We Włoszech zatrzęsła się ziemia. Tragedia była nieunikniona?

W L'Aquili odnotowano trzęsienie ziemi o sile 6,3 w skali Richtera /Polsat Doku /Polsat Doku
Reklama

Z trzęsieniami ziemi mierzymy się od samego początku ludzkości. Niestety nadal są to zjawiska niezwykle trudne do przewidzenia z odpowiednim wyprzedzeniem. Włochy, jako kraj położony w strefie aktywnej sejsmicznie, jest narażony na okazjonalne trzęsienia ziemi. Chociaż nie będą one o ogromnej sile jak w innych częściach świata, ale dostatecznie odczuwalne, żeby spowodować ogromną tragedię, którą będą mieszkańcy pamiętać przez lata.

Więcej o trzęsieniach ziemi w różnych częściach świata można się dowiedzieć, oglądając program "W oczekiwaniu na katastrofę. Trzęsienia ziemi" w najbliższy poniedziałek 13 września o godzinie 22.00 na kanale Polsat Doku.

Włoskie miasto L’Aquila znajduje się w środkowej części półwyspu Apenińskiego. Jest ośrodkiem administracyjnym regionu Abruzji. Ma ono wielowiekową historię sięgającą aż XIII wieku, kiedy to zostało założone w 1240 roku przez cesarza Fryderyka II na planie orła. L’Aquilę od samego początku istnienia nawiedzały trzęsienia ziemi. Najpoważniejsze odnotowano w latach 1315, 1349, 1501 czy w 1703. Wydaje się, że mieszkańcy od wieków powinni być gotowi na ewentualność kolejnego epizodu sejsmicznego.

Reklama

6 kwietnia 2009 roku w godzinach nocnych ziemia zatrzęsła się po raz kolejny pod miastem. Hipocentrum znajdowało się dość płytko, bo zaledwie na głębokości 10 kilometrów. Siła trzęsienia wynosiła 6,3 w skali Richtera, jednak zniszczenia były nieproporcjonalnie większe do potęgi żywiołu.

Wg informacji podanych przez włoską obronę cywilną w wyniku kataklizmu zginęło 309 osób, rannych zostało około 1500. Zniszczeniu uległo aż 15 tysięcy domów, co oznacza, że bez dachu nad głową zostało wówczas około 40 tysięcy ludzi. Jest to ogromna liczba, biorąc pod uwagę, że w L’Aquili mieszkało wtedy niecałe 70 tysięcy osób.

Co spowodowało aż taką skalę zniszczeń?

Jednym z powodów zawalenia aż takiej ilości budynków było prawdopodobnie to, że ich elementy konstrukcyjne były źle wykonane.

- Betonowe elementy zawalonych budynków wydawały się być wykonane bardzo niedbale, być może z piasku - sugerowali po tragedii strażacy z L’Aquili.

Przedstawiciel Włoskiej Obrony Cywilnej, Franco Barberi, nie miał również złudzeń co do niewielkiej stabilności miejskich zabudowań:

- W Kalifornii trzęsienie ziemi takie jak to nie zabiłoby ani jednego człowieka - porównywał stopień przygotowania na tego kataklizmy do amerykańskiego stanu.  

Więcej o trzęsieniach ziemi w różnych częściach świata można się dowiedzieć, oglądając program "W oczekiwaniu na katastrofę. Trzęsienia ziemi" w najbliższy poniedziałek 13 września o godzinie 22.00 na kanale Polsat Doku.

Ostrzeżenia przed kataklizmem

Prawdopodobnie dałoby się ustrzec mieszkańców miasta przed nadchodzącym trzęsieniem ziemi. Kilka dni przed 6 kwietnia technik laboratoryjny Giampaolo Giuliani twierdził, że zbliża się kataklizm. Swoją tezę argumentował podwyższonym stężeniem radonu emitowanego z głębi Ziemi. Chociaż tą metodę stosowali geofizycy co najmniej od lat 70. XX wieku, jednak nie dała ona nigdy jednoznacznych i spójnych wyników, zatem grono jej zwolenników regularnie maleje. Nie oznacza to jednak, że metodę należy uznać za całkowicie nieprzydatną. W przypadku trzęsienia ziemi z 2009 roku wykazała ona niemal 100% skuteczność.

Giuliani jednak był oskarżany za sianie strachu i podburzanie miejscowej opinii, że jakoby zbliża się ogromne trzęsienie ziemi. Szef włoskiego Instytutu Geofizyki, Enzo Boschi, tak komentował po katastrofie ostrzeżenia młodego laboranta:

- Za każdym razem, gdy dochodzi do trzęsienia ziemi, znajdują się ludzie, którzy twierdzą, że je przewidzieli. O ile wiem, nikt nie przewidział dokładnie tego trzęsienia ziemi. Nie da się przewidzieć trzęsień ziemi. 

Cała sytuacja przypominała klasyczną fabułę z filmu katastroficznego. Młody adept nauki walczy z konserwatywną "starszyzną naukowców" o prawdę. Potem dochodzi do tragedii. Starsi okazują się wielkimi przegranymi, a młody naukowiec staje się bohaterem. Jak się dalej potoczyły losy sceptycznych naukowców i urzędników?

Proces trwający w latach 2011-2012 uznał sześciu naukowców i jednego urzędnika państwowego winnych nieumyślnego spowodowania śmierci kilkuset osób. Według prokuratury ich oświadczenia o zbliżającym się żywiole były niedokładne, sprzeczne i niepełne. Za umniejszanie zagrożenia, jakie groziło L’Aquili, zostali skazani na sześć lat więzienia.

Wieść o wyroku rozeszła po całym świecie w oka mgnieniu. W ten oto sposób naukowcy zostali wtrąceni do więzienia za błędną interpretację prognoz zjawiska. W prestiżowym czasopiśmie Nature pojawił się nawet artykuł redakcyjny komentujący sytuację:

- Jeśli społeczność naukowa ma być teraz karana za niedokładne przewidywanie zdarzeń, które nastąpią później, wówczas wszystkie prace naukowców będą musiały zostać ograniczone wyłącznie do absolutnej pewności danego zjawiska, bez pozostawiania miejsca na margines błędu. Przecież postępy związane z odkryciami medycyny czy fizyki utknęłyby wówczas w martwym punkcie.

Dwa lata później, w 2014 roku, sąd apelacyjny uchylił jednak wyrok dla pięciu skazanych, a wynik tej apelacji został uznany potem przez włoski Sąd Najwyższy.

L’Aquila podnosiła się kilka lat po tej katastrofie. Czy w przyszłości system ostrzegania przed nadchodzącymi trzęsieniami ziemi będzie skuteczniejszy i nie będzie już kolejnych sprzeczek dotyczących tego, czy ktoś szerzy panikę czy nie? Miejmy nadzieję, że lekcja z 2009 roku została przez Włochów wyciągnięta.

Więcej o trzęsieniach ziemi w różnych częściach świata można się dowiedzieć, oglądając program "W oczekiwaniu na katastrofę. Trzęsienia ziemi" w najbliższy poniedziałek 13 września o godzinie 22.00 na kanale Polsat Doku.

Przeczytaj też:

Od trzech lat nie depiluje ciała. Mówią, że wygląda jak mężczyzna

Niewidzialny most dla pieszych, czyli Most Mojżesza w Holandii

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciekawostki | trzęsienie ziemi | Włochy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy