Piękne dziewczę na stażu

W każde lato jest tak: przez husarię stażową nie da się prostych rzeczy załatwić - twierdzi Wojtek, 31-letni prawnik z Krakowa. Uczniowie i studenci na wakacyjnych praktykach zdobywają doświadczenie. Pół biedy, gdy oznaczają chaos, gorzej - gdy są zagrożeniem.

Chociaż miło jest, gdy młoda i ładna dziewczyna obsługuje nas na stacji benzynowej, to jednak jej uroda nie wystarcza, by nie zdenerwować się, że nie ma pojęcia o swojej pracy.

Obsługa kasy fiskalnej jest prosta jak konstrukcja cepa? Wojtek czekał kilkanaście minut, bezradnie patrząc jak panna stukała, kasowała i znowu stukała w klawiaturę urządzenia. Wyratował ją z opresji dopiero kierownik stacji, który za objaśnienie dostał słodkie "dziękuję". Od dziewczyny a nie od Wojtka.

Nogą jak bejsbolem

Gorzej, gdy wystąpi zagrożenie zdrowia. Adam, 35-letni dziennikarz miał poważny wypadek samochodowy. Przyjechał do szpitala zalany krwią, oszołomiony, ale przytomny. Młoda lekarka - na praktyce studenckiej - dostała polecenie ściągnięcia, a właściwie obcięcia mu spodni. Miał mocno poturbowaną nogę. Adeptka sztuki lekarskiej pewnym i zdecydowanym ruchem obcięła nogawkę, wywijając przy tym nogą pacjenta jak kibol bejsbolem. Adam nie mógł powstrzymać łez w oczach z bólu.

Reklama

- Mężczyźni, mężczyźni - wzdycha głośno młoda lekarka - oni są tacy czuli na ból!

Uratował go ordynator: - Pani doktor, ale ten pacjent ma otwarte złamanie nogi! Proszę trochę ostrożniej.

Pasztetówka ala staż

Na szczęście jednak takich sytuacji jest stosunkowo niewiele. Najczęściej praktykanci pokazują swój brak doświadczenia w prostych, codziennych sprawach.

- Byłem ostatnio w sklepie mięsnym, gdzie kupowałem pasztetówkę i...zdębiałem - opowiada prezes jednej z dużych firm. - Ekspedientka - oczywiście z wielkim napisem - praktykantka - zanim się zorientowałem, pokroiła mi pasztetówkę na plasterki cienkie jak szynka. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo w opakowaniu pasztetówka jak plastelina znowu połączyła się w całość. No trochę maziowatą.

Stali bywalcy krakowskich knajpek i pubów wiedzą doskonale, że w okresie po sesji a przed nowym rokiem akademickim, trzeba w lokalu zachować szczególną ostrożność. - Panny, szczególnie w pierwszych dniach pracy, w butach na wysokich obcasach, nie potrafią jeszcze nosić napojów i zdarza się, że potykając się wylewają napoje na gości. Co bardziej doświadczeni wiedzą, że jak podchodzi kelnerka z napitkiem, to...najlepiej wstać od stolika i zachować bezpieczną odległość - opowiada Jurek, stały bywalec krakowskich lokali.

Dżem do drukarki

No dobrze, kasa fiskalna dla studentki medycyny może być równie obca jak budowa ślepej kiszki dla księgowej. Jednak są pewne rzeczy, które i jedna i druga młoda adeptka zawodu powinna już znać. Tymczasem nawet podstawowe czynności biurowe sprawiają praktykantom problem. Horda studentów potrafi doskonale zdezorganizować pracę i tak już osłabionych urlopami działów księgowości i sekretariatów. Przyszłym magistrom trzeba pokazywać dosłownie wszystko: od parzenia kawy po obsługę kserokopiarki. A jak się nie ma wrodzonej asertywności, to włażą na głowę. - Mój kolega cały dzień stracił na wyjaśnianiu, jak wkładać papier do drukarki - narzeka Anna, 39-letnia księgowa w dużej spółce akcyjnej. Odpuścił, gdy zaciął się papier w drukarce, a młoda praktykantka na jego proste stwierdzenie, że to jest jam szybko poleciała do sklepu i kupiła słoik...dżemu.

ML

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy