Yeren - yeti z Chin

Nowe dowody w sprawie istnienia domniemanych reliktowych hominidów pojawiły się w Chinach. Odkryto tam ślady miejscowej odmiany yeti, zwanej yeren. Są też świadkowie, którzy twierdzą, że widzieli to tajemnicze stworzenie.

Chińska gazeta Changjiang Times podała, że w rejonie Shennongjia na obszarze Hubei, prowincji w centralnych Chinach, zaobserwowano dwie wielkie człekopodobne istoty.

Do niezwykłych zajść doszło 18 listopada 2007 r. Troje z grupy czworga turystów przemierzających samochodem terenowym rejon rzeki Licha w górach Laojun (rejon Shennongjia), zobaczyło wówczas

dwie dziwne postaci.

Były wyższe od człowieka i porośnięte futrem.

- Nie jest to pierwszy przypadek zaobserwowania yerena, jak na terenie środkowych i północnych Chin nazywany jest yeti - oświadczył mediom dr Zhang Jinxing, naukowiec z organizacji Shennongjia Nature Reserve, który badał tego rodzaju zdarzenia.

Reklama

Turyści zatrzymali się tuż przy górskiej drodze, aby rozbić obozowisko. Troje z nich, dwaj mężczyźni i kobieta, dostrzegli nagle w odległości ok. 50 m od samochodu dwie ni to ludzkie, ni to małpie postaci. Istoty stały obok zagajnika oskrzydlającego gęsty las i patrzyły gdzieś w dal. Nie zdawały sobie chyba sprawy z obecności ludzi. Gdy jednak turyści

ruszyli w kierunku "dzikich ludzi",

wielkie stworzenia natychmiast uciekły do lasu. Świadkowie zajścia woleli nie ryzykować spotkania z tajemniczymi istotami i nie zapuścili się za nimi w gęstwinę.

Kilka godzin później turyści dotarli do ośrodka zarządu lasów Lichahe, gdzie zrelacjonowali swoją przygodę. Urzędników poruszyły słowa wędrowców, więc zdecydowali przeprowadzić śledztwo. Turyści wrócili na miejsce niezwykłego zajścia  w towarzystwie dwóch leśników. Doświadczeni w takim terenie pracownicy zarządu lasów szybko odkryli kilka odcisków stóp, dzikie owoce rozsypane na poszyciu i kilka złamanych gałęzi. Leśnicy nabrali pewności, że turyści nie ulegli złudzeniu. W lesie nad rzeką Licha, faktycznie wydarzyło się coś niezwykłego.

Ustalenia pracowników zarządu lasów oraz wnioski dr Zhanga Jinxinga

wpłynęły na lokalne władze,

które wydały decyzję, aby przeprowadzić gruntowne śledztwo, czy w górskim rejonie rzeki Licha rzeczywiście żyje jakaś grupa Yerenów.

Czy analiza śladów z Chin i Nepalu przybliży rozwiązanie zagadki domnimanych reliktowych hominidów kryjących się przed człowiekiem? Nie są to pierwsze materialne dowody wskazujące, że to stworzenie realnie istnieje. Wciąż jednak brak podstawowego dowodu, samego yeti - żywego lub martwego. Jak to wyjaśnić?

Powstało wiele hipotez tłumaczących dlaczego nie złapano żywego yeti, ani też nie odkryto jego szczątków. Jedna z koncepcji zakłada, że reliktowe hominidy zacierają ślady swego istnienia poprzez kanibalizm - zjadają zmarłych krewnych. Inna hipoteza mówi, że yeti nie można schwytać, bo te istoty, aby przetrwać, hipnotyzują swych wrogów, w tym człowieka.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy