Siedem polskich grzechów głównych

Są wkurzające, ale na szczęście nie śmiertelne. Oto feralna siódemka i siedem sposobów uniknięcia piekła.

1. Nieżyczliwość

Mówimy tu o zwyczajnej sympatii, mówimy po prostu o lubieniu bliźniego swego. A tu zero, nul.

Czyściec: zacznijmy od spraw najprostszych. Gdy następnym razem zatrzyma się obok nas auto i padnie pytanie, jak dojechać do miejsca X, wyjaśnijmy to dokładnie - może nawet rysując mapkę - a nie mówmy: "Na światłach w lewo, a potem się pan kogoś tam zapyta". To właśnie małe gesty zapewniają zbawienie.

2. Męcząca gościnność

Wiemy, wiemy, cudzoziemcom to się u nas podoba, chociaż najpewniej podejrzewają, że wciskanie w nich na siłę jedzenia i zmieniane co chwila półmiski są tuczeniem ofiary przed słowiańska kanibalistyczną orgią. Podkarmią, upiją i zeżrą przy muzyce Chopina, Polaki jedne. A podoba im się głównie to, że uszli z życiem. W dodatku, gdy już uda się pożegnać ze stołem, czeka nas jeszcze półgodzinne pożegnanie przy drzwiach wyjściowych w korytarzu. Ratunku!

Reklama

Czyściec: ratunek jest prosty. Znajomi nie odwiedzają się wzajemnie dlatego, że są głodni, tylko dlatego, że się lubią. Gdy ktoś wpada na kawę, herbatę, piwo, nie trzeba zaraz wysypywać na stół całej lodówki i stawiać litra wódki. To budzi uzasadniony strach przed rewizytą.

3. Wieczne narzekanie

Widzimy psa na ulicy, który kłania się, wyciąga skrzypce i gra z nut koncert Beethovena, a my wrzucamy mu monetę do kapelusza i mówimy do żony: "Fałszował, ale może jest bezdomny? I co na to poradzić" Taka gmina.

Czyściec: więcej luzu. Nie mamy monopolu na wszechwiedzę i wszędzie wokół są fajne rzeczy do dostrzeżenia, z których można się wiele nauczyć. Trzeba tylko pozbyć się kompleksów, które każą sądzić, że zjadło się wszystkie rozumy, i przestać oceniać wszystko i wszystkich. Poza tym to nieprawda, że żona sąsiada jest ładniejsza, kolega zza biurka zarabia więcej, a trawa w ogrodzie sąsiadów jest zieleńsza.

4. Ułańska fantazja

Ułani mają u nas piękną kartę, ale już ich nie ma. Jest za to w polszczyźnie ten zwrot i czuć go obecnie nieprzetrawionym, trzydniowym alkoholem. I kojarzy się z ekscesami, które się po nim wyczynia.

Czyściec: odstawmy mocne trunki, a fantazję przenieśmy do sypialni. Na szczęście, w kraju pełnym wychowawców picie nadal jest nadobowiązkowe.

5. Mała wiara

Nawet nasze, rdzennie polskie firmy nazywają się po włosku, angielsku, francusku, ponieważ wiedzą, że ich produkty lepiej się sprzedadzą. Gdy szuka się argumentu w dyskusji, sięga się po autorytet zagranicznej prasy, nie oceniając kompetencji i inteligencji dziennikarza. Śmiertelnie nudne Kanary zawsze będą lepsze niż nasze Mazury, a koszmarny Neapol fajniejszy niż Kazimierz. Tam to się dopiero żyje!

Czyściec: Ciężko żyć w szpagacie między wielkością a małością, między wywyższaniem się a uniżonością. Wspaniała Europa, która tak nam imponuje, ma w sobie rzeczy kapitalne i kompletnie głupie - musimy bez kompleksów umieć rozdzielać jedne od drugich.

6. Rozpamiętywanie przeszłości

Zgadzamy się ze zdaniem, że narody, które tracą pamięć, tracą również życie, ale pozwalamy sobie dorzucić, że gdy tej przeszłości jest za dużo, narody również tracą apetyt. Odkrywanie nieznanych kart historii jest zajściem pasjonującym i może budzić emocje, ale już przywoływanie przy każdej okazji chwalebnej przeszłości z Janem Sobieskim pod Wiedniem i Janem Tomaszewskim pod Wembley jest nie do wytrzymania.

Czyściec: warunkiem rozgrzeszenia jest wyznanie win. Opowiadałem znajomemu cudzoziemcowi, że Polska była kiedyś od morza do morza, że król Jan III ocalił Europę przed islamem, że cud nad Wisłą ocalił ją przed bolszewizmem, że myśmy zawsze walczyli, a Pepiczki zawsze zwiewali, że w 1973 było 1:1 i Anglia odpadła z mistrzostw świata, a nasze orły to ho, ho. Idź synu i nie grzesz więcej.

7. Rozpolitykowanie

Jesteśmy jedynym chyba krajem, w którym każdy obywatel uważa, że ma poglądy polityczne, i czuje się w obowiązku głośno je wypowiedzieć, obrażając, przy okazji wszystkich, którzy, rzecz jasna, też mają poglądy, tylko inne.

Czyściec: tu szansa na odkupienie jest nikła, ale coś można. Np. uświadomić sobie, że polityka jest umiejętnością, na której niekoniecznie wszyscy muszą się znać, oraz że zawodowych komentatorów politycznych jest tak dużo w mediach, że nie ma sensu niedokładnie ich cytować w prywatnych rozmowach, bo każdy już zna oryginał.

Marek Girulski

Men's Health
Dowiedz się więcej na temat: szczęście
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy