Danny Lambo: Tak się bawi playboy milioner

Lubi długonogie dziewczyny o aparycji modelek i sportowe samochody. Śpi w łożu Napoleona, jeździ autem Jamesa Bonda, a na każdy dzień tygodnia ma inny luksusowy zegarek. Żyje wystawnie, życiem samozwańczego playboya. Przed wami Lambo. Danny Lambo. Zobaczcie, jak wygląda życie milionera z jego perspektywy.


Pierwszy milion trzeba ukraść? Niekoniecznie! Można się urodzić w bogatej rodzinie albo po prostu zapracować na swoje pieniądze tak, jak zrobił to Danny. Syn nauczyciela i nauczycielki, wychował się w Croydon jako całkiem zwyczajny chłopak. Edukacji nie dokończył, bo za namową japońskiego łowcy talentów postanowił robić karierę jako wokalista na Dalekim Wschodzie. Nie udało się. Został na lodzie, bez żadnych kwalifikacji i perspektyw na przyszłość...

Nie załamał się jednak. Postanowił zająć się tym, na czym się znał - hotelarstwem. "Po kilku latach życia wyłącznie w hotelach miałem wiele obserwacji na ich temat. No i umiałem pościelić łóżko z zamkniętymi oczami" - wspomina dziś ze śmiechem swoje początki w biznesie. Biznesie, który przyniósł mu wielkie pieniądze. Już w rok od założenia swojego pierwszego hotelu -"The Pavillion" (nie wnikamy, skąd wziął fundusze na rozruch biznesu) - Danny miał na koncie milion funtów.

Reklama

"Hotel stał się miejscem, do którego zjeżdżali celebryci. Pete Doherty, Duran Duran i wielu innych. Wiadomo, że tam, gdzie są gwiazdy rocka, zjawiają się też modelki. Były więc też Naomi Campbell czy Kate Moss - gwiazdy tamtych czasów" - opowiada.

Danny miał łeb na karku i dobrze wiedział, jak pomnożyć zarobione pieniądze. Po pierwszym milionie przyszły kolejne. Nadmiar gotówki jakoś trzeba było spożytkować, z czym nasz bohater również nie miał absolutnie żadnego problemu. Ogłosił się najbardziej błyskotliwym playboyem Wielkiej Brytanii i zaczął wieść życie będące absolutnym przeciwieństwem słowa "skromność".

Piękne, długonogie kobiety, szybkie sportowe samochody, drogie posiadłości i ekskluzywne gadżety - tym lubi otaczać się Danny. Lambo to nie jest jego prawdziwe nazwisko, lecz przydomek, który sobie nadał. Pochodzi od ulubionej marki samochodu - Lamborghini.

W swojej kolekcji 37-letni milioner ma wiele samochodów. Kilka zaprezentował przed kamerami programu "Barcroft TV". To różowe Lamborghini Diablo, rocznik 1998 - jego pierwszy luksusowy wóz i niejedyny egzemplarz włoskiej marki w kolekcji. Na co dzień porusza się nieco nowszym Murcielago. Powód jest prozaiczny. Jego Diablo wyposażone jest w najgłośniejszy wydech na Wyspach. Gdy jadąc nim, chce poprosić dziewczynę o numer telefonu, musi mówić przez megafon, który zresztą wozi ze sobą w samochodzie.

Powodem do dumy jest dla Danny'ego także Aston Martin DB6. Jak zapewnia, to ten sam egzemplarz, którego używał James Bond. Nie podobał mu się tylko srebrny kolor auta, więc przemalował je na czerwono. Tuż obok Astona parkuje Mercury Custom, którego nasz przedsiębiorca odkupił od samego 50 Centa. Za transakcją podobno kryje się bardzo ciekawa historia, której jednak nie chciał wyjawić.

Szacujący swój majątek na 25 milionów funtów hotelarz posiada w Londynie kilka ekskluzywnych prywatnych posiadłości, po których chętnie oprowadza. W jednej z nich na ścianie wiszą obrazy pięknych kobiet - wszystkie to jego byłe dziewczyny.

Danny opowiada historię jednego z takich obrazów... "To była miłość mojego życia, dlatego płótno jest największe. Niestety, pojawiły się pewne problemy z Molly, moją kotką. A Molly zawsze jest na pierwszym miejscu. Dlatego widnieje też na obrazie. W diamentowym naszyjniku, który pierwotnie miała dostać moja ukochana".

W tym samym apartamencie Danny przechowuje drewnianą szkatułkę zamykaną na szyfr. W środku trzyma pięć zegarków. Każdy na inny dzień tygodnia. Dlaczego tylko pięć? Bo w weekend się relaksuje i nie liczy czasu. Wtedy zegarka nie nosi w ogóle.

Kolejny apartament "playboya wszech czasów" to miejsce z bogatą historią. Kiedyś imprezował tam ponoć sam król Jerzy II Hanowerski. Posiadłość zamieszkiwał także dyktator mody Beau Brummell czy premier Wielkiej Brytanii Anthony Eden. Dziś mieszka tam Danny Lambo, który w sypialni ma łoże samego Napoleona Bonaparte!

"Tam dzieje się magia. Tylko wyjątkowe damy dostępują zaszczytu spania w tym łóżku" - zaznacza Danny.

Aby pogodzić interesy z wystawnym życiem, Danny musiał zatrudnić osobistą asystentkę, 24-letnią Niki. Długonoga blondynka skrzętnie zapisuje w notatniku, ile butelek wybornego alkoholu potrzeba, by wydać skromne przyjęcie, na którym będą tylko trzy przyjaciółki jej szefa.

Pomimo zbliżającej się czterdziestki londyński bawidamek milioner nie zamierza zmieniać trybu życia w najbliższym czasie. "Myślę, że najważniejsze w życiu jest bycie szczęśliwym. Z pieniędzmi czy bez... Pewnego dnia może się ustatkuję. Być może znajdę odpowiednią kobietę. Ale póki to nie nastąpi, to czemu nie być po prostu playboyem?" - pyta retorycznie Danny Lambo.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy