Uwaga! Polska rodzina w kryzysie!

Aż 68 proc. pozwów o rozwód wnoszą kobiety. Jakie mają powody? Kto ma większe szanse na rynku matrymonialnym - rozwodnik czy rozwódka? Jakie są prognozy dla polskiej rodziny? O tym wszystkim w wywiadzie z socjolożką, prof. Krystyną Slany.

Magdalena Tyrała, INTERIA.PL: Czy dla Polaków małżeństwo jest wciąż czymś atrakcyjnym?

Prof. Krystyna Slany, socjolożka z Wydziału Humanistycznego AGH:- Badania CBOS pokazują wysoką pozycję rodziny, a tym samym małżeństwa. Niemal każdy chce mieć szczęśliwą rodzinę, partnera, dzieci. Odsetek tych, którzy nie chcą posiadać dzieci czy nie chcą się z kimś związać na stałe, jest naprawdę niewielki. Polacy są niezmiennie profamilijni. Jednak czym innym jest już trwałość rodziny i jej jakość.

Liczba rozwodów stale rośnie. Czy w związku z tym można mówić o kryzysie polskiej rodziny?

Reklama

- Mamy twarde wskaźniki dotyczące rozwodów i separacji, które pokazują, że ta trwałość jest mocno zachwiana. Z drugiej strony, mamy inne badania socjologiczne i psychologiczne, które pokazują, jak faktycznie wygląda życie małżeńsko-rodzinne. Otóż wysoki poziom satysfakcji ze związku małżeńskiego i z posiadania rodziny wcale nie jest czymś częstym. Mamy samotność w rodzinie, jest cała masa rodzin patologicznych, a mimo to te rodziny trwają. Odpowiadając na pytanie: tak, można mówić o pewnym kryzysie polskiej rodziny. Zresztą pisze się o tym od dawna.

- Jednak w moim przekonaniu dobrych jakościowo małżeństw i tych z poważnymi problemami jest mniej więcej po tyle samo. Tyle że nie zawsze te nieudane związki są rozwiązywane przez rozwód. Raczej żyjemy w związkach nie dających nam głębokiej satysfakcji i tylko słyszymy: "O, jaka /jaki ja jestem nieszczęśliwa/nieszczęśliwy, o jak bym chciał/chciała się już rozwieść, ale pewne instytucjonalne czy strukturalne ograniczenia to uniemożliwiają". Należą do nich zobowiązania wobec dzieci, powody religijne czy kulturowe, na przykład zobowiązania wobec starszych rodziców.

A jeśli już, to z jakich powodów decydujemy się na rozwód?

- Są trzy główne czynniki rozpadu małżeństw: tak zwana niezgodność charakterów, niedochowanie wierności małżeńskiej i nadużywanie alkoholu, często wiążące się bezpośrednio z przemocą w rodzinie.

Co kryje się pod hasłem "niezgodność charakterów"?

- Moim zdaniem, przede wszystkim rozmijające się oczekiwania partnerów. Świadomość kobiet ciągle wzrasta , podnoszą się oczekiwania, co do jakości życia małżeńsko-rodzinnego. Coraz częściej postrzegają one małżeństwo jako projekt egalitarny, partnerski. Podczas gdy dla mężczyzn taki projekt, niestety, nie zawsze jest łatwy do realizacji. Wynika to z mocno zakorzenionych w nas, tradycyjnych schematów. Jednak ten tradycyjny podział ról płciowych się dzisiaj kończy. Teraz kobiety są bardzo refleksyjne, świadome, chcą w rodzinie partnerskiego układu relacji, partnerskiego podziału obowiązków, partnerskiego wykonywania prac domowych. Poza tym oczekują, by mężczyźni angażowali się w opiekę nad dzieckiem w takim samym stopniu jak one same. Nie bez przyczyny mówi się, że kariera ojcowska jest obecnie najważniejszą karierą życiową mężczyzny. Do tej pory była nią praca.

Ale przecież mężczyźni próbują wyjść naprzeciw oczekiwaniom kobiet i zmieniają się. Sami chcą partnerskich związków...

- Faktycznie, mężczyźni zmieniają się, aczkolwiek powoli. Silnie zakorzeniony, tradycyjny płciowy podział ról jest niekorzystny dla kobiet. To kobiety wciąż wykonują większość prac domowych, pracują zawodowo, są także żywicielkami rodziny, nierzadko zarabiają więcej niż mężczyźni, rodzą dzieci i je wychowują, zajmują się osobami starszymi w rodzinie, potrzebującymi pomocy. Mamy więc ogromną dysproporcję między płciami w obciążeniu pracami, które określa się jako prace produkcyjne i reprodukcyjne. Kobiety nie takiego projektu małżeństwa oczekują.

- Jeżeli partner się wyłamuje, bo nie jest przygotowany do realizacji równościowego projektu rodziny, to pojawiają się ogromne konflikty. Uważam, że jest to kluczowy czynnik wpływający bezpośrednio na dezorganizację rodziny, prowadzącą do rozwodu. Mężczyźni wciąż pragną takich żon, które wspierają ich karierę, a przy tym zajmują się funkcjami usługowo-konsumpcyjnymi w rodzinie oraz funkcjami opiekuńczymi. Mężczyźni oczekują, że kobiety pogodzą wszystkie role, obowiązki domowe i rodzicielskie, bo tak robiły ich matki. Dlatego też kobiety coraz częściej będą wychodzić ze związków, które ich nie satysfakcjonują. One też mają wizję wymarzonego małżeństwa. Na pewno nie chcą już małżeństwa za wszelką cenę.

- A czy problemy finansowe mogą być przyczyną rozwodu?

- Niech pani sobie popatrzy na małżeństwa, które mają dzieci i zaciągnięty duży kredyt na mieszkanie. Wyobraża sobie pani to ich zwariowane życie? By spłacić ten kredyt, od rana do nocy pracują. Jak taka praca, niepewność jej utrzymania, wpływa na jakość relacji? Część nie wytrzymuje tej presji i, by odreagować stres, angażuje się na przykład w związek pozamałżeński, ucieka od obowiązków rodzinnych.

Zdrada - kolejny czynnik rozkładu rodziny...

- Nawet takie przypadkowe skoki w bok jednego z partnerów mogą definitywnie kończyć związek. I tak się dzieje. W ponowoczesności każdy chce być szczęśliwy.

I dąży do tego, bez względu na konsekwencje, w bardzo egoistyczny sposób?

- Dokładnie. Ludzie coraz częściej traktują życie jak przygodę. Spotykają coś atrakcyjniejszego i odrzucają tym samym zadania, które kiedyś uważali za ważne. Zwłaszcza te najistotniejsze zadania wobec dzieci. Ludzie coraz częściej patrzą na małżeństwo jako na emocjonalny projekt, w którym szukają, przede wszystkim, własnego szczęścia.

Nie szukają tego w związku, na który się zdecydowali? Nie budują szczęścia w nim, bo jest to za trudne?

- Tak, małżeństwo jest czymś najtrudniejszym do zrealizowania w ponowoczesności, jest największym wyzwaniem, wymaga ogromnej pracy.

A ludziom nie chce się jej wykonywać?

- Wolą iść na łatwiznę i szukać nowego związku z nadzieją, że będzie bardziej udany. Okazuje się zatem, że wzory, które przekazywali nam rodzice, też nie były najlepsze. One były nastawione na trwałość małżeństwa, a nie na jego jakość. A dzisiaj, by małżeństwo przetrwało, należy postawić na to drugie.

Jaki mamy kolejny powód dużej liczby rozwodów?

- Presja społeczna wywierana na kobiety, które zaszły w przypadkową ciążę. 81 proc. pierwszych dzieci rodzi się w okresie poniżej dziewięciu miesięcy trwania małżeństwa, co by znaczyło, że aż tyle małżeństw zawiązuje się z tego właśnie powodu.

Bardzo dużo!

- Jeśli para kohabituje (mieszka razem bez zawarcia małżeństwa - przyp. red.), to ta formalizacja związku jest naturalną koleją rzeczy. Ale najczęściej jest to tak zwana wpadka. Młodzi ludzie, decydujący się z tego powodu na małżeństwo, są nieprzygotowani do pełnienia ról małżeńskich i rodzicielskich. Są zwyczajnie niedojrzali. Do tego w takich sytuacjach ujawniają się dramatyczne konflikty pomiędzy rodzinami, które będą napierać na każdego z tych młodych ludzi.

Wniosek z tego taki, że zwłaszcza w takiej sytuacji nie powinno się spieszyć z decyzją o małżeństwie, bo to na ogół źle się kończy...

- Kobiety powinny, decydując się na urodzenie dziecka, poczekać z taką decyzją. Zobaczyć, jak partner wywiązuje się z roli ojca, jak podejmuje inne obowiązki rodzinne. Niestety, młode dziewczyny działają pod presją i decydują się na małżeństwo z konieczności, które, jak widać, bardzo często kończy się rozwodem.

- Presja rodziny poza tym, że popycha kobietę do popełnienia życiowego błędu, jest dla niej bardzo dyskryminująca. Pokazuje bowiem, że małżeństwo w tej sytuacji jest dla niej jedyną drogą, jedynym projektem życia. To prowadzi do ogromnej liczby konfliktów małżeńskich i generuje masę rozwodów. A poza tym, dlaczego wszyscy mają wolność, tylko nie kobieta w ciąży? Rodziny takiej pary zawsze wymagają legalizacji tego typu związku, bo przecież dziecko formalnie musi mieć ojca. A jeśli kobieta zrobi inaczej, musi żyć ze wstydem. Jest jeszcze w naszym społeczeństwie napiętnowana, choć tutaj obserwujemy pewną liberalizację postaw .

A co z małżeństwami z dłuższym stażem?

- Syndrom pustego gniazda, powodowany przez odejście dorosłych dzieci z domu, może unaocznić wielu parom, będącym ze sobą od lat, że nie mają zbyt wiele wspólnego. Cel, jakim było odchowanie dziecka, został zrealizowany i para nie może się odnaleźć jako dwie odrębne indywidualności. Zdają sobie nagle sprawę, że są dla siebie obcymi osobami. Z ponad 20-letnim stażem odsetek rozwodzących się wynosi aż 25 proc. Podobnie zresztą wygląda sytuacja młodych małżeństw z krótkim stażem, do czterech lat. Już co piąte takie małżeństwo się rozpada. I to najczęściej w fazie pierwszego roku związku.

A które pary częściej się rozwodzą - te, które mieszkały ze sobą kilka lat przed ślubem, czy te, które nie mieszkały oddzielnie?

- Niestety, w Polsce nie przeprowadzono badań to ujmujących. Z badań przeprowadzonych na Zachodzie wynika jednak, że jeżeli para kohabitowała przed zawarciem związku małżeńskiego, to istnieje większe prawdopodobieństwo rozpadu takiego związku po jego zawarciu. Czyli mimo tego, że para się wypróbowała, nie potrafi utrzymać relacji.

Wydaje się, że powinno być odwrotnie. Dlaczego więc nie jest?

- Może na skutek wyczerpania się kapitału emocjonalnego.

Jak rozwody przekładają się na liczby?

- Jak na kraj katolicki liczba rozwodów i separacji - możemy je przeprowadzać prawnie od 1999 roku - jest bardzo duża. Rozwody wprowadzono dekretem w 1945 roku, więc historia rozwodowa Polski jest dość długa. Mimo to aż 44 proc. wszystkich rozwodów przypada tylko na lata po 1989 r., do roku 2009. Największą dynamikę formalnego przerywania małżeństw notujemy po 2005 roku.

Co mogło się do tego przyczynić?

- Coraz większa wolność wyborów , swoboda podejmowania decyzji, zmiana sytuacji kobiet, wzrost ich autonomii. Niewątpliwie na rozkład rodziny, na jej dezorganizację, wpłynęły także migracje zarobkowe.

A jak, pani zdaniem, religia wpływa na trwałość związków?

- Zdecydowana większość ludzi w Polsce, to jest ponad 71 proc., zawiera związki sakramentalne. Z tego aż 99 proc. to związki zawierane w Kościele katolickim. Jednak sakrament nie decyduje o trwałości relacji małżeńskiej. Polacy jakby nie mają świadomości, że zawierając sakramentalny związek małżeński, nie mogą go rozerwać z punktu widzenia religii katolickiej. To jest tak, jakby zawierali go tylko ze względu na sam rytuał, a nie ze względu na religię. Potwierdzają to dane CBOS. Większość Polaków, w większości katolików, zapytanych o to, co by zrobili, gdyby okazało się, że są zdradzani w związku, odpowiedziała, że podjęłaby decyzję o rozwodzie. Coraz częściej osoby rozwiedzione starają się o unieważnienie małżeństwa w Kościele.

Kiedyś trwało się w związkach dla dzieci. Teraz nawet one nie są spoiwem małżeństwa.

- Dzieci kiedyś były wartością instrumentalną, ekonomiczną. Dzisiaj się mówi, że dzieci są bezużyteczne ekonomicznie, ale bezcenne emocjonalnie. No i bardzo dobrze, że chcemy mieć dzieci z przyczyn autotelicznych, że są dla nas wartością samą w sobie. Ale ta kruchość małżeństwa pokazuje, że posiadanie dzieci nie jest obecnie gwarantem jego trwałości. 68 proc. rozwodzących się posiada dzieci, w tym aż 60 proc. małe, do lat 14. Te dane mówią same przez się...

Jak rozwód jest odbierany przez opinię społeczną? Jak odbierany jest przez samych rozwodzących się?

- Rozwód dziś nie oznacza katastrofy. Oczywiście, jest poważnym kryzysem, jest pewną traumą dla jednostki. Dlatego trzeba jak najszybciej pokonać ten kryzys, czyli realizować czy angażować się w nowe projekty życia, np. zawodowe czy intymne. Rozwód jednak nie oznacza dzisiaj końca świata.

Kto łatwiej radzi sobie z traumą rozwodową?

- Zdecydowanie mężczyźni. Oni często jeszcze przed rozwodem mają nową partnerkę, nierzadko też i dziecko "w drodze". Natomiast to kobiety zostają same z dziećmi z poprzedniego związku i zdecydowanie rzadziej wchodzą w kolejny. Mężczyźni w większości zawierają powtórne małżeństwa, tworzą nowe rodziny.

Z kim w takim razie wiążą się rozwodnicy?

- Rozwiedziony najczęściej żeni się z panną. Następnym typem związku jest rozwiedziony i rozwiedziona. Oczywiście, dominujący typ związku małżeńskiego w Polsce to wciąż panna i kawaler.

Reasumując: najczęstszą procentowo przyczyną rozwiązywania małżeństw w Polsce jest...

- Tu panią zaskoczę. Wcale nie rozwód tylko... śmierć partnera! Mamy ogromną nadumieralność mężczyzn, co jest akurat cechą wszystkich krajów średnio rozwiniętych. Z rozwiązanych małżeństw aż 71 proc. stanowią te rozwiązane przez śmierć, w tym aż 74 proc. przez śmierć męża. Tak więc tylko co trzecie małżeństwo rozpada się przez rozwód. W 2009 roku na każdy tysiąc zawartych małżeństw rozwodziło się 261, z tego zdecydowana większość w miastach. Ten wskaźnik rozwodów był znacznie wyższy w połowie ostatniego dziesięciolecia.

A jak pod tym względem wypadamy na tle innych krajów?

- Polska rodzina w porównaniu z innymi krajami jest jeszcze w miarę trwała. W Belgii na każdy tysiąc zawartych małżeństw rozpada się aż 775, w Austrii 559, w Czechach prawie 600, w Rosji 597 małżeństw.

Z czym należy wiązać wyższą liczbę rozwodów w krajach zachodnich?

- Głównie z większą wolnością, niezależnością ekonomiczną kobiet, wzrostem ich świadomości. Związek tak, ale nie za każda cenę. Zasadniczo rozwód nie oznacza dzisiaj dla kobiety katastrofy życiowej, jak miało to miejsce w przeszłości. Od związku toksycznego, dyskryminującego, wolą konstruktywnie prowadzić na nowo swój projekt życia.

Kobieta-rozwódka jest w Polsce dyskryminowana?

- Rozwód zawsze obniża status ekonomiczny kobiet, ale na szczęście są one coraz bardziej wykształcone, mają coraz lepiej płatną pracę i świetnie same sobie radzą. Mają także, co bardzo ważne, wsparcie rodziny. Jedynym przejawem dyskryminacji, jaki się z tym wiąże, jest to, że jako rozwódki mają większe problemy ze znalezieniem partnera. Tak jak powiedzieliśmy, atrakcyjniejszy na rynku matrymonialnym jest rozwodnik niż rozwódka, bo ona zawsze obarczona jest dziećmi i obowiązkami z nimi związanymi. To jej pieczy powierzone zostają najczęściej dzieci. Oznacza to konieczność uruchomienia różnych form aktywności, np. dalsze kształcenie się, podnoszenie kwalifikacji, poprzez które będzie mogła zapewnić bezpieczeństwo ekonomiczne swoim dzieciom. Po rozwodzie u kobiet pojawiają się czasami problemy zdrowotne związane z przeżywaniem rozwodu jako traumy odrzucenia czy utraty bliskiej osoby.

Kto częściej wnosi pozew o rozwód?

- Znamienne jest , że aż 68 proc. wniosków rozwodowych wniesionych zostaje przez kobiety, najczęściej w wieku 22-29 lat, co może być wskaźnikiem ich dyssatysfakcji małżeńskiej.

Jakie są prognozy co do liczby rozwodów?

- Myślę, że liczba rozwodów będzie wzrastać. Uwarunkowania tego faktu są złożone: wzrastająca świadomość i refleksyjność kobiet; wysoka wartość małżeństwa partnerskiego, egalitarnego, demokratycznego; świadomość nowego rodzicielstwa, angażującego w takim samym stopniu kobietę, co mężczyznę. Jeżeli nie będziemy się trzymać tych standardów, to związki będą się rozpadać. A z drugiej strony, rozwodom sprzyja pokusa zmiany dotychczasowego życia, położenia nacisku na intymność i seksualność przy ogromnej ofercie różnych możliwości, alternatywnych stylów życia, generowanych przez współczesny świat. Jak wytrzymać we względnie zamkniętej i wymagającej tak ogromnej pracy instytucji, skoro istnieje tyle alternatyw ciekawszego życia? To nie sprzyja małżeństwu...

W walce o to zindywidualizowane, egoistyczne szczęście ludzie zrobią wszystko?

- Właśnie tak. I każdy myśli, że w następnym związku będzie bardziej szczęśliwy. A potem zderza się ze złożoną rzeczywistością, pojawiają się kolejne problemy partnerskie czy rodzinne. Trzeba rozmawiać, negocjować, dyskutować o problemach, a nie wypadać z pierwszego "wirażu" małżeńsko-rodzinnego życia.

I czasem warto zwrócić się o pomoc, na przykład, do terapeuty...

- Tak, tylko trzeba to zrobić wcześniej, bo mediacje przed rozwodem to stanowczo za późno na uratowanie związku. Ale my się jeszcze wstydzimy, traktujemy kryzys w związku jako coś prywatnego, bądź jako samorozwiązujący się z czasem problem. A przecież chyba większym sukcesem jest wyjście z kryzysu niż rozwód? Nie zapominajmy, że nad szczęściem trzeba ciężko pracować.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: powody | CBOS | partner | dziecko | para | małżeństwa | Uwaga! | rozwód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy