PRL od kuchni - puszki pełne marzeń

Wielu wciąż pamięta z czasów PRL puszki pieczołowicie zbierane i eksponowane na domowych makatkach. Puszki nie byle jakie, bo kupowane w Peweksie lub na bazarach - po piwie, Coca-Coli, Fancie i sokach. Wówczas - prawdziwe puszki marzeń...

W czasach PRL-u rodzime wytwórnie proponowały co najwyżej oranżadę lub wodę sodową. Jeżeli chciało się zadać szyku, na prywatkę przynoszono piwo lub inny napój w puszkach właśnie. Najlepiej - kupionych w Peweksie, synonimie luksusu, gdzie były dostępne za dolary (funty, franki, marki) lub bony towarowe.

Po spożyciu puszkowego piwa lub napoju jego szczęśliwy posiadacz mógł zawiesić pustą puszkę na makatce w swoim pokoju. Taki zbiór świadczył nie tylko o zamożności, ale i "światowości" młodego człowieka. Obok puszek można też było zawiesić puste paczki po papierosach, ale tylko zagranicznych marek.

Reklama

Czasy się zmieniły, PRL przeszedł do historii, a wraz z nim zbiory puszek, które stały się codziennym elementem życia konsumenta.

Ba, nawet elementem dokuczliwym, bo zatęskniliśmy w którymś momencie za piwem w butelkach zamiast puszkowego, bezsmakowego, pasteryzowanego napoju. Butelka piwa stała się en vouque, puszka - passe...

Ale dla zbieraczy jest rozwiązanie: mini beczka. Ekonomiczna, ekologiczna i zagadkowa. Jak marzenia...

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy