Człowiek - Ken. Wydał fortunę, by stać się żywą lalką

Ma 20 lat i jedną wielką obsesję - chce wyglądać jak męski odpowiednik Lalki Barbie. Aby wyglądać jak Ken wydał już ponad 50 tysięcy dolarów. To jednak nie wszystko - teraz planuje wypuścić kolekcję lalek "Celso Dolls", które będą przypominać jego samego.

Nazywa się Celso Santebanes i pochodzi z Brazylii. No dobra, naprawdę nazywa się Borges Perreira. Nazwisko zmienił, by nazywać się tak jak jego ulubiony bohater meksykańskiego programu telewizyjnego.

Celso był entuzjastą lalek przez całe swoje życie. Przyznaje, że w dzieciństwie miał w pokoju całe półki zastawione różnymi rodzajami figurek. Gdy miał 13 lat, pierwszy raz usłyszał że wygląda niczym żywa lalka. To wtedy właśnie zapragnął zostać nią naprawdę.

Plany na transformację własnego ciała narodziły się w jego głowie w wieku 16 lat, po zwycięstwie w lokalnym konkursie modeli. Zaczął oszczędzać pieniądze na operacje plastyczne, które miały przybliżyć go do ideału.

"Moją obsesją jest piękno. Zawsze chciałem być rozpoznawany i zauważany przez media. Nie jestem sztuczny. Jestem Kenem" - zaznacza.

Dziś jest już po czterech operacjach, na które wydał łącznie 50 tysięcy dolarów. Nos, podbródek, żuchwa - w te części jego twarzy ingerowali chirurdzy plastycy. Wstawili także implanty w klatkę piersiową. Celso był zadowolony z rezultatów. Wreszcie wygląda tak, jak sobie kiedyś wymarzył.

"Często ludzie są przerażeni tym, jak wyglądam. Zatrzymują mnie na ulicy i mówią, że jestem żywą lalką" - śmieje się 20-latek.

Tuż po transformacji, o Celso stało się głośno za sprawą jego występu w telewizyjnym talk show w Sao Paulo. Teraz w TV pojawia się jeszcze częściej. Ale można też spotkać go w roli VIP-a na przyjęciach, w klubach, na weselach i innych okolicznościowych imprezach. To jednak kosztuje. Stawka to 10-15 tysięcy dolarów.

Reklama

"To wszystko jakaś magia. Moje życie zmieniło się kompletnie. Czuję się tak, jakby cała Brazylia mnie wspierała" - mówił w jednym z wywiadów.

Popularność Santebanesa sprawiła, że przestało mu wystarczać upodobnianie się do Kena. Wtedy narodził się pomysł wyprodukowania lalki przypominającej jego samego. Już niebawem Brazylijczyk ma udać się do Los Angeles, aby tam ustalić szczegóły przedsięwzięcia. Dziś wiadomo jedynie, że premiera lalki Celso będzie miała miejsce w Sao Paulo.

"Gdy wyjeżdżałem do Sao Paulo jako nastolatek, marzyłem o tym, żeby zostać modelem. Chciałem też zostać żywym Kenem, ale nie spodziewałem się, że kiedyś ktoś wyprodukuje lalkę na moje podobieństwo" - przyznaje.

Czy dotychczasowe operacje, to wszystkie jakie planował? Celso zdradza, że ma w zanadrzu jeszcze kilka poprawek.

"Myślę, że obecnie jestem w 90 procentach tym, czym chciałbym być. Myślę o kolejnych operacjach, ale nie wiem jeszcze co konkretnie zoperuję. Na razie inwestuję w siebie, pracując na siłowni. Ken jest przecież silny, a ja jestem bardzo szczupły" - zauważa.

Tym zaś, którzy zarzucają mu bycie zwykłym narcyzem, odpowiada, że wcale nie jest płytkim człowiekiem, dbającym jedynie o wygląd zewnętrzny.

"Jestem wykształconym człowiekiem. Wiele czytam i uczęszczam do jednej z najlepszych szkół dramatycznych w Brazylii. Dbam o to, by wewnątrz być jeszcze bardziej idealny, niż na zewnątrz" - zarzeka się.

Co ciekawe, piękny brazylijski chłopiec, nie ma swojej drugiej połówki. Ostatnio na swoim facebookowym profilu napisał krótką notkę:

"Człowiek Ken szuka swojej Barbie. Która chce być moją dziewczyną? W końcu będąc samotnym, nie da się być szczęśliwym"

Prasa donosi jednak, że wkrótce planuje podróż na Ukrainę. Zamierza tam odwiedzić Walerię Lukianową, żywą lalkę Barbie. Jeśli spodobają się sobie, być może razem stworzą idealną, plastikową parę...



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy