Żarty o Polakach w rytmie Samby. W Brazylii też się z nas śmieją...

"Polaco" to w Brazylii obraźliwe określenie. "Polaca" i "polaquinha" oznacza... prostytutkę. "Kultura" żartów o Polakach jest mocno rozwinięta wszędzie tam, gdzie pojawili się polscy imigranci. Nie tylko w Europie czy w Stanach, ale także w Ameryce Południowej.

Może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale śmieją się z nas na całym świecie. Agresywny, niekulturalny, ograniczony, brudny i po prostu głupi. Mało się uśmiecha, dużo narzeka. Nie potrafi się z siebie śmiać, dużo pije i nie toleruje innych. Śmiesznie mówi w miejscowym języku albo w ogóle nie umie go używać.

Tak wygląda "typowy Polak" w żartach opowiadanych już od prawie 150 lat za Oceanem Atlantyckim. O żartach Niemców czy Anglików z polskich imigrantów zarobkowych słyszał już prawie każdy. Jednak te są stosunkowo nowe. Wyśmiewanie i parodiowanie narodu znad Wisły rozwinęło się o wiele wcześniej w krajach obu Ameryk.

Reklama

"Polish jokes" albo "polack jokes" czyli polskie żarty są w Stanach Zjednoczonych znanym i powszechnym zjawiskiem. Ich powstanie wiąże się najprawdopodobniej z falami polskiej emigracji: pierwszej w XIX wieku, drugiej podczas wojny i trzeciej za czasów PRL.

Większość ludności z ziem polskich szukającej godnego życia w cieniu gwiaździstego sztandaru pochodziła ze wsi, nie była wykształcona i nie operowała językiem innym niż polski (a i z tym zapewne było ciężko, co z resztą w przypadku niektórych mieszkańców naszego kraju zostało do dzisiaj).

Wyizolowani, nieprzyjemni, czasem nadużywający alkoholu łapali się najprostszych prac, by tylko zarobić na życie. Nie trzeba było długo czekać, aby stali się obiektem żartów, które mocno zakorzeniły się w amerykańskiej kulturze. Tak mocno, że w latach 70. w USA polish jokes krążyły praktycznie wszędzie. Istnieje przypuszczenie, że paskudne dowcipy rozpowszechnili niemieccy imigranci.

Ale co z negatywnym obrazem Polaków w Brazylii? Skąd to się wzięło?

Na przełomie XIX i XX wieku podczas do Ameryki Łacińskiej przybyło wielu imigrantów z ziem polskich. Duża część z nich bez dokumentów, wykształcenia i znajomości języka.

"Może i horyzont oczekiwań polskiego emigranta był niski i tak naprawdę pełny brzuch w zupełności mu wystarczał, ale z punktu widzenia społeczeństwa brazylijskiego i innych grup etnicznych Polacy posiadali szereg cech budzących wobec nich niechęć i wręcz pogardę." - pisze Tomasz Pindel w swojej książce "Za Horyzont" traktującej o Polonii w Ameryce Południowej.

Dalej można przeczytać, że Polacy "postrzegani byli jako ograniczeni umysłowo, zacofani, wcale albo fatalnie mówiący po portugalsku (słynne polskie sotaque, czyli akcent, sprawiający, że melodyjna zwykle portugalszczyzna robi się sztywna i drewniana), nadużywający alkoholu, skłonni do awantur, niezacho­wujący higieny (powtarzano w Kurytybie opowieści o Polakach załatwiających swoje potrzeby na głównych ulicach miasta)".

Mniemanie o naszych rodakach było wtedy w Brazylii tak złe, że nawet prostytutki nazywano "Polkami"...

Po latach ten wizerunek polskiego emigranta w kraju Samby trochę się poprawił. Zabiegi Polonii na rzecz jego poprawy dały efekt. Nie bez znaczenia jest też fakt, że obecnie Brazylijczycy związani z Polską to w większości potomkowie przybyszów sprzed 100 lat, którzy urodzili i wychowali się tam.

Niemniej śmianie się z Polaków nie zanikło zupełnie. Od jakiegoś czasu stało się nawet na powrót obecne, choć już w o wiele lżejszej formie. Między innymi za sprawą kanału Terezinha, Polaca de Contenda ("Teresa, Polka z Contendy") w serwisie YouTube i jego bohaterki, która "udaje" Polkę.

Terezinha mówi z polskim akcentem, ubiera się w staropolskie suknie w kwiaty, na głowie ma chustę i rzecz jasna wyśmiewa wszystkie stereotypowe "polskie" przywary, takie jak przyzwyczajenia wyciągnięte z życia na wsi. Jednak zupełnie bez chamstwa i w przaśnej formie.

O dziwo nie wywołuje to, jakby się można było spodziewać, negatywnych reakcji w sieci. Związani z Polonią mieszkańcy Brazylii traktują to raczej z przymrużeniem oka. Niektórzy twierdzą nawet w komentarzach, że żarty są mocno zbliżone do rzeczywistości. Sama bohaterka kanału jest zapraszana przez na wydarzenia organizowane przez Polonię.

Niekorzystny obraz Polaka w Ameryce Łacińskiej jest więc nadal w pewnym sensie żywy. Z drugiej strony obecnie przybiera to częściej formę niewinnego żartu czy durnego filmiku niż pełnych pogardy polaquinhas odnoszących się do kobiet lekkich obyczajów.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy