Rok po pożarach nad Biebrzą: przyroda nie ucierpiała aż tak

Nad gaszeniem pożaru pracowało prawie 1,5 tysiąca funkcjonariuszy różnych służb /MAREK MALISZEWSKI/REPORTER /East News
Reklama

W rok po największych w historii pożarach na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, dyrektor parku Artur Wiatr oznajmił, że przyroda ucierpiała mniej niż na początku przypuszczano. Pierwsza rocznica kataklizmu wypada w okresie, kiedy obchodzimy Światowy Dzień Ziemi. Przypomnijmy, że pożary trawiły nadbiebrzańskie lasy i łąki przez 8 dni. Obszar zajęty ogniem wynosił powierzchnię około 5,5 tysiąca ha.

Jeszcze nigdy wcześniej z tak ogromnym kataklizmem nie mieliśmy do czynienia w tej części Polski. W akcje gaśnicze rok temu było zaangażowanych wielu ludzi. Dokładnie 1,5 tysiąca strażaków, funkcjonariuszy WOT, strażników leśnych i parkowych, a także lokalnych mieszkańców. Oni wszyscy z sukcesem uchronili nadbiebrzańską przyrodę przed całkowitym spaleniem.

W równy rok po katastrofie stwierdzono wstępnie, że spustoszenie na terenie parku narodowego nie było tak wielkie, jak pierwotnie sądzono. Jak zaznacza dyrektor, ogień obszedł się z nami łaskawie w stosunku do szkód, jakie mógł wyrządzić. 

Reklama

Dodaje on, że jednym z najważniejszych czynników "ratujących" było to, że pożar nie dotarł w głąb gruntu do torfu, który ma niezwykle wysoką palność. Wtedy prawdopodobnie nawet tysiące gaszących nie mogliby uratować sytuacji.

"Przede wszystkim nie możemy mówić o jakiejś katastrofie ekologicznej" - tłumaczy dyrektor Wiatr. Z uwagi na to, że największe dobro parku, torfowiska, nie uległy spaleniu, to nie można uważać zeszłorocznej pożogi za aż tak wyjątkowo tragiczną w skutkach.

Jak wiadomo, wiele drobnych zwierząt nie zdołało wówczas uciec przed ogniem. Jednak dzisiaj ta przyroda powoli się odbudowuje na nowo.

Wg informacji przekazanych przez dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego, trwa obecnie projekt badawczy "Biebrza po pożarze", który wnikliwie bada skutki katastrofy. Po roku od pożarów nadal nie wiemy wszystkiego, jak dokładnie zareagowała przyroda. Projekt będzie trwać 5 lat.

Ponadto w parku narodowym będzie opracowywana mapa palności miejsc, która będzie określać obszary o podwyższonym ryzyku zapalenia się. W tych miejscach dokładnie będą dokładane większe środki ochrony przeciwpożarowej.

Wspomnienie zeszłorocznej pożogi zbiega się jednocześnie ze Światowym Dniem Ziemi, który obchodzimy 22 kwietnia. Tegoroczne święto obchodzimy pod hasłem "Przywróć naszą Ziemię". Myśląc o stracie, jaka się dokonała nad Biebrzą w 2020 roku, w Światowy Dzień Ziemi tym mocniej wszyscy możemy pomyśleć, jak pomóc zniszczonej przyrodzie w jej odbudowaniu. 

Przypomnijmy jeszcze na koniec, że pożary wstrząsnęły całą Polską, ale nie były one wynikiem działań natury. Śledztwo prokuratury przyniosło dwie możliwe hipotezy - umyślne lub nieumyślne zaprószenie ognia. Niestety dalsze postępowanie umorzono, bo nie znaleziono sprawców podpalenia. 

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz! 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama