Wampir z nuklearnej kipieli

Chupacabras to wampiryczny drapieżnik, o którym ostatnio głośno w Teksasie. Od lat trwają spory, czy to nieznane zwierzę, czy byt z legend. Teksaską zagadkę może wyjaśnić nowa hipoteza.

Na terenie stanu Teksas od 4 lat widywane są zwierzęta przypominające psy lub kojoty, jednak bardzo różniące się od takich znanych nauce stworzeń. Część kryptozoologów twierdzi, że to chupacabrasy.

Chupacabras znaczy w języku hiszpańskim tyle, co "ssący kozy". Tej wampirycznej istocie przypisuje się wysysanie krwi z upolowanych zwierząt: kur, królików, kóz, owiec, a nawet ludzi. Pierwsze doniesienia o chupacabrasach napłynęły w latach 90. XX-go wieku z Puerto Rico, potem z krajów Ameryki Południowej, Meksyku a następnie z południa USA. Chupacabrasa opisywano najczęściej jako zwierzę przypominające wilka lub posiadające skrzydła i podobne do nietoperza.

Reklama

Podobno te tajemnicze

stworzenia odżywiające się krwią

swych ofiar dotarły na południe Stanów Zjednoczonych z krajów Ameryki Środkowej. Jednak region, w którym ostatnio dają o sobie znać chupacabrasy jest tak szczególny, że prowokuje do postawienia nowej hipotezy co do natury tych wampirów.

O dziwnych zwierzętach stało się znów głośno w Teksasie na początku sierpnia 2008 r. Najpierw 8 sierpnia grupa teksańskich farmerów dostrzegła biegnące drogą dziwne zwierzę - mężczyźni sfotografowali to stworzenie. Trzy tygodnie później, 30 sierpnia, w okolicach miasta Terryville w teksańskim hrabstwie DeWitt, trzej mężczyźni koszący trawę na łąkach zobaczyli takie samo zwierzę skradające się w stronę zabudowań farmy.

Najstarszy z grupy, Paul Jones, z zawodu mechanik, widział już takie zwierzę kilka tygodni wcześniej. Choć dobrze znał lokalna faunę, tym razem jednak

nie wiedział z czym ma do czynienia.

Jednego był pewien - to drapieżnik. Na farmie był drób i inne zwierzęta hodowlane, więc Paul Jones postanowił usunąć zagrożenie dla swego majątku.

Jones i towarzyszący mu wnuk, też mechanik, Cannon Simons oraz jego kolega, pracownik obsługi rurociągu Jason Marburger, mieli przy sobie broń. Była godzina 15.45, gdy wg relacji mężczyzn oddali oni strzały do dziwnego zwierzęcia. Jones i spółka twierdzili, że zabili zwierzę, jednak nie pofatygowali się szukać jego zwłok.

Cztery godziny później, niedaleko tego miejsca, zobaczyli kolejne dziwne zwierzę. Także i to

stworzenie zostało zastrzelone.

- Te zwierzęta przypominały trochę sparszywiałe kojoty, ale nie były kojotami - twierdził później Jones w wypowiedzi dla lokalnej prasy. - Dobrze wiem, jak wygląda kojot, czy psy różnych ras, ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałem. Może to rzeczywiście były chupacabrasy? Nie wiem co tym myśleć.

Nie tylko Paul Jones ma tego rodzaju kłopot. Również dla kryptozoologów wypadki zachodzące w ostatnich latach w Teksasie stanowią zagadkę. Wciąż pada pytanie, czy widywane tam stworzenia to chupacabrasy? Co prawda w tym regionie odnotowano

przypadki niewyjaśnionych zgonów

zwierząt domowych, które jakiś drapieżnik wykrwawił na śmierć, jednak brak dowodów, by łączyć to akurat z mitycznymi chupacabrasami.

Jesienią 2004 r. w tym stanie USA pod miasteczkami Lufkin oraz Elmendorf w okolicach San Antonio zastrzelono dwa podobne niezwykłe stworzenia. Później, w lipcu 2006 r., Phylis Canion, zamieszkała w Cuero, niecałe 130 km na południowy wschód od San Antonio, znalazła razem ze swymi sąsiadami na szosie szczątki trzech przejechanych przez samochód zwierząt.

Phylis Canion sfotografowała niezwykłe zwierzęta, a część szczątków zachowała - szczególnym dowodem była

głowa w domowej zamrażarce.

Zachowanie kobiety mogło by dziwić, gdyby nie fakt, że przez całe życie była zapalonym myśliwym. Nawet mieszkała przez 4 lata w Afryce i dziś w jej domu w Cuero pełno myśliwskich trofeów z Czarnego Lądu. Nigdzie jednak, ani w amerykańskich lasach, ani na afrykańskiej sawannie, pani Canion nie spotkała zwierzęcia podobnego do tych, których szczątki znalazła przy teksańskiej drodze.

Czy zwierzęta widywane ostatnio w Teksasie to rzeczywiście legendarne drapieżniki odżywiające się krwią i wędrujące z południa Ameryki? Możliwe jest inne wyjaśnienie: dziwnie wyglądające zwierzęta z Teksasu to rzeczywiście

gatunek nie opisany przez naukę.

Jednak nie ma on nic wspólnego z domniemanymi tajemniczymi chupacabrasami, które podobno grasują od Puerto Rico po Brazylię i od Meksyku po południowe stany USA.

Drapieżniki z Teksasu mogą stanowić nowy gatunek psowatych, możliwe że wywodzący się z mieszańców kojotów i psów gospodarskich, ale o bardzo zmienionym genotypie. Taką hipotezę sugeruje geograficzne usytuowanie tajemniczych zwierząt. Region ten leży w pobliżu pustynnego obszaru stanu Nevada, gdzie przez dziesięciolecia armia amerykańska testowała broń jądrową. Możliwe, że tam właśnie, w oazach zmienionych nie do poznania radioaktywnym opadem, zrodził się nowy gatunek - pierwsze dziecko nuklearnej kipieli.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy