Skok z balonu - pobite rekordy Europy i Polski

Załoga 3 spadochroniarzy w środę po południu wykonała skok z balonu z wys. 10 tys. 600 m. To nowy rekord Europy w wysokości grupowego skoku ze spadochronem i na dystansie wspólnego spadania, a także rekord Polski wysokości lotu.

Balon ogrzewany ciepłym powietrzem wystartował tuż przed godz. 12. Już po upływie 60 minut załoga - Tomasz Kozłowski, Tomasz Witkowski oraz Arkadiusz Majewski - znajdowała się na wysokości blisko 10 km, by ostatecznie znaleźć się na wysokości 10 tys. 600 m.

Po wyskoczeniu trzyosobowa formacja skoczków swobodnie spadała z prędkością niemal 300 km/h przez ok. 3 min. do wysokości 1,5 tys. metrów, gdzie rozłączyli się. Zgodnie z planem pierwszy otworzył spadochron Kozłowski, następnie Witkowski a na końcu najbardziej doświadczony skoczek Majewski. Balon wylądował ok. godzinę później niż skoczkowie.

Reklama

- Miałem emocje przez pół roku przed skokiem. Natomiast w momencie, kiedy weszliśmy już do kosza i podnieśliśmy się o 300 m to wtedy emocje przestawiły się na pozytywne, a w momencie, kiedy pokonaliśmy chmury i weszliśmy na piękny biały stół chmur, bardzo fajne słońce i ten ogromny błękit to było naprawdę fantastyczne. - mówił zaraz po wylądowaniu jeden ze skoczków, Tomasz Kozłowski.

Załoga swoje podziękowania kierowała przede wszystkim do swoich sponsorów oraz do jednostki specjalnej GROM, która wspierała projekt, udzielała konsultacji i podzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniem.

- Naprawdę bez nich nie dalibyśmy sobie rady - dodał Kozłowski.

- Balon pracował fantastycznie, prędkość wznoszenia była zadowalająca 3 m/s. Osiągnęliśmy pułap taki zakładany w skali godziny, gdzie wcześniejsze obliczenia mówiły, że wdrapiemy się tak w skali dwóch godzin. Tak jak zakładałem, były kłopoty klasyczne z brakiem tlenu, palniki przestały pracować. Dzięki mojemu doświadczeniu jeszcze udało mi się zdobyć kilka metrów - powiedział kapitan Polskiej Stratosfery Dariusz Brzozowski.

Zespół skoczków i pilotów przygotowywał się do skomplikowanej technicznie misji przez ponad 2 lata. Ostatnie pół roku to czas intensywnych treningów i przygotowań. Przeszli m.in. testy w komorze niskich temperatur. Sprzęt był testowany w niskich ciśnieniach, zaś sami skoczkowie wykonali skoki z wysokości prawie 8 tysięcy metrów. Swój wyczyn poświęcili pamięci Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej.

Termin rekordu został wybrany ze względu na o mniejszą różnicę temperatur między ziemią, a stratosferą, gdzie przez cały rok temperatura utrzymuje się poniżej minus 50 st. C.

- Jeśli załodze mroźne powietrze dokuczałoby również latem, to dla balonu lepiej jest, jeśli lata w niskich temperaturach, bowiem jego udźwig zależy od temperatury panującej na zewnątrz - im chłodniej tym jest on większy. Według obliczeń zespołu dopiero temperatura -50 stopni zagwarantuje osiągnięcie pułapu 12 tys. metrów bez przegrzania powłoki. Dlatego późna jesień jest najlepszą porą na takie przedsięwzięcie - wyjaśnili organizatorzy misji.

Rekord zostanie sklasyfikowany przez międzynarodową federację aeronautyki FAI - Federation Aeronautique Internationale. Misja Polska Stratosfera to również próba ustanowienia nieoficjalnego rekordu świata w wysokości skoku z balonu na ogrzane powietrze w trzyosobowej formacji skoczków.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy