​W najlepszym wypadku spuchnięte oko. W najgorszym - śmierć

Reakcje alergiczne mogą przybierać różne postaci. Przeważnie kojarzą nam się one z katarem, kichaniem czy przykrymi zmianami na skórze powodującymi swędzenie. Są jednak takie, które mogą skończyć się tragicznie.

Wyobraź sobie, że lecisz kilka tysięcy metrów na ziemią, uwięziony w stalowej puszce i nagle zaczynasz się dusić, a twoje oczy zachodzą krwią i puchną. Brzmi przerażająco? Zdarzyło się to naprawdę i to niejeden raz.

W ostatnich dniach w zachodnich mediach rozgorzała dyskusja na temat ewentualnego zakazu sprzedaży produktów zawierających orzechy w samolotach. Pojawiły się nawet apele o całkowite zakazanie wnoszenia orzechów na pokład.

Co jakiś czas zdarzają się przypadki osób, które doświadczają silnych i niebezpiecznych reakcji alergicznych na orzechy podczas lotu samolotem. Znając słabości swojego organizmu tacy ludzie oczywiście omijają produkty zawierające orzechy. To jednak za mało.

Reklama

Okazuje się bowiem, że uczuleni mogą doświadczyć przykrych objawów nawet przebywając w samolocie, gdzie ktoś jadł orzechy poprzez wdychanie alergenów - na przykład siedząc na miejscu, gdzie pozostawiono ich resztki.

Bohaterką jednej z takich historii była Australijka Em Lee, która opublikowała swój film z apelem do linii lotniczych na świecie. - Zaczęło się bardzo źle, wyglądało to niebezpiecznie - pisze w relacji kobieta. - Moje dzieci spanikowały, były wręcz przerażone, bo myślały, że umrę na pokładzie samolotu. Załoga oczywiście nie wiedziała, co ma robić. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.

- Wystarczy, że w samolocie serwowane są produkty z orzechami i alergeny dostaną się do systemu wentylacyjnego. Możesz siedzieć na końcu samolotu, ale ktoś, kto z przodu je orzeszki czy migdały może nieświadomie cię zabić - dodaje Australijka.

Em opowiedziała także, iż musi mieć zawsze przy sobie swój własny specjalny zestaw do tracheostomii - zabiegu polegającego na przebiciu ściany tchawicy i wprowadzeniu rurki doprowadzającej powietrze z zewnątrz. Reakcją na orzechy jest bowiem spuchnięcie górnych dróg oddechowych prowadzące do opuchlizny twarzy i problemów z oddychaniem.

Historia Em Lee skończyła się w miarę szczęśliwie, ale wcześniej zdarzały się gorsze przypadki. Pewne rodzeństwo korzystające z usług linii Emirates zaalarmowało obsługę po tym, jak dowiedziało się, że daniem podawanym na pokładzie jest kurczak z orzechami. Usłyszeli, że mogą 7,5 godziny lotu spędzić w toalecie.

Natomiast Natasha Ednan-Laperouse, 15-letnia córka angielskiego biznesmena zmarła na pokładzie lotu z Londynu do Nicei po zjedzeniu kanapki z nasionami sezamu, na który była uczulona, choć o tym nie wiedziała.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy