Świadek: widziałem ptaka-giganta

Kryptozoolog Stan Gordon, który od prawie 50 lat prowadzi kryptozoologiczne badania na terenie USA, ujawnił przypadek spotkania z gigantycznym latającym stworzeniem - Ptakiem Gromu.

Do Stana Gordona, miłośnika kryptozoologii, od lat docierały relacje świadków, którzy podobno widzieli jakieś tajemnicze gigantyczne ptaki o czarno upierzonych skrzydłach. Badacz ten poświęcił jednak szczególnie wiele uwagi zeszłorocznemu przypadkowi zaobserwowania domniemanego Ptaka Gromu (w angielskim: Thunderbird) w Zachodniej Wirginii.

Według ujawnionej w marcu br. relacji świadka pragnącego zachować anonimowość, do niezwykłego spotkania doszło na przełomie września i października 2007 r. na dwupasmowej szosie w okolicach miasta Clendenin w hrabstwie Kanawha.

Około godz. 8. rano świadek jechał szosą w kierunku Clendenin, gdy nagle zobaczył coś, co kazało mu gwałtownie zatrzymać samochód. Na środku drogi, zaledwie kilkanaście metrów przed maską wozu,

na asfalcie siedział ogromny ptak

i rozdzierał swym wielki dziobem ciało jakiegoś zwierzęcia. Świadek przypuszczał, że ofiarą ptaka był opos. Nie wiadomo, czy zwierzę zostało potrącone przez jakiś samochód i było martwe, gdy dobrał się do niego Ptak Gromu, czy też niezwykły drapieżnik upolował oposa, gdy ten przebiegał przez jezdnię.

Korpus ptaka musiał być długi na ponad 1,2 metra, bo według świadka, głowa Thunderbirda znajdowała się wyżej, niż dach samochodu. Szyja latającego drapieżnika była dość długa, zgięta w łuk, i tak jak głowa, prawie pozbawiona piór. Długi, drapieżny w formie dziób był czarnego koloru, tak jak i oczy. Korpus i skrzydła były porośnięte ciemnobrązowymi lub czarnymi piórami, jedynym barwnym akcentem był żółto-pomarańczowy pierzasty kołnierz, z którego wychylała się szyja. Rzucały się też w oczy ogromne szpony, którymi ptak przytrzymywał swój

posiłek z martwego oposa.

Najbardziej zaskakującą cechą Ptaka Gromu były, zdaniem świadka, skrzydła. Gdy ptak nimi poruszył i rozłożył je w całej okazałości, ich końce sięgnęły skrajów dwupasmowej drogi.

Reklama

Świadek zmierzył później szerokość szosy w miejscu, gdzie Thunderbird urządził sobie przystanek na posiłek.

- Szerokość dwupasmowej jezdni wynosiła w tym miejscu 6,3 m - stwierdza Stan Gordon. - Świadek zwrócił też uwagę na niezwykłą budowę skrzydeł ptaka. Zapewniał, że nie wyglądały one jak u pospolitych, znanych mu ptaków. Według niego z potężnie umięśnionego torsu stworzenia wyrastały ramiona i na tych jakby rękach znajdowały się skrzydła pokryte czarnymi piórami. Świadek porównywał budowę skrzydeł, co szczególnie zapadło mu w pamięć, do widoku człowieka, który przywiązał sobie do rąk skrzydła z tektury. Może to być istotna wskazówka, bo świadek od wielu lat pasjonuje się myślistwem i widział z bliska jak zbudowane są upolowane przez niego ptaki wielu gatunków oraz inna zwierzyna łowna.

Zdaniem świadka, olbrzymi ptak był tak samo zaskoczony pojawieniem się człowieka, jak człowiek widokiem Ptaka Gromu zajadającego zdobycz na szosie. Gdy wóz gwałtownie zahamował,

Thunderbird uważnie przyjrzał się człowiekowi

siedzącemu w samochodzie. Nie wiadomo do jakich wniosków doszedł, jednak postanowił się wycofać. Poruszając skrzydłami wykonał kilka niezgrabnych podskoków, każdy na odległość ok. 5 metrów, po czym wzniósł się w powietrze.

W tamtej chwili, jak twierdził świadek, "końce skrzydeł wzbiły chmurę pyłu i żwiru z poboczy szosy. Ptak wzniósł się płynnymi ruchami w górę. Odlatywał powoli, na pewno nie wpadł w panikę na widok mnie i mojego wozu". Po chwili stworzenie znalazło się nad wierzchołkami drzew i zniknęło z oczu człowiekowi.

Całe zdarzenie trwało 10-15 sekund. Świadek nie wiedział, czy Thunderbird wydawał jakieś dźwięki, bo w wozie miał włączone radio. To co zobaczył tak go zaskoczyło, że dopiero gdy ptak odleciał, pomyślał, że mógł Ptakowi Gromu zrobić zdjęcie aparatem fotograficznym w telefonie komórkowym, który przez cały czas leżał obok na siedzeniu. Po tej przygodzie świadek postanowił wyjaśnić z jakim stworzeniem miał do czynienia i sięgnął do źródeł. Według niego, Thunderbirda najbardziej przypominają

rekonstrukcje teratornów, dawno wymarłych ptaków drapieżnych.

Ten latający gigantyczny drapieżnik nie jest "nowym wynalazkiem" kryptozoologów. O tym ptaku, który potrafi zapolować nawet na bizona, mówią powstałe przed stuleciami legendy Indian plemion Ameryki Północnej. W ostatnich latach najwięcej meldunków o zaobserwowaniu Thunderbirda pochodziło z regionu Black Forest w stanie Pennsylwania.

Wielu kryptozoologów, nie tylko Stan Gordon, twierdzi, że takie oficjalnie wymarłe wielkie drapieżne ptaki mogły przetrwać do naszych czasów w odludnych regionach kontynentu amerykańskiego. Że to teratorny mogą być rozwiązaniem zagadki Ptaka Gromu.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy