Wegański Guinness? Świat się kończy...

W 2016 roku może zmienić się skład Guinnessa, najsłynniejszego stouta świata. Czy miłośnicy piwa z dublińskiego browaru muszą obawiać się, że ich ulubiony trunek będzie inaczej smakował?

Wszystko to za sprawą pęcherzy rybnych, które piwowarzy chcą wykluczyć ze składu Guinnessa. To właśnie z nich otrzymuje się karuk, czyli tak zwany klej rybi używany w piwowarstwie jako środek klarujący usuwający zmętnienie drożdżowe w piwach górnej fermentacji. Do takich należy rzeczony stout.

To metoda znana od XVII wieku. Jednak piwowarzy z browaru St. James Gate, z którego pochodzi Guinness, stosują ją inaczej niż ich konkurenci. W uproszczeniu: pozwalają karukowi działać w kadziach z piwem, by oddzielił on drożdże od gotowego piwa, kiedy to trunek przelewany jest z wielkich zbiorników do keg i butelek.

Sęk w tym, że w piwie, które "ląduje" ostatecznie w szklance mogą znajdować się śladowe ilości kleju rybiego. Fakt ten doprowadza do szaleństwa wegańskich miłośników irlandzkiego stouta. Ci, jak nietrudno się domyślić, nie chcą spożywać niczego, co jest pochodzenia zwierzęcego. Diageo, firma będąca właścielem browaru warzącego Guinnessa, już zapowiedziała, że postara znaleźć się nową metodę filtrowania.

Reklama

Rzecz jasna, będzie wiązało się to ze zmianą sprzętu używanego w browarze. Mowa tutaj o zakładzie w Irlandii, z którego piwo sprzedawane jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Partie warzone w innych krajach będą produkowane według starych, sprawdzonych sposobów.

W przyszłym roku przekonamy się czy pijąc prawdziwego, irlandzkiego Guinnessa poczujemy różnicę. Czy śladem wyspiarskiego browaru pójdą też inni?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piwo | weganie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy