Śladami smoków

O smokach ludzkość opowiada sobie od tysiącleci. Nawet dziś napływają informacje o spotkaniach z wielkimi gadami, żyjącymi w głębokich jeziorach, lub w dżungli w sercu Afryki.

Potwór z Loch Ness, pterodaktyle z nowogwinejskiej dżungli, potężny Mokele-Mbembe z Kongo. Wszystkie te, opisywane przez kryptozoologów potężne gady - czy to wodne, latające, czy lądowe - przypominają baśniowe smoki. Smok, to jednak nie tylko stworzenie z baśni. Istnienie smoków przez wiele stuleci uznawano za fakt.

Herodot, starożytny grecki geograf i historyk, pisał: "Smok żyje zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Znosi bowiem jaja na lądzie i wylęga je, przebywa też poważną część dnia na suchym gruncie".

Późniejsze frankońskie kroniki podają, że 25 grudnia 1000 r. nad znacznym obszarem Francji zaobserwowano walkę smoków monstrualnej wielkości.

Reklama

Smocze wyczyny

Bestie latały wśród chmur ciskając w siebie piorunami. Wreszcie około południa jeden z potworów, widać śmiertelnie raniony, spadł spod niebios. Uderzył w ziemię w pobliżu Lyonu, a ślad po tym stanowiło jezioro o błotnistej i cuchnącej wodzie. Gesner, przyrodoznawca żyjący na przełomie XVI i XVII w., podaje równie intrygujące opisy smoczych wyczynów.

Wspomina o monstrum nazwanym Indici: "Znaleziono tego potwora w Mediolanie na jakimś wale (...) Wydaje się, że ogon należy do zwierzęcia morskiego, głowa jest małpia ". Gesner przytacza również informacje z 1530 r. - została wtedy przywieziona do Włoch z Turcji, po czym zademonstrowana publicznie w Wenecji, bestia o... siedmiu głowach!

Smocze larwy

Przez stulecia Bałkany uchodziły za region lęgowy smoków, gdzie można było natknąć się na smocze larwy. W krainach obfitujących w podziemne rzeki - w Istrii, Dalmacji, Hercegowinie - larwy smoków miały ok. ćwierć metra długości. Jak opisywali dawni przyrodoznawcy, były one pozbawione kończyn, miały białą nagą skórę, szczątkowe oczy i jaskrawoczerwone, pierzaste wypustki po obu stronach głowy.

Przyrodoznawca J. W. Valvasor, autor książki "Chluba księstwa Krainy", w 1689 r. uzyskał od jakiegoś Słoweńca informację, że "w dolinie Beli koło Vrhnika mieszka pod ziemią smok, oraz że po silnych ulewach młode tegoż smoka bywają unoszone przez wodę z wnętrza ziemi do powierzchniowych strumieni". Co Valvasor osobiście sprawdził i potwierdził. Ten "Proteus anguineus", jak ochrzczono u schyłku XVIII w. smoczą larwę, dopiero po kilku stuleciach okazał się nie mieć ze smokami nic wspólnego. Dziś nauka mówi, że to płaz skrzelodyszny, czyli odmieniec.

Czym więc jest smok, który zaprząta uwagę ludzi przez stulecia?

Smoki są autentyczne

Nauka europejska zajmowała się smokami długo, choć niezbyt skutecznie. Do przełomu doszło dopiero w 1824 r., gdy naukowcy niemieccy natrafili w Bad Boll w Alpach Szwabskich na kompletny szkielet ichtiozaura. Udowodniono wówczas autentyczność smoków i ich masowe występowanie w odległej przeszłości.

Co prawda era dinozaurów zakończyła się 65 mln lat temu, na długo zanim pojawił się człowiek. Jednak czy smoki naprawdę wymarły? Do odkrycia całej prawdy o smokach może być jeszcze daleko. Za przykład służy sprawa warana. W 1923 r. książę Adolf Fryderyk Meklemburski, zawołany podróżnik i łowca, ustrzelił w lasach wyspy Komodo "smoka" czterometrowej długości.

Olbrzymie jaszczury

Bestię spreparowano i zawieziono do Berlina. Naukowcy rzucili się na ten łup i potwierdzili jego powiązanie ze smoczym plemieniem. Okazało się, że odkryto nieznany dotąd nauce gatunek gada - warana olbrzymiego, żyjący głównie na Komodo. Jaszczury te, w odróżnieniu od krokodyli, grasują na lądzie. Podobno dorastają nawet do 5 m długości i uderzeniem ogona potrafią zabić jelenia.

Rodzaj ludzki pamięta jeszcze większe jaszczury, takie jak australijska megalania (Varanus priscus). Ten olbrzymi drapieżny jaszczur mierzył 7 do 8 m i ważył ponad 1,5 tony.

Agresywne bestie wielkości tira

Megalania zamieszkiwała te same tereny, co aborygeni, którzy w Australii pojawili się ponad 50 tys. lat temu. Kryptozoolodzy donoszą, że megalania nie wymarła 40 tys. lat temu, jak twierdzi nauka. Podobno wciąż można tę agresywną bestię wielkości tira z naczepą spotkać w odludnych rejonach Australii. Smoki wydają się dziś działać w głębokiej konspiracji. Nie pustoszą już wsi, nie porywają dziewic i nie pilnują skarbów. Co jakiś czas jednak jakiś smok pokazuje się człowiekowi - a to wyjrzy z otchłani jeziora, a to przeleci nad dżunglą. Dyskretnie obecne na obrzeżach świata, smoki wciąż nie pozwalają ludzkości o sobie zapomnieć...

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy