Seksprzestępcy marzną w Miami

Niespotykanie niskie temperatury panujące od kilku dni na, zazwyczaj gorącej, Florydzie sprawiły, że życie społecznych wyrzutków stało się jeszcze cięższe. Przestępcy skazani za seksualne wykroczenia nie mają bowiem prawa szukać schronienia nigdzie indziej, jak tylko pod mostem.

Surowe prawo obowiązujące w hrabstwie Miami-Dade zakazuje osobom skazanym za popełnienie przestępstw na tle seksualnym zamieszkiwania w odległości mniejszej niż 2,5 tys. stóp (762 m) od miejsc, gdzie zbierają się dzieci. Chodzi nie tylko o szkoły i przedszkola, ale także o miejskie parki czy place zabaw.

Cios prosto w twarz

Skazani za gwałt czy molestowanie seksualne po odbyciu wyroku, a także po jego ewentualnym skróceniu na drodze zwolnienia warunkowego, wpisywani są do rejestru przestępców seksualnych. Najczęściej dostają także specjalne elektroniczne opaski na kostki, które pozwalają określić ich miejsce przebywania. Nie mogą pozbyć się ich przez cale życie, tak jak i nigdy nie zostaną wypisani z rejestru.

Seksprzestępcy muszą także stosować się do przepisów określających miejsce ich stałego zameldowania. W przypadku hrabstwa Miami-Dade te regulacje są bardzo surowe i jasno określają, że nie może ono się znajdować w odległości mniejszej niz 2,5 tys. stóp od miejsc, gdzie gromadzą się dzieci. Problem w tym, że tak surowe przepisy uniemożliwiają znalezienie mieszkania, na które byłoby stać osobę dopiero co wypuszczoną z więzienia. W całym, liczącym przeszło 6 tys. km kwadratowych, hrabstwie jest tylko 10 mieszkań, których miesięczny czynsz nie przekracza tysiąca dolarów. Tańszych nie ma wcale. Natomiast, aby seksprzestępcy mogli spełnić wymaganą odległość 2,5 tys. stóp musieliby zamieszkać albo w dzielnicach willowych, gdzie domy kosztują miliony dolarów, albo w strefie przemysłowej, gdzie mieszkań nie ma w ogóle.

Reklama

Za karę życie pod mostem

Jedynym rozwiązaniem dla takich osób jest zamieszkanie pod mostem, którego położenie spełnia wymagania, co do odległości do wszystkich szkół, parków czy przedszkoli. Skazanych, którzy nie mają gdzie mieszkać po wyjściu z więzienia, do osiedlenia się pod nim zachęcają nawet... władze hrabstwa. Bez problemów wydają dokument prawa jazdy, w którym jako adres stałego zamieszkania wpisywany jest "Julia Tuttle Causeway", czyli właśnie nieszczęsny most, pod którym koczują seksprzestępcy.

Pod, biegnącym częściowo groblą, mostem łączącym Miami Beach z kontynentem wyrosło przez lata spore miasteczko namiotowe. Teraz, gdy temperatura na Florydzie jest niższa niż na Alasce skazani na życie pod mostem głośno szczękają zębami i uskarżają się na bezwzględne władze. Żyjący w namiotach seksprzestępcy w ogóle nie są przygotowani na spadek temperatury... poniżej 10 stopni C. Na plusie. Ubrani w dwie lub trzy bluzy i czapki ogrzewają się ciepłem z grzejników elektrycznych, do zasilania których przestępcy wykorzystują generatory. Rozpalanie ognisk w ich miasteczku jest surowo zabronione. Namioty, drewniane konstrukcje i kilogramy śmieci stwarzają olbrzymie zagrożenie pożarowe.

Nie mogą się nigdzie ruszać

- Czasami mamy benzynę do generatorów, a czasami nie, dlatego nie możemy w ten sposób wytwarzać ciepła - tłumaczy mężczyzna, który prosi by nazywać go Chuck. Ubrany jest w cienką czerwoną bluzę z kapturem i dwie czapki narciarskie.

Chuck i jego, nieprzyzwyczajeni do niskich temperatur, koledzy doskonale wiedzą, że nawet jak będą zamarzać nie mają gdzie szukać cieplejszego miejsca. Nieodległe schroniska są poza ich zasięgiem ponieważ znajdują się zbyt blisko szkół i przedszkoli. Przytułki dla rodzin także ich nie przyjmą.

- Większość przytułków dla biednych i bezdomnych jest w obrębie strefy, gdzie skazani za przestępstwa seksualne nie mają prawa przebywać - potwierdza Sam Gil, zastępca kierownika przytułku Camillus House. - Po prostu tak określono i narysowano na mapie ich obszar życiowy - dodaje.

Władze skazują, ludzie pomagają

Meteorolodzy przewidują, że w ciągu najbliższych dni temperatura na Florydzie spadnie do około 7 stopni C. Przyzwyczajeni do pięknej pogody przez cały rok mieszkańcy "słonecznego stanu" przygotowują się na niemalże arktyczne - dla nich - warunki.

- Mam dwa koce, ale jak zawieje od oceanu, to nic to nie pomaga - uskarża się kolejny mieszkający na grobli przestępca, który przedstawia się jako Amado.

Lokatorom namiotowego miasteczka uskarżającym się na chłód z pomocą przychodzą mieszkańcy Miami. Jedna z religijnych organizacji - Pure Mercy (ang. Prawdziwe Miłosierdzie) dostarcza im nie tylko jedzenie i ubrania ale także benzynę do prądnic.

Surowe przepisy

Regulacje ogólnostanowe Florydy zabraniają skazanym prawomocnym wyrokiem za przestępstwa seksualne mieszkać w odległości mniejszej niż tysiąc stóp (305 m) od miejsc, gdzie występują duże skupiska dzieci. Przepisy hrabstwa Miami-Dade są obecnie dwa i pół razu ostrzejsze niż stanowe, a mimo to nie cichną głosy, by jeszcze je zaostrzyć.

Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich żąda natomiast od władz hrabstwa, by te złagodziły surowy zakaz i wprowadziły specjalne strefy bezpieczeństwa wokół szkół, placów zabaw czy przystanków szkolnych autobusów. Seksualni przestępcy nie mogliby się zbliżać do tych miejsc na odległość mniejszą niż 300 stóp (91 m), ale przynajmniej nie musieliby mieszkać pod mostem.

Uchodźcy we własnym kraju

Spychanie osób z prawomocnymi wyrokami za przestępstwa seksualne na margines amerykańskiego społeczeństwa poprzez izolowanie ich w miasteczkach namiotowych na skraju miasta budzi także obawy natury etycznej. W USA rozgorzała debata czy można karać seksprzestępców poprzez wykluczenie ich z populacji oraz nakazanie życia w warunkach urągających cywilizowanemu człowiekowi, tj. bez bieżącej wody i dostępu do toalety.

- Czujemy się jak uchodźcy koczujący w jakimś obcym kraju - mówi Chuck. - Niby wszyscy zrobili, co zrobili, ale gdybyśmy byli rzeczywiście tacy źli, to chyba trzymaliby nas w więzieniu - dodaje.

Władze hrabstwa Miami-Dade od momentu utworzenia przez skazanych namiotowego miasteczka trzy lata temu znalazły lokum dla 40 seksprzestępców, którzy w nim mieszkali. Pomagają im także płacić czynsz oraz rachunki. Obecnie w namiotach pod mostem mieszkają 34 osoby, które mają na koncie rozmaite wykroczenia seksualne.

MW (na podst. AFP)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy