Zmarli nie dają spokoju
Dzieci w Anglii i Indiach odczuły skutki nagłej paranormalnej aktywności.
27-letnia Allison Marshall wraz z czwórką swoich dzieci mieszkała od czterech lat w domu w brytyjskiej miejscowości Carlise. Nagle nocą 30 sierpnia 2007 r. w budynku dała o sobie znać tajemnicza siła. Przedmioty latały w powietrzu, słychać było jakieś budzące dreszcz straszne dźwięki, w niektórych pomieszczeniach spadała gwałtownie temperatura. Do tego w przeszkleniach mebli stojących w salonie pojawiało się odbicie ludzkiej czaszki. Świadkami tych budzących przerażenie zajść byli wszyscy domownicy - szczególnie odczuła to czwórka małych dzieci Allison.
Rodzina Marshallów nie wytrzymała długo w nawiedzonym domu. Po kilku strasznych nocach Allison spakowała siebie i dzieci, po czym przeprowadziła się do matki. Poprosiła też o pomoc osoby znające się na zjawiskach paranormalnych, aby ustaliły dlaczego
duchy zaczęły nękać dom
i jak się tych nieproszonych gości pozbyć.
- To były przerażające noce. Nie wiem czy będę mogła kiedykolwiek wrócić do tego domu, wciąż jestem przerażona - stwierdziła Allison Marshall w połowie września 2007 r., w wypowiedzi dla brytyjskich mediów, gdy o jej przypadku było już głośno. - Mieszkałam w tym domu od czterech lat i byłam w nim szczęśliwa.
Eksperci od spraw zaświatowych rozpoczęli śledztwo i nie wiadomo jeszcze jak ta sprawa się zakończy.
Przerażające zjawiska dały też o sobie znać dzieciom z indyjskiej wsi.
Agencja Reutersa doniosła, że w połowie lipca 2007 r. w indyjskiej wsi Kohari w stanie Bihar miały miejsce mrożące krew w żyłach zajścia. Duchy
nawiedzały dzieci w snach,
zamieniając im nocny wypoczynek w koszmar.
Nękane dzieci chodzą do szkoły, która przylega do islamskiego cmentarza, gdzie jest ok. 100 grobów, w tym wiele świeżych mogił.
Uczniowie i ich rodzice są przerażeni.
- Przestałem chodzić do szkoły po tym, jak martwi wyszli z grobów i weszli w moje sny - wyjaśniał dziennikarzom jeden z nawiedzanych uczniów, 6-letni Raqib Ansari.
Duża grupa dzieci udała się w towarzystwie rodziców do lokalnego urzędu i złożyła tam petycję o przeniesienie szkoły.
- Nasze dzieci bawiły się, uczyły i
jadły drugie śniadania siedząc na grobach.
Teraz nocami przychodzą do nich duchy i dzieci chorują - oświadczył ojciec małego Raqiba, Riyazuddin Ansari. - Dzieci nie mają jednak wyboru, bo do najbliższej szkoły trzeba aż 4 godziny jechać autobusem.
- Może zmarłym nie podobają się hałasy na cmentarzu? - skomentował sprawę lokalny urzędnik, Ram Yash Singh. - Zbadamy tę sprawę.
Nagłe wystąpienie paranormalnych zajść w indyjskiej wsi i brytyjskim mieście przyniosło niezbyt miłe skutki. W obydwu jednak przypadkach ofiarami stały się głównie dzieci. Czy to dzieci były celem ataków i czy za tymi ?nawiedzeniami? stały duchy zmarłych ludzi, czy też jakieś inne niezidentyfikowane zjawiska parafizyczne, wciąż nie wiadomo.
Tadeusz Oszubski