycie!

Zawartość garażu była niespodzianką, bo rodzina nie poinformowała dokładnie, który samochód kryje się za jego drzwiami. Dlatego radość po otwarciu wrót była tak wielka. Po dokładnej inspekcji, wszystkie cztery wozy zostały zabrane z miesjc postoju i przygotowane do wielkiej aukcji, na której okaże się, ile naprawdę są warte.

Największą gwiazdą licytacji podczas targów Retromobile będzie oczywiście model type 57 graber cabriolet, którego wartość szacuje się na ponad pół miliona euro.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy