Jak poradzić sobie z problemem natury technicznej na innej planecie? Okazuje się, że czasami najlepsze są ziemskie sposoby, o czym przekonała amerykańska agencja kosmiczna NASA, kiedy wysłany na Marsa lądownik InSight napotkał kłopot, którego nie przewidział żaden naukowiec.
Około 55 milionów kilometrów. Tyle wynosi odległość między Ziemią, a Czerwoną Planetą. To dystans równy okrążeniu naszej planety 1375 razy! Mimo tych budzących respekt liczb, od ponad 20 lat z sukcesami eksplorujemy Marsa przy pomocy łazików i lądowników - małych sond badających jego powierzchnię i przesyłających cenne dane do ziemskich laboratoriów.
Od 26 listopada 2018 r. na czwartej planecie od Słońca urzęduje stacjonarny lądownik InSight (akronim od od "Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport" ("Eksploracja wnętrza przy użyciu badań sejsmicznych, geodezji i transportu ciepła"). Sondzie już udało się zarejestrować wstrząsy sejsmiczne na Marsie - oznacza to, że mimo braku płyt tektonicznych, na Marsie występują "trzęsienia ziemi".
Jednym z głównych zadań lądownika Insight jest również zbadanie pozaziemskiej gleby. W tym celu specjalny próbnik miał wwiercić się aż pięć metrów pod powierzchnię planety. Tak się jednak nie stało, gdyż "Kret", opracowany przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk i firmę Astronika, nie zdołał odpowiednio zagnieździć się w marsjańskiej, nadspodziewanie zwartej glebie. Co za tym idzie, najgłębsza w historii "podróż" do wnętrza obcej planety, jaką planowali naukowcy, nie doszła do skutku.
Inżynierowie z NASA nie dawali jednak za wygraną. Od kilku miesięcy nie ustawali w staraniach, aby umożliwić polskiemu "Kretowi" pracę. Opracowali plan, który w skrócie można opisać słowami "niech Łazik uderzy w próbnik łopatą". Brzmi, jak rozwiązanie rodem z polskiej budowy, ale według oficjalnych komunikatów NASA, pierwszych kilka pacnięć dało spodziewane rezultaty!
"Dobre wieści z powierzchni Marsa. Zastosowanie robotycznego ramienia do popchnięcia "Kreta" zdaje się działać. Zespół NASA JPL (Jet Propulsion Lab) nie może doczekać się kolejnych zdjęć z postępów prac i planuje kontynuować tę strategię przez kilka kolejnych tygodni" - czytamy na oficjalnym profilu misji NASA InSight na Twitterze.