UFO na wszystkich kontynentach

Przeloty Niezidentyfikowanych Obiektów Latających zaobserwowano już w niemal każdym regionie świata, od Afryki po Australię. Wszędzie obserwatorzy widzieli jasne obiekty, które nie przypominały ani samolotów, ani meteorytów.

Praktycznie nie ma miejsca na świecie, gdzie nie dostrzeżono by na niebie UFO. Można nawet odnieść wrażenie, że w ostatnich miesiącach nad całym światem krążą liczne eskadry Niezidentyfikowanych Obiektów Latających.

14 lutego br. kilkanaście osób zamieszkałych w Gauteng w pobliżu Johannesburga w Afryce Południowej, było świadkami przelotu grupy UFO. Jak podały agencje informacyjne, ok. godz. 23:00 grupa osób, które spotkały się na zabawie z okazji Walentynek zorganizowanej w domu Teresy Munchick, zobaczyła na niebie przemieszczające się

Reklama

świetliste obiekty.

Według relacji pani Munchick, jej córki Caitlin oraz ich przyjaciela, Lerato Teffo, tajemniczych obiektów, dużo jaśniejszych i większych od gwiazd widocznych na nocnym niebie, było sześć i przemieszczały się w skoordynowany sposób. Intensywność świateł zmieniała się, czasem też któryś z obiektów znikał na chwilę.

- Widziałam sześć obiektów poruszających się na niebie - twierdzi Teresa Munchick. - Trzy z nich miały kształt prostokąta, a trzy były trójkątne. Miały świetlistą, żółtą barwę. W pewnej chwili dostrzegłam, jak jeden z tych obiektów ruszył niezwykle szybko w górę i nagle zniknął. Wtedy wiele osób z naszej grupy zrozumiało, że jesteśmy świadkami czegoś niezwykłego. Niektórzy chwycili za telefony komórkowe, by sfotografować te światła na niebie.

Przypadek z Gauteng zmobilizował ufologów z Afryki Południowej, a jeden z czołowych tamtejszych badaczy NOL-ów, dr James J. Hurtak, wygłosił

apel do rządów wszystkich państw

świata, aby ujawniły znane im, a obecnie utajnione informacje na temat UFO.

UFO zaobserwowano także w Ameryce Południowej. Chilijska regionalna gazeta "Zona Lacustre" opublikowała serię zdjęć Niezidentyfikowanego Obiektu Latającego, który 10 marca br. pojawił się w okolicach jeziora Lago Pilhue, tuż przy granicy z Argentyną. Dokumentację tę wykonał zespół chilijskich ufologów z tamtejszej organizacji IIEE w składzie: Ramon Navia, Conchita Pascual, Raul Nunez i Osvaldo Muray.

Analizy zdjęć wykazały podobno, że obiekt przelatujący nad Lago Pilhue nie był samolotem, ani spadającym meteorytem.

Kolejny przypadek zaobserwowania tajemniczych obiektów pochodzi z Australii. Tamtejszy serwis informacyjny "Nationwide News" opublikował

zdjęcie UFO

wykonane 25 marca tego roku przez Alana Fergusona, mieszkańca Acacia Hills położonych około 50 kilometrów na południe od Darwin.

- Dostrzegłem wśród chmur jasno-srebrzysty obiekt. Natychmiast zrozumiałem, że nie jest to samolot, bo obiekt migotał - oświadczył Alan Ferguson w wypowiedzi dla "Nationwide News". - Złapałem za aparat, wybiegłem z domu i zrobiłem około 50 zdjęć tego obiektu. Obiekt w trakcie lotu nie wydawał żadnego dźwięku, wreszcie nie tyle odleciał, co po prostu nagle zniknął.

Na temat pochodzenia UFO postawiono już wiele hipotez. Wciąż jednak brak jednoznacznego dowodu, która z nich jest trafna.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy